Tak jak Eastwood nakręcił kiedyś flagi naszych ojców i listy z iwo jimy, fajnie byłoby zobaczyć drugi punkt widzenia tej historii. Zatroskana urzędniczka chce uratować dziecko z patologicznej wg. standardów szwedzkich, rodziny, w której członkowie nawzajem się maltretują psychicznie. Dziecko oczywiście chce wrócić, ale wiadomo- syndrom sztokholmski. Rozmowy urzędników- Ona nie może się wychowywać w takiej rodzinie, wiadomo jak to się skończy- najpierw nic ale za kilka lat zacznie brać narkotyki, nadużywać alkoholu- trzeba działać natychmiast zanim stanie się nieszczęście i dziecko będzie całkowicie zniszczone psychicznie przez swoich rozchwianych emocjonalnie rodziców. Na serio chciałbym zobaczyć drugą stronę medalu, bo w tym filmie jest wszystko takie jednostronne.