Piękna historia, która napisała życie. I jasne, można się czepiać, ze przestawiono ‚ugładzony’ obraz choroby, ale po co? To film o milosci. Niezwykłej milosci, tej prawdziwej, ‚w zdrowiu i w chorobie’. Przepłakałam polowe seansu, a gdy jeszcze na koniec usłyszałam, ze film stworzył syn głównych bohaterów.. :)