Jednak po wyjściu z sali kinowej i kilku przemyśleniach czar pryska. Flm po prostu się urywa, dlaczego główne wątki na szybko dokańczane są w napisach końcowych ? Julia umiera tak szybko wszystko wygląda tak że, to jej przyjaciele odłączają ją od aparatury która, podtrzymującej życie. Rozsypanie prochów w górach hm..... nierealne Przyjaciele jeżdżą co roku w góry, widać że są świetnie przygotowani mają śpiwory do -30 C ale jednak zabierają na szlak o zgrozo na rękach psa i śpią na dziko. Film nadrabia dobrą grą aktorską a epizod w sklepie z guzikami w wykonaniu Krzysztofa Czeczota był najlepszą sceną w całym filmie. Z małym przymrużeniem oka film jest naprawdę fajny.
Nie miałam wrażeni pośpiesznego dokańczania wątków. Raczej tego, że wszystko się wyjaśniło w jednym momencie, na koniec, ale to film, więc jest to raczej oczywiste :D Julia chyba o chorobie i tak dowiedziała się za późno stąd szybka piłka. Z tym psem spontan, no i nie zawsze śpią na dziko, a co do rozsypania prochów to musieli ten wątek zamknąć, by nam łzy wycisnąć. I się udało. Czeczot genialny, faktycznie, jak Polony, Fronczewski i Peszek zresztą ;)