Najbardziej żal mi było J. Lewis bo takie odnoszę wrażenie jakby z cała fabularną słabością zakończenia miała zmierzyć się sama robiąc idiotyczne miny w kierunku amatorskich hakerów, którzy a to zniszczą niezniszczalną grę, a to oddadzą jej całe pieniądze, a to wpadną na diabelski pomysł przewidując co się jeszcze wydarzy nim się wydarzy. I zupełnie sobie z tym nie radzi. Nawet Franco co to zupełnie z d. nawołuje dziewczynę żeby go zastrzeliła wypada znacznie lepiej.
Żeby było jasne, nie żałuje, że obejrzałem, spędziłem ten czas z córką i jest to na swój sposób bezcenne, a autorzy nie pierwsi nie poradzili sobie z problem jak skończyć gdy się nie najgorzej zaczęło.