http://www.naszdziennik.pl/wp/15656,poklosie-nie-dziekuje.html
Tak grunt to dobre samopoczucie. Wszyscy wiemy, że Obywatele Polscy wyznania mojżeszowego sprytnie sami się wymordowali żeby rzucić cień na innych. Poprostu chcieli zniszczyć Polskę i byli kolejnym zaborcą. Litości.
Ostatnio przeprowadzone badania, polegające m.in. na prześwietleniach ziemi, pozwoliły ustalić wymiary stodoły i wymiary mogiły. Wymiary mogiły wynosiły: 7,5 m na 2,5 m długa i 2,5 m szeroka. Ci, co pierwsi to badali i oceniali, mówili, że mogło się w niej zmieścić 200-300 ciał. Natomiast na teraz, na dzień dzisiejszy, biorąc pod uwagę to, że ciała ofiar były nadpalone, że wśród zamordowanych było dużo dzieci, których ciała przecież są mniejsze, razem z p. Przewoźnikiem oceniamy liczbę zamordowanych na około 400. Ale 400, to jednak nie 1600, jak głośno się krzyczy za, nie liczącym się z faktami autorem książki, Sąsiedzi Grossa który działał "na zamówienie" żydowskich organizacji uczestniczących w amerykańskich procesach o odszkodowania przeciwko państwu polskiemu. Zbrodnia w Jedwabnem miała być tylko pretekstem dla rozpętania fali oszczerstw przeciwko Polakom a całą winę za ten mord odpowiedzialni są Niemcy. Jedwabne w oczach świadków http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_4.html
Bo tych 400 to byli Żydzi komunisci zwłaszcza dzieci.
Jak można tak relatywizować zbrodnie? Czy śmierć 400 czy 1600 coś zmienia? To byli ludzie obywatele polscy zamordowani przez sąsiadów. Trzeba o tym mówić tak jak o zbrodniach komunistów czy skrajnej prawicy.
Sąsiadów Niemców ? haha Mówić to trzeba, że gdy weszli Sowieci, dużo Żydów zgłosiło się do NKWD, które, wiemy, jakie miało zadania.Niemal na całym obszarze Żydzi owacyjnie i ostentacyjnie witali wojska sowieckie. Początkowo większość milicjantów i władz miejscowych rekrutowała się z Żydów. Stali się oni podporą w działalności NKWD (donosiciele itp.). Żydzi dali się we znaki Polakom i Ukraińcom do tego stopnia, że wszędzie panuje wielka do nich nienawiść. (...) Trzeba nadmienić jednak, iż zdarzało się sporo wypadków okazania przez Żydów pomocy naszym zbiegom. Należy je jednak raczej zaliczyć do wyjątków." Polskich oficerów w Katyniu nie rozstrzelali Rosjanie . Sprawdzaliśmy przynależność przynależność etniczną enkawudzistów - wykonawców wyroku . Wszyscy byli Żydami i wypełniali rozkazy sobie podobnych , stojących wyżej w ówczesnej hierarchii . Rosjanie są z natury przyjaźnie nastawieni do Polski " .Do wymordowania Polaków w Katyniu , Stalin wybrał żydów. Stalin zwrócił się do głowy tajnej policji sowieckiej , żyda Ławrentija Berii . Obaj przedyskutowali masowe morderstwo i zdecydowali , że powinno to być wyłącznie zadaniem żydów , którzy zajmowali czołowe stanowiska w tajnym aparacie . Ich odwieczna nienawiść do katolickich Polaków była powszechnie znana .Rzeź 15.000 niewinnych ludzi jest makabrycznym zadaniem nawet dla najbardziej zatwardziałego oprawcy. Polski Żyd Abraham Vidro ( Wydra ) opisał spotkania z trzema oficerami żydowskimi z NKWD wojskowym obozie wypoczynkowym w Rosji . Powiedzieli mu , iż osobiście uczestniczyli w mordzie na Polakach w Katyniu . Byli to major Joszua Sorokin , płk Aleksander Susłow , płk Samyun Tichonow . -Stalin wyznaczył żydów do prowadzenia obozów koncentracyjnych Gułag .TO jest prawda i o tym się powinno mówić i filmy robić!!!
Kolejny kretyn który pisze, że Beria był Żydem. Beria towarzyszu był rdzennym Gruzinem podobnie jak Stalin, Mikojan był Ormianinem, Mołotow nazywał się Skriabin i był rdzennym Rosjaninem Chruszczow i Malenkow byli z rodzin rosyjsko-ukraińskich. Poczytaj Ludzie Stalina autorstwa Miedwiediewa. Co do wykonawców mordu to zamiast czytać bzdury z prawicowych for sięgnij po naukowe opracowania. Twoi mityczni Żydzi w NKWD po czystkach z 1938 roku a tak tam też były czystki stanowili ok 8% kadry. Więc xamiast czytać GPC lub GW polecam prawdziwe książki.
Polecam polski dokument "Nie zabijaj". Tak się składa, że akurat wczoraj go oglądałem. Przesłuchiwani są dwaj świadkowie, Nikołaj Siniegubow i Dimitrij Tokariew. Obaj mają w trakcie filmu ponad 90 lat i są ślepi, lecz pamięć jednemu z nich dopisuje doskonale. Pokazane są prace wydobycia szczątków z grobów masowych w okolicach Charkowa, o Błochinie i jego stroju również mowa. Niesamowicie przytłaczający film.
W Zwiazku Sowieckim nie istniała instytucja kata – człowieka, którego zawodem było wykonywanie wyroków śmierci. Rozkazy rozstrzelania ofiar sowieckiej machiny sądowniczej dostawali najczęściej przypadkowi ludzie – wartownicy, kierowcy, czy strażnicy więzienni. Katem zostawał więc pierwszy lepszy, który miał przy sobie broń. Odmowa wykonania rozkazu oczywiście nie wchodziła w rachubę, a wydających go NKWDzistów niewiele obchodziły skrupuły delikwenta, który za chwilę miał zostać mordercą. Obserwowali go jednak i kiedy zauważyli, że zgładzenie ofiary nie robi na nim większego wrażenia wówczas często zlecali mu wykonanie kolejnych wyroków. Były jednak wyjątki od tej reguły – osoby, których zawodem stało się rozstrzeliwanie ludzi. Najmroczniejszą postacią tego nieludzkiego systemu sądowniczego, który był biegunowoodległy od sprawiedliwości został Wasilij Błochin. Urodzony w 1895 roku Błochin walczył podczas I Wojny Światowej w szeregach carskiej armii. Kiedy przez Rosjęprzetoczyła się Rewolucja Październikowa wstąpił do partii boszewickiej i szybko został jednym z najgorliwszych wyznawców nowej ideologii. Pełen rewolucyjnego zapału prezentował ten sam typ nowego sowieckiego człowieka, co Pawlik Morozow, który zadenuncjował własnego ojca. Pozbawiony wszelkich wątpliwości ideologicznych, fanatycznie oddany bolszewickiej partii był gotów do popełniania najbardziej przerażających czynów. Szybko znalazł się w Czeka. Rozpoczął pracę w siedzibie NKWD na Łubiance
Pierwszą egzekucję wykonał w sierpniu 1924 roku. Nie wiadomo kto padł wtedy jego ofiarą, ani w jaki sposób został wytypowany na kata. Być może odbyło się to przypadkowo – znalazł się w niewłaściwym czasie w niewłaściwym miejscu. Albo dokładnie odwrotnie…
Od tamtej pory zabijał każdego dnia. Przełożeni zauważyli, że morderstwo nie robi na nim najmniejszego wrażenia i odtąd dokonywał od kilku do kilkudziesięciu egzekucji dziennie. Doszedł w tym do ogromnej wprawy. Szybko odkrył, że strzał w tył głowy skazańca jest dla kata bardzo nieprzyjemnym doświadczeniem. Co prawda ofiara ginie natychmiast, ale pocisk czasami dosłownie rozrywa głowę. Jest pełno krwi, kawałki mózgu opryskują kata i ściany. Uznał, że należy strzelać niżej, w szyję, tak, by kula przerwała rdzeń kręgowy. Wówczas śmierć jest równie szybka, jak przy strzale w potylicę, ale za to krwi jest bardzo mało. Do mordowania używano najczęściej rewolwerów Nagant wz. 1895 – podstawowej broni osobistej oficerów i podoficerów Armii Czerwonej i NKWD. Ciężkie, siedmiostrzałowe rewolwery (zwane nieprawidłowo „naganami”) bardzo szybko się nagrzewały i zacinały. Zastąpił je niemieckimi policyjnymipistoletamiWalther PP. Były mniejsze, lżejsze i niezawodne. Na fanatycznego, bezlitosnego czekistę zwrócił w końcu uwagę sam Stalin. Błochinzostał członkiemjego osobistej ochrony i człowiekiem od mokrejroboty. Sowieckidespota zlecałmu zgładzenie swoich niedawnych najbliższych współpracowników, którzy popadli w niełaskę. Odkul Błochina padlim.in. NikołajJeżow, Michaił Tuchaczewski i Grigorij Zinowjew. Zanim zostali zamordowani przeszli przez brutalne śledztwo. Stalinowi nie wystarczyło, że dostaną kulę w łeb. Chciał, by najpierw ładnie o to poprosili. I dostał czego chciał. Na procesie przyznawali się do niepopełnionych zdrad i niezawinionych win. A potem ginęli z imieniem Stalina na ustach. 2 marca 1940 roku Ławrientij Beria napisał do Stalina tajną notatkę, w której określił polskich oficerów –jeńców wojennych oraz cywilów przetrzymywanychw więzieniachna Białorusii Ukrainie jako „zdeklarowanych i nie rokujących nadziei poprawy wrogów władzy sowieckiej”. Zasugerował rozstrzelanie ich bez sądu. Trzy dni później Stalin podjął decyzję o wymordowaniu Polaków zgodnie z sugestiami Berii.
atka Ławrientija Berii sugerująca wymordowanie polskich oficerów z podpisami Stalina, Woroszyłowa, Mołotowa i Mikojana.
Pozostało omówić stronę techniczną akcji. W połowie marca odbyła sięnarada,na której ustalono szczegóły. Ogrom zadania przytłaczał nawet najbardziej doświadczonych NKWDzistów. W ciągu miesiąca mieli zlikwidować kilkanaście tysiecy ludzi. Stało się jasne, że będą potrzebowali najlepszych i najsprawniejszych katów. Najtrudniejsza robota zapowiadała się w Ostaszkowie – przebywało tam około 6300 Polaków.Byli to głównie przedwojenni policjanci oraz żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza. Na początku kwietnia 1940 roku Wasilij Błochin został wysłany do Kalinina (obecnie Twer) w towarzystwie dwóch oficerów NKWD – Michaiła Kriwienko i Nikołaja Siniegubowa. Przewidując ogrom zbrodniczej pracy Błochin przywiózł ze sobą kilkanaście Waltherów i mnóstwo amunicji. Cała trójka zamieszkała w salonce kolejowej ustawionej na bocznicy. Najpierw należało przygotować miejsce egzekucji. W budynku Obwodowego Zarządu NKWD w Kalininie przy ulicy Sowieckiej 2 wyznaczono niewielki, pozbawiony okien pokój na parterze z drzwiami wychodzącymi na wewnętrzne podwórze budynku. Jego ściany i drzwi obito grubym wojłokiem, który miał za zadanie tłumić odgłos strzałów, a na podłodze rozsypano trociny, które miały wchłaniać krew. Na podwórzu pracował głośny agregat, który dodatkowo maskował wystrzały. Polscy jeńcy szli piechotą z obozu do stacji kolejowej, tam wpychano ich do bydlęcych wagonów. W niesamowitym tłoku jechali do odległego o niecałe 200 kilometrów Kalinina. Na stacji prosto z wagonów byli ładowani do karetek więziennych, które zawoziłyichdosiedziby NKWD. Mordercy starali się, by jeńcy do samegokońcanie zdawalisobie sprawyz tego,co ichczeka.Miałoto wyglądać na kolejne przesłuchanie lub coś w tym stylu. Polacy byli wprowadzani pojedynczo do sali, w której za stołem siedziała trzyosobowa komisja zadająca rutynowe pytania o imię, nazwisko, datę urodzenia itp. Nazwisko starannie odhaczano na liście. W tym momencie maskarada się kończyła. Jeden z towarzyszących skazanemu NKWDzistów zakładał mu kajdanki i wpychał do celi śmierci. Tam Błochin lub inny z oprawców przykładał ofierze lufę pistoletu do karku i naciskał spust. Najprawdopodobniej niektórzy w ostatniej chwili próbowali walczyć. Być może było to tuż po tym, jak poczul
było to tuż po tym, jak poczuli na dłoniach zimną stal kajdanek. A może dopiero kiedy zobaczyli Błochina… Najsprawniejszy kat Stalina zakładał do „pracy” szczególny strój – rzeźnicki skórzany fartuch, skórzaną czapkę, długie rękawice aż po łokcie i lotnicze gogle. Budził trwogę nawet we współzbrodniarzach. Ciała ofiar wyciągano przez drzwi na podwórzei ładowano na ciężarówki,które zawoziłyje doodległej o 30 kilometrów od Tweru miejscowości letniskowej Miednoje. Tam czekały już wykopane ogromne doły. Aby ograniczyć liczbę świadków rozstrzeliwań dokonywano nocą. Pierwszy transport skazanych był dość duży – liczył około 300 Polaków. „Robota” zbrodniarzy przeciągnęła się do wczesnych godzin rannych. Błochin był bardzo niezadowolony z tego faktu. Rozkazał, by dalsze transporty liczyły maksymalnie 250 ludzi. Mordowanie jeńców z Ostaszkowa trwało niemal półtora miesiąca – do 16 maja 1940 roku.Kiedy było już po wszystkim doły z ciałami zostały zasypane,a Błochinurządziłdla uczestników „operacji” alkoholową libację. Mniej więcej w tym samym czasie zakończyło sięzabijanie polskich jeńcóww Katyniu i Charkowie. Beria był pod wrażeniem sprawności zbrodniarzy i postanowił ich sprawiedliwie nagrodzić. Każdyz nich otrzymał premię w wysokości miesięcznejpensji za wykonanie „zadaniaspecjalnego”. To właśnie lista nagrodzonych funkcjonariuszy NKWDpozwoliła znakomitemurosyjskiemu historykowi –badaczowi zbrodni katyńskiej Nikicie Pietrowowi na zidentyfikowanie zbrodniarzy. Liczy ona 125 nazwisk. Są na niej nie tylkobezpośrednisprawcy, którzy pociągaliza spust, aletakżepersonel pomocniczy – kierowcy, maszynistki itp. Obecnie Nikita Pietrow pracuje nad wyjaśnieniem dalszych losów zbrodniarzy. Wiadomo już, że kilku z nich się zapiło na śmierć, inni popadli w choroby psychiczne. O Błochinie mówiono, że popełnił samobójstwo, ale okazało się to nieprawdą. Główny kat Stalina, najbardziej przerażający masowy morderca w historii, człowiek który własnoręcznie zabił około 50 tysięcy ludzi dosłużył się stopnia generała-
" Polskich oficerów w Katyniu nie rozstrzelali Rosjanie" A Błochin? To może Żyd?
Świadkowie mowia że było ich 150-200 i że to Niemcy ich spalili, oza tym w calej wsi bylo tylko 7 litrow nafty ktora jak wiaodmo sie nie pali! Żeby spalic ponad 1000 cial potrzeba 200 litrów benzyny!