Mam te same odczucia, gdzieś tak w połowie już nie obchodziły mnie losy bohaterów, irytujący Andy, którego co chwilę trzeba było re-re-resetować... rozczarowanie...

Plus za scenografię i parę easter eggów dla fanów. Niestety mamy to czego się obawiałem - zlepek scen z z 1 i 2 plus szczypta Prometeusza. I niestety może 5% własnej inwencji scenarzysty. 

Hybryda człowieka i ksenomorfa to chyba najlepszy moment w filmie.

błagam nie bluźnij bo ten stwór to gwałt na marce Obcy, juz hybryda z 4 byla 100x bardziej sensowna niż to coś co NIC nie wniosło do świata Obcego oprocz fatalnego designu rodem z tanich filmów SF klasy B 

Też mam takie odczucie - w 4 wygladał lepiej i straszniej. Obaj są wciśnięci na siłę ale ten tutaj wywołuje uśmiech politowania.

Przecież to jest troll który pisze to tylko po to żebyś się zdenerwował i coś odpisał. Rusz mózgownicą chłopie, tamtego Filmwebu na którym byli wyłacznie ludzie którzy mieli coś ciekawego do napisania i interesująco dyskutowali nie ma już pewnie od 15 lat.

ch*ja się znacie na kinematografii

Hybrydy się różniły, bo ta z Romulusa miała dodatkowo geny Inżynierów. Ciekawym pomysłem było zaangażowanie ponad 2 metrowego koszykarza zamiast używania CGI.

Alien Slender Man to idealna postać do tworzenia memów.

Moim zdaniem najgorszy. Niestety niewykorzystany potencjał. Najlepsza scena w filmie, to ta, w której główna bohaterka widząc, że urodzone stworzenie przypomina ludzkie niemowlę, waha się. To właśnie w tym momencie można było zbudować coś wielkiego. Niestety poszło to w złym, obrzydliwym kierunku

Dodam tylko, że cały film oglądało się nieźle jednakże bez krzty adrenaliny i strachu. Faktycznie wersja dla bardzo młodego i delikatnego pokolenia (nie umiejszając nikomu).

"gościu gra jakby grał osobę upośledzoną umysłowo cały czas mina odrzuconego, niezrozumianego i przewrażliwionego nastolatka w ciele dorosłego faceta"
Jesteś pewien, że cały czas tak grał?
Dla osoby która obejrzała film w całości, trudno będzie się zgodzić z powyższym cytatem.
Mógłbym napisać dlaczego, ale nie będę spoilował fabuły :)

Dokładnie, on miał tak zagrać. Bardzo dobrze odegrał rolę zaprogramowanego androida. 

Dokładnie, był najlepiej zagraną i najciekawszą postacią

Był nudny …oczywiście chcą prania stworzyć nową ripley,ale ta silna niezależna kobieta słaba….nudna,bez charakteru. Końcowy wpis do dziennika …zarżnięty z 1

To prawda, mimo że został przeprogramowany aby służyć korporacji, to nadal próbował chronić Rain.

Zgadzam się. Wygląda to tak jakby ktoś miał wspaniałe narzędzia, żeby zrobić świetny film i nie do końca wiedział jak. Scenografia stylizowana na oryginalną, świetna muzyka, genialne zdjęcia no ale…. Czułem się jak bym oglądał grę liniową. Zaliczanie kolejnych etapów i ciągła ucieczka. Bohaterowie na tym statku powinni na dłużej się zadomowić, poznawać zagrożenie stopniowo, nawiązać ze sobą relacje, tak żeby poczuć narastającą grozę i bezsilność. No nie wiem. Czegoś mi zabrakło. Tak jakbym oglądał oglądał Gladiatora bez Maximusa. Film wygląda pięknie ale nie ma w nim dawnej grozy

Fruwanie między kwasami obcych, chodzenie po cichu między twarzołapami, uszkodzony statek sam wlatuje do hangaru na pełnej szybkosci.  Fatalnie zagrany android.  To za dużo atrakcji na jeden seans.

90% tego filmu to copy->paste z pozostałej sagi.

Uwaga spojlery. Ten android jest wadliwy, dlatego jest jak upośledzony. Właśnie bardzo dobrze zagrane te fragmenty. Dopiero potem jak dostaje dodatkowy chip zachowuje się inaczej. 

Android taki właśnie miał być, po upgrade całkowicie się zmienił. Ktoś tu chyba więcej popkornu jadł niż film oglądał

Ja wiem że on jest wadliwy. Po prostu nie kupuję androida który po uszkodzeniu zachowuje się jak nastolatek z problemami emocjonalnymi. To wciąż robot i zupełnie nie pasuje do pozostałych androidów z sagi.

Ten film to lewacka propagandówka na pełnej kurtyzanie - obcy i cała ta odgrzewana historia to tylko dodatek (stąd nie musi być specjalnie udany, bo nakręcenie czegoś świeżego nie jest tu celem). Programowanie tłuszczy przeprowadza się powtarzaniem im bez ustanku tych samych idei które chce się im wprogramować aż zobojętnieją biernie zaakceptując nowy porządek - tutaj pogarda i updaek białego mężczyzny, zastąpienia go czarnym i połączenia z białą kobietą. Obejrzyj jeszcze raz film zwracając uwagę na nawet nie dialogi ale wypowiedzi-oświadczenia czarnego i bohaterki które,jeśli się weźmie pod uwagę sytuację w któej się znajdują, są kuriozalne: będę ci wierna(?!), nie opuszczę cię, zmienię cię i będziemy razem a on z koleii stanowczo mówi żeby nie traktować go -już więcej- jak dziecka bo weźmie odpowiedzialność i ich uratuje. To są elementy wysadzające aktualny model społeczny i nie są tam przypadkowo. Poza tym nie ma takich czarnych ani nie ma takich kobiet i nigdy nie będzie.

Uuuu ja chyba już jestem zindoktrynowany bo kompletnie na to nie zwróciłem uwagi. Weź chłopie zmień dilera

Oczywiście, że jesteś.

Bardzo słuszna garść spostrzeżeń. Nie zwróciłem na większość uwagi. To aż przerażające, jak skutecznie można prać mózgi kinematografią. I to na poziomie podprogowym.

Generalnie ta obsada nie zachwyca. Prawie wszyscy to jakieś rozemocjonowane twory bez charyzmy - 'Ojej co my teraz zrobimy, ojej to moja wina, nie to moja wina'. Przez te niektóre dialogi to aż oczy mrużyłem w kinie. W ogóle ta baba z tym białym karabinem wyglądała komicznie. Obejrzałem przed seansem dwie pierwsze części Obcego i sorry, ale ci aktorzy, dialogi nie mają podjazdu do Ripley itd. Porównajcie sobie rolę Bishopa z pierwszych obcych z tym typem, nawet już nie pamiętam jego imienia.

Najgorsze jest to, że film Jeuneta (najsłabszy z czterech z Weaver) fabularnie i dramaturgicznie mimo wszystko bije Romulusa na głowę. Co się stało ze scenarzystami? Covid wyżarł im mózgi czy jakiś inny wirus sprawił, że względem scenarzystów sprzed choćby 20 lat sprawiają wrażenie jakby mieli IQ obniżone o co najmniej 20 punktów?

Jeunet miał do dyspozycji doborową obsadę, oprócz Weaver, była Winona Ryder, Ron Perlman, Brad Dourif, Michael Wincott i świetni aktorzy charakterystyczni Leland Orser i Dominic Pinon. Dodatkowo Raymond Cruz czyli Tuco z Breaking Bad.

Na brak pomysłu najlepsza obsada nie pomoże. A jak widać od 25 lat nikt nie ma pomysłu co dalej (albo co wcześniej), ze Scottem na czele.

Racja, gdyby tylko cały film był na tym poziomie co scena pod wodą i na drabinie...