PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31126}
7,0 8,1 tys. ocen
7,0 10 1 8072
7,8 30 krytyków
Orlando
powrót do forum filmu Orlando

Kim jesteśmy?

ocenił(a) film na 9

"Orlando" to film ocierający się o genialność. Oglądałem go już kilkakrotnie i za każdym razem na nowo zapiera dech i oczarowuje mnie kompletnie. Film Sally Potter to magiczna opowieść o tożsamości. Za Virginią Woolf reżyserka i scenarzystka próbuje zgłębić tajemnicę tego, co określa człowieka, kim jest w głębi duszy, kiedy odarte zostaną wszelkie szaty ciała, materii i społecznych konwenansów. Wraz z reżyserką staramy się zrozumieć czym jest miłość, poezja, wojna, relacje społeczne... czyli czym jest życie. Z tej przyczyny jest to film dość przygnębiający, ponieważ bohater(ka) filmu potrzebuje na zrozumienie sensu aż 400 lat. Jakie więc szanse ma na to zwyczajny człowiek, którego życie jest 5-krotnie krótsze?
Niezaprzeczalnie o sile tego filmu decyduje rewelacyjna Tilda Swinto. Kiedy spogląda na widza z ekranu tymi swoimi oczami, jej wzrok zdaje się sięgać duszy, przeszywać na wylot i pozostawiać w środku jakąś niewysłowioną informację, którą można jedynie poczuć. Pomysł na to, by bohater(ka) pozostawała w ciągłej interakcji z widzami mógł łatwo zgubić film, tylko Swinton Potter zawdzięcza, że tak się nie stało.
W sumie jest to małe arcydzieło, które powinien obejrzeć każdy prawdziwy kinoman.

użytkownik usunięty
torne

"Oglądałem go już kilkakrotnie" : jakim cudem??? Masz DVD?? Królestwo za konia, bo jest to jeden z niewielu filmów magicznych.

ocenił(a) film na 7

Już jest i na youtube i Polsat film. Ja doczekałam się! Warto!

ocenił(a) film na 9
torne

świetnie ujęte :) mnie się udało po latach ponownie natrafić na ten film na TVP Kultura :) oglądając go po tak długiej przerwie wcale nie stracił nic ze swojej awangardowej świeżości. Tilda faktycznie genialna, idealnie pasowała do roli ( i to spojrzenie, dosłownie hipnotyzujące).

Kino trudne, wymagające i zdecydowanie nie dla każdego. Ale koneserzy powinni się koniecznie skusić na ten nietuzinkowy, oryginalny obraz :)

ocenił(a) film na 9
torne

Każdy kinoman powinien zobaczyć ten film, choć jeden raz by dowiedzieć się czym kino może być! Moim zdaniem, niezwykle inteligentne a jednocześnie zmysłowe, tak na poziomie treści jak i kunsztownej realizacji. Zaryzykuje stwierdzenie: kontakt z porządkiem piękna. Odkrywam w sobie zauroczenie Virginią Woolf.
Good night, and good luck, esforty.
9/10

torne

torne daje 9/10 = omijać szerokim łukiem...

ocenił(a) film na 3
torne

Inteligentny człowiek nie potrzebuje 400 lat, aby zrozumieć czym jest wojna, miłość czy poezja. Film wydumany, absurdalny i nijaki. Jedyny plus dla zjawiskowych kostiumów.

ocenił(a) film na 7
edgemoon

Czy na pewno nie potrzebuje 400 lat? Czy są to tak proste i zrozumiałe pojęcia? Jeśli są tak proste to dlaczego dla każdego człowieka znaczą coś innego? Orlando szuka w tym czasie siebie. I mimo, że dowiaduje się o sobie coraz więcej, to wewnętrznie się nie zmienia. Jest tą samą osobą. Nie zmiania go/jej upływający czas, ani płeć. Nie zmieniają też warunki społeczne. To ta sama osoba. Według mnie warto było obejrzeć ten film, właśnie dla tej konkluzji - nie zależnie od wszystkiego - ta sama osoba.

ocenił(a) film na 3
Rudazebra

Napisałem "inteligentny człowiek"....

ocenił(a) film na 7
edgemoon

Widziałam i dlatego, że nie zgadzam się z Twoją opinią, wyrażam własną. Inteligencja powoduje, że nie przyjmujesz definicji pojęć a tworzysz własne. I w miarę upływu czasu, a Orlando miał go dużo, te pojęcia, a właściwie ich znaczenie ewoluuje. Dlatego nie zgadzam się z Tobą. I"nteligentny człowiek" wyciąga wnioski i uczy się świata. A świat się zmienia. Zmieniać się zatem powinien obraz świata dla "inteligentnego człowieka", dlatego uważam, że i 400 lat to mało.

ocenił(a) film na 3
Rudazebra

Cóż, zdaje się, że są osoby, które potrzebują 400 lat, aby zrozumieć czym jest wojna, miłość, poezja... Innym przychodzi to szybciej. Mimo, to, że świat się zmienia, osoby te potrafią dostrzec, że bez względu na okoliczności, wojna, miłość czy poezja to zawsze to same, niezmienne wartości.

ocenił(a) film na 10
edgemoon

myślę, że tu wcale nie chodzi o to, że człowiek - inteligentny czy nie - potrzebuje 400 lat by to ogarnąć, a o to, że ta warstwa nakłada się na tło zbudowane z historii literatury, bo to jak te tematy były w tych epokach opowiadane oznacza jak były traktowane. Stąd te różnice w narracji i stylistyce. Wystarczy popatrzeć na scenę z labiryntem, jak ona wybiega z oświecenia i wpada na romantyczne wrzosowiska. Dla mnie w filmie są co najmniej trzy takie warstwy:
człowiek i etapy w jego życiu (prywatna),
kobieta i jej odkrywanie siebie oraz jej feminizm (intymna)
społeczeństwo i jego aktualne prawa i reguły (publiczna).
a wszystko razem spięte w takie przesłanie, że zarówno społeczeństwu jak i poszczególnym ludziom zajęło dużo czasu by zrozumieć, że kobieta jest w sumie tak samo człowiekiem jak mężczyzna. Po prostu Wirginia Woolf. Obejrzyjcie "Godziny" tam plecionkę z tych wątków widać jeszcze wyraźniej.

sagina

Zgadzam się, że film można rozpatrywać na paru płaszczyznach (jak każdy dobry film, książkę, rzeźbę czy obraz). Jak i głównego bohatera.
Ja powiem przewrotnie, że im większa inteligencja, tym więcej czasu potrzebuje człowiek na zrozumienie rzeczywistości. Człowiek filozofuje od zawsze i końca nie widać :-) Inteligentnej i wrażliwej osobie nic nie jawi się jako proste – świat jest nieskończenie złożony, a procesy w nim zachodzące skomplikowane (vide nauka). Każde zdarzenie, które się przytrafia pojedynczemu człowiekowi jak i zdarzenia ogólnoświatowe nigdy nie są jednoznaczne, a ich ocen jest tyle, ilu ludzi.
Można oczywiście próbować definiować poszczególne pojęcia na swój użytek (lub posłużyć się definicjami z encyklopedii), ale dla inteligentnego człowieka to nie jest rozwiązanie. Bo on wie, że będzie to przekłamywaniem rzeczywistości.
Zadam pytanie edgemoon: rozwikłałeś już kwestię czym jest życie człowieka? I z jakiej perspektywy je rozpatrujesz? Z punktu widzenia osoby wierzącej czy ateisty? A jeśli wierzącej, to przedstawicielem których wierzeń jesteś? A może z punktu widzenia naukowca (ale którego? tego, który popiera teorię Wielkiego Wybuchu czy tego, który preferuje teorię o szczelinie?).
Sagina, ja jednak feminizm zaliczyłabym do sfery społecznej :-)
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
Gudrun_S

Gudrun_S, feminizm jako ruch społeczny czy jako sposób definiowania swoich poglądów - tak, ale zanim to się stanie i odniesiesz swoje poglądy do społeczeństwa, najpierw jest etap poznawania siebie. Wg mnie to jest bardzo intymne.

sagina

Oczywiście. Jednak etap poznawania siebie (póki nie wyjdzie na zewnątrz) jest działaniem wewnątrz człowieka (w tym przypadku kobiety), a i tak często (zawsze?) weryfikacja siebie następuje poprzez konfrontację z tym, co zewnętrzne. Także nie ma potrzeby (a nawet uprawnień), by nazywać to feminizmem. Feminizm to ideologia, a nie wewnętrzne przeżycia. A Ty zaliczyłaś feminizm do sfery intymnej: "(...) oraz jej feminizm (intymna)".
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
Gudrun_S

bo moim zdaniem nie ma jednego feminizmu

sagina

Jednego nie ma, a raczej jednolitego. Ale przeżycia wewnętrzne, samopoznanie itd. naprawdę trudno podciągnąć (mimo szczerych chęci) pod feminizm.
Możesz mieć swoją całkowicie prywatną jego definicję, tak jak i pozostałych zjawisk czy zachowań, ale jaki wtedy widzisz sens w dialogu?

Gudrun_S

Sens w dialogu (z rożnym rozumiem pojęć) można upatrywać jako rodzaj rozrywki. Sztuka dla sztuki jak w poetyckim gronie na filmie. Przy okazji rozwój wewnętrzny, uświadomienie sobie własnych wypowiedzianych na głos myśli.

edgemoon

11) Czyli co..

a) jest miłością
b) wojną
c) poezją

?

12) i czy aby na pewno o to chodziło w filmie
(jeśli na danym obrazie bohaterowie jeżdżą autem, albo chodzą w butach nie znaczy że jest on o motoryzacji lub instrukcją używania kapci).

Ci którzy nie umieją czytać nie dostrzegą liter, a mozaiki stanowiące rodzaj tła.
Jak głusi lub nie melodyjni nie dostrzegą muzyki, a co najwyżej hałas i dźwięki

Tak samo nie wrażliwi na dane tematy nie zauważą ich (film ten będzie dlań zwitkiem nie wiele znaczących scen). Mimo, że dla wtajemniczonych, uważnych, wrażliwych będzie ponadczasowym arcydziełem które można oglądać po 20 razy i nadal się nim zachwycać (jak to już ktoś na tym forum pisał).

13) Więc zastanów się czy przypadkiem nie umiesz czegoś odczytać, bo tego nie znasz, lub nie zauważasz, będąc jak dziecko przy dorosłych, znających bardzo dobrze życie, jego ukryte dla dzieci tajemnice, którzy mają dajmy na to już po kilkaset lat:;)_

[Numeruję wypowiedzi aby łatwiej było się do nich odnieść]

Rudazebra

Tak, zgadzam się, w tym kontekście 400 lat i tysiąc, jeśli liczyć wstecz (bo niewiele ostatnio zmieniało się, przynajmniej z perspektywy wiedzy i tradycji masowej -tysiące lat patriarchatu, oraz różne inne formy niewolnictwa, koncentrującego się na poziomie intelektu, poprzez indoktrynacje na myślenie dogmatami, a nie samodzielne poznawanie świata wg. wyczucia).

Można by rzec, iż w że zmiana to natura życia. Więc w stale zmieniającym się świecie odkrywamy go zawsze. Gdybyśmy poznali wszystko nie było by nic do okrycia i życie zaczęło by się od nowa (jest taka nie jedna koncepcja - w Kabale i współczesnej nauce "wyobrażenie 10-ciu wymiarów", że nieskończoność jest skończona i po wyczerpaniu możliwości wszystko zaczyna się w drugą stronę od nowa). Życie jak w pieśni lecącej przy napisach filmu "Avalon" jest rodzajem wycieczki, wędrówki, wspaniałej przygody. Której idea jest przedstawiona w filmie "Siła spokoju" w scenie gdy mistrz pokazuje uczniowi czym jest życie (na przykładzie wspinaczki po iluzoryczny cel).

Podsumowując - poznajemy zawsze.
Jest to rodzajem naszej rozrywki.
I tylko głupcy myślą, że wszystko jest już wiadome (jak napisałem w punkcie 2 i 3, poniższej obszerniejszej wypowiedzi o filmie kierowanej do kogoś innego)

edgemoon

1) Rozchodzi się o głębsze zrozumienie życia, wolności (która jest skrępowana formatowaniem umysłu przez kulturę,
Wdrożenie weń w praktyce oznacza jedno wielkie pranie mózgu! Indoktrynacja od kołyski, obrzędy, szablony, tresura w szkole. Oduczanie myślenia, ignorancja uczucia, wszystko ku niewolnictwu zmuszania do tzw. pracy (gdzie większość ze względów ekonomicznych spędza większość życia robiąc coś czego normalnie by nie robiła). Do tego rodzaj propaganda w TV, prasie i rozrywce, kinie plus zalew wszelkich negatywnych wiadomości, skłócanie, eskalacja nienawiści). Orwell to się chowa przy współczesnej organizacji świata, gdzie większość jak ofiara sekty, nie ma pojęcia, że jest ofiarą i nie wie co traci. Bo urodzony i wychowany w niewoli nie zrozumie wolności (nie znając alternatywy)!


2) Paradoks polega na tym, że nie wie się tego czego się nie wie (tylko głupcy myślą, że wszystko rozumieją i nie ma już nic do odkrycia, poznania).
Dlatego głupi pozostaje głupi ponieważ się nie rozwija (nie szuka, nie poznanie, czyli pozostaje w zaścianku schematów, które ukształtowały go raz za dziecka). Dlatego Einstein powiedział że tzw. "zdrowy rozsądek" to zbiór uprzedzeń i zabobonów nabyty do osiemnastego roku życia. Zasłynął też z powiedzenia: Dwie rzeczy są bezkresne - Wszechświat i ludzka głupota, tylko co do tej pierwszej nie jest pewien. Oraz "wyobraźnia ważniejsza od wiedzy".

3) Mądry ma wyobraźnie i pokorę. Sama inteligencja to umiejętność przetwarzania danych jak maszyna.. To nie wystarczy do zrozumienia życia. Dlatego poezja, duchowość, sztuka jest bezcenna, inspiruje do spojrzenia przez serce (a nie zakodowany programami umysł wyprany przez kulturę na rożne definicje). Każdy głupiec może wkuć na pamięć ileś formułę, lub czytać je w Wikipedii.

Mądrość polega na umiejętności wyczucia i szerszej oceny (na tym polega wolność aby odkrywać i tworzyć własne prawdy). Niewola to zaś podporządkowanie obcym ideą (serwowanym w kościele, szkole i poprawnej politycznie TV). Łatwiej jest rządzić i manipulować głupim stadem owiec, więc masowa edukacja, nie kładzie nacisku na mądrość ale na ogłupianie aby mieć posłuszne trybiki w machnie systemu wykonujące rozkazy. Rożne sekty i ideologie pokazały że ludzki umysł można dowolnie zaprogramować (świadectwa świętych, kamikadze). To tylko powtarzanie.. więc wiesz.. wiemy to o świecie ile przeżyliśmy sami.. (a nie nam wmówiono, bo to może się okazać kłamstwem..). Dlatego od rozumu wg. mnie bardziej liczy się wczucie (które od dziecka tłumiono, rozwijając inteligencje kontra intuicji i wrzaskliwości).

4) To jest film filozoficzny, prawdopodobnie za trudny do zrozumienia dla większości (która jak już powiedziałem nie widzi więcej niż tylko to co im wpojono). Jest ślepa, na głębsze tematy (choćby nawet na wyraźny nierówności kobiet:
"W świetle prawa (główna bohaterka) jest nieboszczką i nie może posiadać żadnego majątku, a po drugie jest KOBIETĄ więc i tak na to samo wychodzi" (czyż to nie jest ewidentne niewolnictwo - być może nie mając o tym pojęcia, że kobiety nie mogły posiadać własności, tego szczegółu wcale się nie zauważa?)



5) Wszystko jest względne i każdy może rozumieć, odbierać coś zupełnie inaczej (to co ludzie uważają za prawdę to zwykle obce opinie, dogmaty, które zostały wprogramowane przemocą za młodu).
Większość myśli ów programami, definicjami, czyli nie myśli (nie mając nawet pojęcia czym jest myślenie).
Myślę, że szukają też na siłę kogoś kto będzie je tworzył za nich (patrz zwiastun Minionki: https://www.youtube.com/watch?v=f2gCZwtrftA wskazuje na ten problem oduczonej do decydowania, od wolności ).
Innym słowy większość zdaje się nie wiedzieć jaki jest cel życia (pozostając bezwolnymi, nie mając własnej woli
bo to jest ostatecznie motorem wolności, chęć samorealizacji, wyraz samodzielności przede wszystkim w myśleniu).

7) aby wiedzieć czym jest życie wg. mnie trzeba posiąść wiedzę ezoteryczną (o której przeciętny Kowalski nie ma pojęcia, a co najwyżej mgliste wyobrażenie, pełne uprzedzeń bo tak programuje się owcze, niewolnicze stado, aby trzymali się z dala od najbardziej praktycznej wiedzy i wyższej mądrości).

8) W filmie jak w dobrym kinie jest trochę symboli.. (które z czasem się odszyfrowuje, często jedno oglądanie to za mało na zrozumienie:)

111111

zjonizowany

6) Wiele wnosi też o przemyślenia scena rozstania (analizując rózne sposoby rozumienia: umysłem i sercem):
on
- "Ja kocham ludzkość, muszę walczyć o wolność, przyszłość"
ona
-"kiedy zaczyna się ta twoja przyszłość, dzisiaj czy zawsze jutro"
on
"celny cios" (bo jutro oznacza w praktyce nigdy - jutro jutrem zawsze będzie, kto żyje szczęściem w przyszłości ten nie jest szczęśliwy nigdy).

Patrz kultowa książka "Potęga teraźniejszości".

9) Można żyć ponad 100 lat i dłużej (jeśli ktoś zechce to może, się dowie, choć to nawet nie koniecznie:)
Poza tym te zmiany poprzedził sen bohatera/bohaterki po 7 dni co może być też symbolem fazy przejścia (metempsychoza). Dusza żyje zawsze, ciało tylko zmienia się (i to nie jest jakiś abstrakt, tylko potwierdzona faktami nie popularna prawda. To o czym nie mówią w szkole, kościele i TV nie znaczy że nie istnieje:)

10) Ogólnie dzieło porusza ponadczasowy temat narzuconych ról społecznych (czym wnosi ważne refleksje, , w konserwatywnym kraju, który nadal przydaje ograniczoną rolę kobiecie).

Fragment dialogu w intelektualnym salonie, wśród poetów tamtych czasów:

"kobiety nie mają pragnień tylko kaprysy"
"kobiety są jak duże dzieci"
"dla mnie kobieta jest pięknym romantycznym zwierzęciem, które należy zdobić.. brylantami"
"moja żona próbuje opanować grekę... to tak dalece nie stosowne"
"kobiety bywają przesadne, a większość z nich pozbawiona jest charakteru"
"jaka rozpalona i milcząca - IDEAŁ"

(czyli coś jak narzędzie, ozdoba domu, przedmiot, który najlepiej gdyby nie odzywał się)
(kiedyś święci doktorzy kościoła, będącego u podstaw tej kultury, stwierdzili że kobieta nie ma duszy!)

________________________________________________________________________________ __________________________
Tym bardziej dla tłamszonych kobiet może to być cudowne, ponadczasowe dzieło.
Zbuntowana Virginia poszukując wolności przyczyniła się do postępu cywilizacji, weryfikując krzywdzące schematy. Powieść na której podstawie powstał film najpewniej napisała pod wpływem własnego doświadczenia. Sama będąc ofiarą tych drwin, krzywdzącego prawa, nieczułości i głupoty, która razi tym bardziej w kręgach uważanych za inteligencje, postępowe). Więc to jest tragedia (tamtych czasów, a z naszej perspektywy) już bardziej komedia - jednocześnie. Trochę jak w filmie "życie jest piękne" (lub "Pan życia i śmierci").