Czy to to samo, co "magisterka", ew. "dyplomatka"? Poproszę jakiegoś liberalnego postępowca z nurtu gender equality o wyjaśnienie.
Inżynierka to potocznie praca inżynierska, a dyplomatka to taka teczka bądź rodzaj płaszcza. Gdybym na egzaminie powiedział do pani profesor per "pani profesorko" (prawie jak "sorko"), to bym chyba za drzwi wyleciał. :P
Ale najlepsza jest i tak psycholożka i architektka (to ostatnie uwielbiam wymawiać - tk-tka).
Ot takie lewackie fanaberie :-) Ciekawe, czy jak można skonstruować żeńską formę "pani ministra (Mucha)" to czy są też wersje "pani magistra" i "pani profesora" (ew. "pani profesura". :-)
Tak skarbie, to to samo, ponieważ każdy zawód, w którym występują obie płci ma obie formy. I tym sposobem mamy dyplomatkę jak i inżynierkę. Ja wiem, że wy, chłopcy z dziewiczym wąsem nazywacie lewackimi fanaberiami wszystko czego nie rozumiecie, ale to naprawdę nie jest aż tak trudne :).
Czyli mamy "technolożkę", "biolożkę", "archeolożkę", "techniczkę", "kierowczynię", "masarzka" robi wędliny, a "łechtaczka" to pani od łaskotania?
A tekst o "dziewiczym wąsów" mnie ubawił, dawno się tak nie uśmiałem, ty figlarzu ty, słonko :-)
Tak samo kiedyś wykpiwano słowo "artystka"... Na szczęście - w przeciwieństwie do zatwardziałych umysłów konserwatystów - język polski jest bardzo elastyczny ;)
Nigdy nie słyszałem o wyśmiewaniu formy "artystka". Natomiast z "ministry" Muchy śmiano się swego czasu. Zwłaszcza jak wydała 5 milionów publicznych złotych na koncert artystki wątpliwej konduity, zwanej Madonną.
I daruj sobie wtręty o "zatwardziałym konserwatyzmie", nie obrazisz mnie tym.
Dlaczego te żeńskie końcówki rażą? Bo nie są używane. A dlaczego nie są używane? Bo rażą. Tworzy się zatem pewnego rodzaju błędne koło. Język ma na szczęście to do siebie, że jest ciągle żywy i, jak już wcześniej wspomniałem, bardzo elastyczny. Powszechne używanie tego typu form mimo wszystko z czasem się strywializuje. Jeśli ktoś twierdzi, że "pilotka" to tylko czapka, to równie dobrze mogę powiedzieć, że "pilot" służy jedynie do przełączania kanałów w telewizorze.
I nie staram się obrażać tylko nazywać rzeczy po imieniu.
Mimo wszystko, że język jest elastyczny i próbowano go naginać, to nie wszystkie formy się przyjęły (na szczęście), np. "słynny" zwis męski (czyli w nomenklaturze handlowej PRL - krawat). Mnie pilotka kojarzy się raczej z czapką, ale być może niedługo usłyszymy o jakiejś utalentowanej pilotce Annie Kowalskiej. Pozdrawiam.
Chyba najlepiej będzie jeśli zapytamy daną osobę jak chce być przedstawiana. Reżyserka miała taki zamiar z inżynierką i nawet jeśli kogoś to razi to powinien to uszanować.
Ojej, szacunek, miłość, "ę" i "ą", a teksty o puszczaniu bąków to ja wymyśliłem. A i jeszcze taki kwiatuszek:
https://wp.tv/i,agnieszka-holland-polacy-sa-zdolni-do-najgorszego,mid,1824129,ci d,4052,klip.html?ticaid=518b69