ja go nie oglądałem. Prawdziwa perełka. W temacie powstawały albo opery mydlane typu: Karmazynowego Pirata, albo kompletne bzdury typu: Piraci z Karaibów. Polański jako jedyny próbował pokazać życie piratów takim jakie ono było. Doprawdy nie rozumiem dlaczego jest tak nisko na świecie oceniany.
Nieprawda. "Piraci" nie są filmem realistycznym. Prawdziwi piraci NIGDY nie piracili na galeonach.. Co najwyżej doprowadzali je do jakiegoś portu i sprzedawali.. Te statki nie nadawały się zupełnie do bitew pokazywanych w tym filmie. Galeon to zazwyczaj okręt liniowy, a ostatnim, co chce załoga takiego okrętu to chęć abordażu na inny. Mimo to film był super.. Chociaż lepiej oceniam Piratów z Tortugi:)
popieram całkowicie, Piratów z Karaibów po prostu nienawidzę, jedyne filmy, w których toleruję jeszcze piratów to te o Piotrusiu Panie
Piraci z Karaibów to żenada, tylko jedynkę da się obejrzeć do końca, a Disney kręci już IV!!!
Piraci są świetni, pokazani tacy jcy byli, no może trochę łagodniejsi od tych prawdziwych, poza tym świetne kino przygodowe.
Ja również. To wszystko zależy jak się patrzy na takie filmy. Piraci z Karaibów są efektowną bajką - a i tak nieźle sobie radzą pod względem fabuły, ale Piraci Polańskiego to po prostu wielki film, poważny (mimo elementów komediowych) i realistyczny.
zgadza się, tylko jedynka z karaibów, a piraci polańskiego są w konwencji pogromców wampirów - na granicy komedii i pastiżu. Jeśli chodzi o prawdziwych piratów to obejrzałbym coś o tych współczesnych z wybrzeży somalii...
Pan i władca: Na krańcu świata na pewno najbardziej efektowny, ale nie jedyny. Właściwie z tych, które pamiętam wszystkie zasługują na szczególną uwagę:
HMS DEFIANT (1962 - Guinness/Bogarde)
BUNT NA BOUNTY (1935 - Gable/Laughton, 1962 - Brando/Howard, 1984 - Gibson/Hopkins)
SMUGA CIENIA (1976 - Kondrat)
HORNBLOWER (1951 - Peck, 1998-2003 - Gruffudd)
PAN I WŁADCA: NA KRAŃCU ŚWIATA (2003 - Crowe)
NA KONIEC ŚWIATA (2005 - Cumberbatch)
A wszystkie pirackie opowieści to już inna bajka:)
Zapewne dlatego, że nie jest realistyczny, to raz. Dwa, że za mało się dzieje. A od "Piratów z Karaibów" to w tym wypadku proszę z daleka, bo to zupełnie inna bajka, nie pretendująca nigdy do miana filmu (w miarę) realistycznego, a będąca osadzona w innej epoce przygodówką.
Karmazynowy pirat 1952
kapitan blood 1935
Hook 1991
Czarny łabędz 1942
no i na upartego piraci z karaibów
Pozdrawiam
Dużo czasu minęło, ale może jeszcze ktoś przeczyta:)
Noo, ja bym od "takich różnych mydlanych" Karmazynowemu piratowi nie wymyślał. Pamiętajmy, że w 1952 do wyboru był Errol Flynn albo nic. To taka wesoła karmazynowa piracka bajka - była jak lody z wisienką dla widza, któremu się beznadziejnie marzyły pirackie opowieści. A swoją drogą zarówno Karmazynowy jak i P. z Karaibów (przynajmniej dla mnie) mają swoje uzasadnienie w filmowym szeregu. Traktuję je jak bardziej rozwinięty odpowiednik Kapitana Palemona Brzechwy. Zresztą więcej było takich czysto rozrywkowych pirackich BUJD NA HAMAKU. Na pewno więcej niż z zakresu poważnej, realistycznej przygodówki.
Do wymienionych przez Jeremajkę dodałbym:
kilka ekranizacji Wyspy skarbów (1934, 1950, 1985, 1990, 2001, 2012)
kilka ekranizacji Czarnego Korsarza [Pirata] (1921, 1937, 1971, 1976)
Syna Czarnego Korsarza (1921)
Jolandę, córkę Czarnego Korsarza(1952, 1999)
No i Wyspę Piratów (1995)
Ta ostatnia straszliwie zjechana głównie z powodu monstrualnych strat w porównaniu z budżetem, ale nie da się ukryć, że Piraci Polańskiego nie zwrócił się nawet w 1/4 kosztów :(
Mnie osobiście film Polańskiego nie przypadł do gustu, bo wolę coś albo całkiem serio, albo choćby totalną bujdę ale na wesoło.
może tam skąd pochodzisz o tym nie wiedzą ale coś "całkiem serio" nie wyklucza "na wesoło"
Dobre jeszcze Wyspa Skarbów z młodym Christianem Bale'em z 1990 roku i Wyspa Piratów z Geeną Davies z 1995. Bo faktycznie Piraci z Karaibów to właściwie baśń i to w konwencji komediowej.
A dlaczego nikt nie wymienił THE SEA HAWK z 1940, do tej pory jestem przekonany ,że to jest najlepszy film "piracki".
"Piraci" Polańskiego to film bardzo nierówny. Spodziewałem się poszukiwania skarbu na wyspie, a dostałem intrygę o odbijaniu złotego tronu Azteków. Bitew morskich brak, poza finałowym abordażem, też średnio wykonanym. Film ma otwarty początek (nie wiadomo za bardzo dlaczego bohaterowie znaleźli się w sytuacji w jakiej są i dlaczego tylko oni) i zakończenie, które jest otwarte bo film w zasadzie się urywa. Nie ukrywam że kompletnie mi takie podejście się nie podoba. Daję 6+, z łaską 7. Porównywanie tego filmu do serii "Piratów z Karaibów" (pierwsza część świetna, dalej "tylko" dobrze) jest nieporozumieniem bo to seria mimo wszystko fantasy. Zdecydowanie jednak wolę serię "Piratów..." bo pomimo elementów komediowych to jest dosyć mroczne, gotyckie kino pirackie i takie, jako fan ciężkiej (w sensie mrocznej) fantastyki zdecydowanie bardziej preferuję.
Kapitan Blood pamiętam, że był dobry. Ale najlepszym dziełem o piratach jest nie film tylko gra czyli czwarta część o Assasynach. Co dowodzi jak gry wyeluowały w liczącą się dziedzinę sztuki skoro ta gra bez większego problemu bije wszystkie filmy o piratach.
Też mnie zastanawiają tak niskie noty filmu "Piraci" 1986 imdb 6,1
Dla porównania Wyspa skarbów 1990 imdb 7,4
Nawet wszystkie części Piratów z karaibów są wyżej oceniane, a przecież 3 i 4 są średnie.
Piraci z karaibów 2003 imdb 8,1
Piraci z karaibów 2 2006 imdb 7,3
Piraci z karaibów 3 2007 imdb 7,1
Piraci z karaibów 4 2011 imdb 6,7