chciałbym, żeby lepiej było pokazane jak młody Vito doszedł do swojej pozycji.
Niby tak, zabił tego mafioza w białym kapeluszu, ale jak to sie stało że po tym był taki szanowany... Nie wiadomo czy ludzie sie dowiedzieli, że to on go zabił, czy jak..? Co sprawiło że wszyscy go zaczęli szanować i prosili go o pomoc.
Mam pytanie do Ciebie. Z tego co wiem, Mario Puzo opublikował tylko I część (później zekranizowaną), II i III napisał jako scenariusz do filmu a nie w formie powieści. Opublikował również Sycylijczyka, który odnosi się do Michaela. Czy w takim razie znasz inne książki o Ojcu Chrzestnym? Pomijam oczywiście książkę Marka Windegardnera i jemu podobnym, bo w swym poście piszesz o Puzo. Pozdrawiam.
Ale co miało być pokazane? Że jeden Włoch na dzielnicy gada drugiemu, że Don Vito zabiła takiego mafioza? Przecież już bardziej się nie dało pokazać tego, że na dzielnicy każdy o każdym wszystko wiedział. Mafiozo wiedział kto gdzie i za ile coś nakradł itd. Może jakby ten film nakręcili Wenezuelczycy i film byłby skierowany do odbiorców oglądających telenowele to by się zdecydowano na łopatologiczne pokazanie jak Don Vito zdobył uznanie i szacunek.
Polecam nową książkę Edwarda Falco "Rodzina Corleone", na podstawie scenariuszy Maria Puzo. Z niej dowiesz sie jak dzialal Vito w latach trzydziestych, kiedy zdobyl najwyzsza pozycje w nowojorskim podziemiu. Swietna ksiazka. Trzyma poziom "Ojca chrzestnego". A jak wiadomo sama kariera Vita jako "biznesmena" zaczela sie wraz z zamordowaniem Fanucciego i zalozeniem firmy Genco Olive Oil Company, ale przez kilka lat po tym zdzarzeniu Vito i jego organizacja przestepcza mialy bardzo lokalny zasieg, w porownaniu z innymi rodzinami. Wlasciwie byl znany tylko w swojej dzielnicy i tak naprawde wiecej nie potrzebowal, bo nie byl chciwy lecz pragnal tylko dostatniego spokojnego zycia dla swoich bliskich, bez rozlewu krwi. To inni zachlanni gangsterzy wciagali go w coraz to nowe konflikty, ale Vito byl bardzo rozsadny, dalekowzroczny a przede wszystkim uczciwy wobec swoich podwladnych i umial z tych wojenek wychodzic zwyciesko, przez co stal sie pod koniec lat 30. prawdziwym Ojcem Chrzestnym nowojorskiej mafii.