Całkiem przyzwoite kino akcji. Fabularnie sytuowane w dość popularnej konwencji filmów traktujących o pograniczu amerykańsko-meksykańskim, tak płodnym dla wszelkiego rodzaju dewiacji i przestępstw. Przestępstwa również w tym filmie są nieodłączną częścią fabuły. Do handlu narkotykami dochodzi jeszcze polityczno-wojskowa intryga byłych żołnierzy, którzy również dążą do łatwego zysku. W gruncie rzeczy więc temat oklepany i niczym nie zaskakujący. Nie można jednak reżyserowi odmówić sprawnej realizacji i całkiem przyzwoitego utrzymania klimatu napięć między burzliwymi Meksykańczykami a pozostałymi, depczącymi im po piętach gringos, którzy są reprezentowani przede wszystkim przez lokalną policję. Na plus w moim odczuciu także aktorstwo, Nick Nolte jako stróż prawa mnie przekonał, no i niezmiernie cieszyłem się mogąc zobaczyć "obrazkową" Marię Conchitę Alonso, której uroda i naturalność ruchów i gry dają niewątpliwie przyjemność oglądania.
Niespecjalnie za to podobał mi się wątek przyjacielskich porachunków Jacka i Casha, choć to subiektywne, oraz miałem ciągle wrażenie, że ten film jest utrzymany w nieco kiczowatej konwencji, gdzie co jakiś czas bohaterowie muszą opróżnić kilkadziesiąt magazynków, by przypomnieć widzom, że tu jednak coś się dzieje i odciągnąć ich od myśli, że fabuła staje się po prostu monotonna. Film zupełnie mnie nie wbił w fotel jako kino sensacyjne, momentami pojawiały się owe dłużyzny, co zdecydowało o tym, że nie mogłem dać siedmiu gwiazdek. Wystawiłbym najchętniej ocenę 6,5/10 i zasugerował, że jest to kino przyzwoite, aczkolwiek daleko mu do najlepszych filmów akcji lat 90.