"Shooters" to kolejna brytyjska opowieść gangsterska. Od filmów Ritchiego różni się przede wszystkim tempem. Film Durforta i Teague'a jest o wiele spokojniejszy, nie ma tak ostrego montażu, choć tu i ówdzie próbują trochę udziwnić obraz. Ich film jest tani, prosty i wygląda jak kawałek brzydkiego, zupełnie nieciekawego życia. Historia jest bardzo prosta: jest dwóch przyjaciół z dzieciństwa, jeden to ćpun i handlarz narkotykami i bronią, drugi właśnie wyszedł z więzienia. Prawie natychmiast wpadają w ciemne interesy przerastające ich możliwości, do tego okazuje się, że ich przyjaźń zostaje wystawiona na najcięższą próbę. Czy lojalność może przetrwać w świecie bezwzględnego, nielegalnego biznesu?
"Shooters" to film ponury, twardy, lecz niestety nazbyt typowy i przewidywalny. Ogląda się to nawet nieźle (spodziewałem się czegoś gorszego), jednak braki fabularne są aż nadto jaskrawe.