Wreszcie byłam na "pięknym umyśle", przez130 minut trwania seansu przeżywałam niczym nie zmącony orgazm podziwiania genialnie zbudowanej i zagranej kreacji . Crowe i Connelly sprawiają ,że ani przez chwilę nie można oderwać od nich oczu, chłonie się każdy gest, słowo, ,mimikę twarzy zwłaszcza Rassella ,który poraz kolejny udowadnia że jest geniuszem, perfecjonistą w każdej roli. Bohater ,który pragnie udowodnić i sobie i wszystkim dookoła że jest najlepszy w tym co robi, ujawnia się choroba , która w swej perfidii zdaje się być prawdą, i nam również . Role i Crowe i Connelly w pełni zasługują na złotą statuetkę ,jak Crowe jej nie dostanie będe ciężko oburzona. Uważam że film stanie się kanonem X Muzy.