Dobrze się ogląda, ale u mnie wywołał tylko większą sympatię Szwedów i Szwecji(przynajmniej tej, która wtedy była, bo ostatnio chyba tam się trochę zmienia, niekoniecznie na lepsze za sprawą ludności napływowej), a to chyba nie taki miał być efekt.
Moim zdaniem opieka zachowała się wzorowo, zastając poważnie posiniaczone dziecko, które na oczach wezwanej przez nie(!) pomocy, dostaje klapsa od matki i jest szarpane, bo ubrudziło sobie sukienkę...
Nie miałabym nic przeciw temu, by mieszkać z synem w takim państwie. Albo sama się w nim wychować. Wiele cierpień i traum by mnie ominęło. Cierpień, o które nie mam żalu, do moich kochających rodziców, robiących to z niewiedzy, zagonienia pracą. Ale które swojego czasu wpędziły mnie w beznadziejne poczucie własnej wartości, stany depresyjne, z których długo wychodziłam.