Szkoda, że większość ludzi nie wie po co żyje. Niestety ten człowiek też nie wiedział. I najgorsze jest, że choć tak wiele przeszedł i miał takich cudownych przyjaciół i żonę, to jednak się tego nie dowiedział. Mimo wszystko żył dla siebie. Cieszył się z tego co inni dla niego robią. Bardzo, naprawdę bardo dobrze, że umiał to doceniać!+ Ale nigdzie nie pojawiła się myśl, że on też mógł naprawdę dużo robić dla innych! (1) Mógł kochać i doceniać żonę i wciąż dawać jej to odczuć - to sprawiało, że czuła się szczęśliwa. Zupełnie niepotrzebnie na końcu się poddał. Nie rozumiał, że kiedy umrze, to umrze także cząstka jej? (2) Mógł wychowywać syna - nigdzie nie wspomniano, że starał się go nauczyć życiowej mądrości, rozróżniać to co w życiu jest ważne a co nie, odróżniać dobro od zła, uczyć czerpania radości z wyświadczania dobra i z kochania drugich.... Niestety większość ludzi nie uczy tego swoich dzieci, koncentrują się jedynie na zapewnieniu im utrzymania i wykształcenia. (3) Robin mógł też wyświadczać dobro innym: doceniać, chwalić, zachęcać, umacniać, pokrzepiać - to jest niezwykle cenne - i dla wielu był bardzo cennym człowiekiem! Niestety w filmie nigdy nie wspomniał, że CHCE w ten sposób pomagać drugim - czyżby tego nie rozumiał? A może to reżyser filmu tego nie rozumiał i pominął ten wątek?
SUMA SUMARUM: może niecelowo, ale jednak zrobił bardzo dużo dobrego dla innych i za to należy mu się szacunek!