Styl reżysera jest widoczny na każdym kroku i to jest na plus ale mimo wszystko temu filmowi czegoś brakuje; irytujący bohater ze swoją grafomanią, jego niepracująca i infantylna do granic absurdu żona, która do tego okropnie gotuje; sceny w barze na plus ale najlepszą rolę odegrał pies i to on powinien być nagrodzony za ten film (rownież za to, że rozszarpał grafomańską poezję głownego bohatera). Film mimo swojego uroku to do choćby "The Limits of Control" się nie umywa.