To swoisty chichot losu, że człowiek, który walczył o zachowanie pamięci narodu chilijskiego, został dotknięty tą koszmarną chorobą. Ale dla mnie najbardziej wzruszająca, jednocześnie bolesna i piękna była relacja Augusta i Pauli. Tyle ciepła, miłości i troski o zachowanie jak najdłużej pamięci o sobie.