- bezmyślnie prowokuje oficera, który się na niego uwziął,
- odpierając atak Ukraińców, ucina sobie pogawędkę,
- po śmierci oficera w zasadzce banderowców jako najstarszy stopniem ma gdzieś pozostałych żołnierzy,
- porzuca broń,
- kiedy dociera do posterunku MO, zamiast powiedzieć prawdę, że uciekł z banderowskiej niewoli, gada z durnym uśmieszkiem, że się "urwał" - no to go zamykają
- uciekając z banderowskiej niewoli, czołgając się ostatkiem sił po śniegu, widzi kolumnę swoich; zamiast ostatkiem sił krzyknąć jakąś prostą sylabę dla przyciągnięcia uwagi (typu Hej!), marnuje siły na krzyczenie "Ko-le-dzy!" i pada
Dziwne, że ten przygłupowi udało się dojść do Berlina...