Film jest zaprzeczenie wszystkiego o czym opowiada:
1. Ester eggs to poukrywane żarty i nawiązania do popkultury. Tutaj mamy walenie w gębę widza takimi nawiązaniami.
2. Film wyprodukowany przez korporacje opowiada o walce ze złą korporacją.
3. Film opowiada o graniu w grę. W gry dużo lepiej się gra niż ogląda.
Wyciągnijmy całą tą nostalgie i żerowania na popkulturze, zostawmy historię, bohaterów a cała ta wirtualna symulacja niech będzie jakimś orginalnym światem bez żadnych odniesień. Zostaje przeciętny film na raz. Cała koncepcja lepiej by się sprawdziła jako film krótkometrażowy, taka ciekawostka a nie film fabularny.