PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33141}

Podróż na Księżyc

Le voyage dans la lune
1902
7,7 19 tys. ocen
7,7 10 1 19334
7,8 19 krytyków
Podróż na Księżyc
powrót do forum filmu Podróż na Księżyc

Trochę to zabawne ile osób gloryfikuje ten film tylko ze względu na rok w którym powstał.

ocenił(a) film na 7
Sergij

Ja też nie lubię takiego oceniania. Tutaj akurat dałem 7, może dlatego, że film miał ciekawe efekty specjalne (w filmach o 30 lat starszych gorzej to wygląda więc tutaj trzeba to docenić) i przede wszystkim dlatego, że był krótki a przedstawiał jakąś historyjkę. Także może trochę nieobiektywnie oceniłem no ale akurat ten film jakoś tam mi się podobał.
Wracając jednak do Twojej myśli. Zgadzam się z Tobą i nie rozumiem dlaczego ludzie oceniają film ze względu na datę produkcji. Jest to skrajnie nieobiektywne przecież. Idąc takim tokiem myślenia, każdy film trzebaby ocenić ze względu na rok ukazania się go, nawet film z 2008 roku trzeba by podłożyć do jakiegoś dziwnego równania, które jest w niektórych ludzkich głowach i przemyśleć wszystkie kwestie związane z rokiem produkcji, pomyśleć czy takie lub inne efekty specjalne były jak na 2008 rok wystarczająco szokujące, czy jak na tamte czasy gra aktorska, muzyka, scenariusz były ok. Zupełnie bez sensu to jest. Skoro ktoś ocenia tak filmy to powinien wszystkie stare produkcje oceniać wysoko, wszak jak na tamte czasy to jaki film by nie powstał to szokował, cieszył, bawił. Przecież to było coś niecodziennego iść do kina na film = w moim mniemaniu każdy film mniej lub bardziej podobał się ludziom. I co? Rozumiem, że każdy film z lat powiedzmy 1940 i niżej ma być hitem i mieć na filmwebie ocenę powyżej 7 bo przecież "jak na tamte czas", "bo ludziom się podobał" itd itp. Nigdy nie zrozumiem ludzi.
Jestem właśnie po seansie 3 filmów Frankenstein. Jeden z 1931 roku, drugi z 1974 i trzeci z 1994. I nie rozumiem jak komuś może się podobać bardziej wersja z 1931 roku od wersji z 1994. Nie wiem, nie pojmuję tego, że ludziom podoba się ta praca kamery, te drętwe obrazy, nędzne efekty specjalne, ogólnie te scenariusze, które w tamtych czasach były po proste (masło maślane) jak konstrukcja cepa). Te stare filmy przedstawiają jeden główny wątek bez jakiegoś rozdrabniania się na poboczne tematy czy szczególne pogłębienie wątku, nie ma takiego lawirowania w temacie, zwrotów akcji. Nie wiem, nigdy ludzi nie zrozumiem. Ja wiem, że istnieje grupa osób, którym się podobają inności, starocie, szanuję to, nie mam nic do takich ludzi. Jednak jeśli przykładowego Frankensteina z 1931 roku na filmwebie obejrzało kilka tysięcy widzów i ma on średnią ocenę powyżej 7 to zupełnie tego nie pojmuję. To jest dla mnie robienie z siebie pseudo eksperta, czyli wystawiam wysoką notę bo jestem wytrawnym znawcą kina a salonowi się ten stary film podoba więc ja nie mogę być gorszy i też sobie wkręcę na banię, że jest to arcydzieło. Jak dla mnie, sztuka filmowa po iluś latach ulega przedawnieniu, te filmy (chociaż jest kilka wyjątków gdzie na prawdę film mimo, że stary to godny polecenia) nie są ani dobrze zrobione, ani ciekawe (oprócz tego, że z ciekawości można zobaczyć jak wyglądały filmy kilkadziesiąt lat temu).
Trochę się rozpisałem, nie wiem czy ktoś przez to przebrnie ale ciągle mi takie myśli leżą na sercu jak obejrzę coś starego.

jarek0991

Całkowicie naturalnym jest, że z ilością obejrzanych filmów rosną wymagania i zmienia się sposób oceniania ich, rozumiem że można pod uwagę wziąć wiek filmu ale nie powinno to być główną wytyczną. Jak dla mnie gra aktorska w tym filmie graniczyła między zabawną a parodią, wiem, że kiedyś aktorzy grali w ten sposób aby nikogo nie wprowadzić w błąd pozą którą się przedstawiało no ale to nie znaczy, że taka gra w 2014 roku zasługuje na 10/10

ocenił(a) film na 7
Sergij

O to właśnie chodzi. Gdyby tak rozumować to dziś trzebaby puszczać w kinach czy jako hity w najlepszych godzinach oglądalności w telewizji filmy 50-100 letnie bo przecież to są klasyki, są fajne, ciekawe, lepsze niż te dzisiejsze więc warto by było je lansować. Tylko nikt by na takie filmy nie chodził bo one nie są ciekawe ani dobre (są wyjątki). Tylko tutaj na filmwebie jest jakieś grono pseudo intelektualistów, które te filmy wysoko oceniają. Szkoda tylko, że mają one zawyżoną średnią bo to wprowadza potencjalnego widza w błąd ale domniemam, że dzieje się tak dlatego, że te filmy oglądają głównie ci koneserzy starego kina i pseudo znawcy więc ocena jest zakłamana bo film nie trafia do wszystkich tylko w swoją niszę = wyższa ocena od fanów czy też "fanów" (pseudo znawcy) starych filmów.

jarek0991

Nie miał żadnych efektów. Klatka przeskoczyła i od razu rakieta została wsadzona w łeb tego kolesia z maską księżyca. Ja obejrzałem ten filmik. Ale nie oceniłem bo to nie ma sensu. Ludzie wtedy zaczynali eksperymentować z filmem. Samą podnietą dla ludzi było to że mogą zobaczyć na ekranie jakąś historyjkę. Nie zwracali na to uwagi czy gra aktorska była dobra, czy reailzm taki jak trzeba itp. Z czasem jak obraz filmowy spowszedniał zaczęto trochę bardziej się starać o fabułę itp. Zwłaszcza że konkurencja rosła.

jarek0991

Nie tylko filmweb jest domeną pseudospecjalistów. Ogólnie środowisko akademickich filmoznawców stanowi mooocno napuszone towarzystwo. ,,Pancernik Potiomkin" dla przykładu, chociaż dynamicznym montażem stanowił kamień milowy, tak ogląda się go dziś nieco topornie. Niemniej jednak ,,na salonach" jak gdzieś to tutaj ujęto, jest uznawany z góry za coś fantastycznego. Takie podejście odbija się później czkawką na różnych serwisach. Bo wypada znać i lubić.

Może się czepiam, ale nie rozumiem zarzutu, że ogólną ocenę rozmywają miłośnicy starego kina. A kto ma taki film oceniać, jak nie oni? Z resztą, wiemy czego oczekiwać przymierzając się do filmu z początku wieku. I nie będzie to na pewno wartka, pełna zwrotów akcji fabuła. Bardziej problemem jest to, że starych filmów w pełni racjonalnie ocenić się nie da. Czy mamy przyjąć stricte perspektywę współczesnego widza lub doszukiwać się ważnych wtedy niuansów technicznych? Co byśmy nie wybrali będzie to kompromis, który z założenia na obiektywizm nie pozwala.

jarek0991

Bez przesady... Nie wiem, czy jestem pseudo-intelektualistą, czy zwykłym, ale wystawiłem parę dziesiątek filmom z lat 40. ub. w. (np. Złodziei rowerów). Nie dlatego, żeby zabłysnąć w cudzych, czy swoich, oczach, tylko dlatego, że świetnie się przy nich bawię. Uważam, że w swoim gatunku to arcydzieła. Jednocześnie daję dziesiątki czysto rozrywkowym filmom, jak Hobbit, bo -- może w skrajnie inny sposób -- ale bawię się na nich również doskonale i w swoim gatunku to też dla mnie arcydzieła :)
Caleb_88 napisał: ">Pancernik Potiomkin< dla przykładu, chociaż dynamicznym montażem stanowił kamień milowy, tak ogląda się go dziś nieco topornie". Niech mówi za siebie i tylko za siebie i wyobrazi sobie, że mogą istnieć ludzie, którzy dla czystej frajdy i przyjemności często powtarzają sobie ten film i nie muszą być przy tym napuszeni. Po prostu: jeden woli piwa tradycyjne, inny nowofalowe, a jeszcze inny wino czy koniak.
Pozdrawiam :)

jarek0991

Mylisz się pisząc filmy sprzed lat 50. Na przykład taki Easy Rider powstały prawie 50 lat temu równie dobrze mógłby powstać dziś i też by szokował. Czy oglądałeś ten film? Sceny ćpania z prostytutkami, a raczej sposób ich kręcenia jest współcześnie wykorzystywany np. Requiem dla Snu i ludzie uważają że to dziś się kręci takie rzeczy, nazywając nowatorskimi, a tak naprawdę to było już 50 lat temu a mało kto sięga bo myśli - stare, liche itp. Easy Rider mógłby być nakręcony dziś - kamera jest bardzo dobra, a moda i mentalność się nie zmieniła.

Sergij

A cóż w tym dziwnego? Stonehenge, gdyby powstało w XX czy XXI wieku byłoby tylko kółkiem z kupy głazów i podoba nam się głównie dlatego, że czujemy ciężar i tajemnicę tysiącleci :) Oceniać należy zawsze w kontekście historycznym, co - rzecz jasna - nie implikuje subiektywnej oceny danego dzieła, przy obiektywnej jednak należy to brać pod uwagę. Pozostaje tylko pytanie, jak oceniać filmy na filmwebie - osobiście jestem tu zwolennikiem subiektywizmu, bo pomimo że "Podróż na Księżyc" to kamień milowy kinematografii, dzieło które w 1902 r. było nieporównywalnie bardziej nowatorskie od Avatara itd., to jednak nie robi ono na mnie większego wrażenia i głupio bym się czuł dając wysoką ocenę. Ale inni może oceniają bardziej obiektywnie? Mają prawo.

Sergij

To akurat ma znaczenie. Bierz pod uwagę ówczesne możliwości. Nie było filmów sci-fi, które znasz. Nie można było na czymś się wzorować. Postacie mieszkańców Księżyca nie odstają od współcześnie nam znanych z wielu seriali filmów, nie tylko TV. Naprawdę ludzie zrobili to z wielkim pomysłem.