i to jakie. Już idzie boki zrywać i zabawa super, tylko "why a duck?":P
Co prawda ostatnio nawet przy ponownym oglądaniu "Nocy w operze" odniosłem wrażenie, iż filmy z braćmi nieco się już zestarzały, być może zresztą nieco zmieniło mi się poczucie humoru, ale... "Orzechy kokosowe" na chwilę obecną to najsłabszy film z braćmi, jaki widziałem. Wspomniane "Why a duck" w połączeniu z gonitwą po pokojach to 2 najlepsze sceny, ale poza nimi trudno wyłapać coś naprawdę zabawnego. Odnosiłem wrażenie, że w ciągu paru lat gagi serwowane przez braci staną się bardziej dopracowane i po prostu śmieszniejsze. Fabuła - choć nigdy nie była mocnym punktem komedii z braćmi Marx - jest tu wyjątkowo naiwna, nawet jak na standardy. Mimo wszystko byłaby piąteczka, gdyby nie te nieznośne musicalowe wstawki... Lubię oglądać popisy Harpo i Chico na instrumentach, ale te tańce, rzewne śpiewy...