Dla mnie film średni. Można obejrzeć ale niekoniecznie. Reżyser idzie tu na łatwiznę i próbuje straszyć widza gwałtownym obrazem i dźwiękiem (przy czym dźwięk jest również głośny). Nie boimy się więc tego co wynika z fabuły tylko uderzenia decybeli i wyskakującego diabełka z pudełka. Zazwyczaj te dwa elementy są ze sobą połączone i trwają bardzo krótko. Nie ma więc tutaj stopniowanego do bólu napięcia, które ciągnie się niemal w nieskończoność i modlimy się aby wreszcie się skończyło, jak to było np. w "Obcym... Nostromo" czy japońskich horrorach. Tylko krótki błysk, hałas a potem cisza i długo, długo nic.
Dla mnie takie straszaki są słabe. Podskoczysz, przestraszysz się i tyle. I co z tego? Równie dobrze mogę porazić się prądem. Wydaje mi się, że jednak fajniej jest wtedy, kiedy sytuacja wygląda tak jak mówi darex2709;)
A dla mnie jednak takie szoki dźwiękowo-wizualne to jednak lipa. Brak artyzmu i uderzanie w prymitywniejszego widza. Sąsiad na fotelu obok wrzaśnie Ci głośno do ucha albo szturchnie w bok i też podskoczysz pod sufit. Nie tędy droga, moim zdaniem.
Mnie to potrafi wystraszyć, tym bardziej, ze często takim dźwiekom towarzyszy napięcie. Najpierw jest napiecie, a potem jakiś dźwięk itp
Problem jest taki że tych jump scenek jest tu na tyle dużo że ja i tak czekałem kiedy się wreezcie skończy.
Zgadzam się, Przykładem dla mnie jest scena z wozem strażackim. Trzymała mnie w napięciu, ale potem dodany został zupełnie niepotrzebny jump scare w postaci krzyku. No i po napięciu śladu nie było. Jump scare tak właśnie działa - podnosi ciśnienie na krótką chwilę, potem następuje uczucie ulgi, a budowane wcześniej napięcie znika. :/