na początku muszę przeznaczać, że film zobaczyłem w 4 podejściach.
przy pierwszym zasnąłem.
przy drugim się zmuszałem.
nie było lepiej przy trzecim
czwarty raz był najlepszy.
cały czas towarzyszyło mi niezmiennie pytanie: czemu?
czemu Angelina chce na to wszystko opowiedzieć i co nam chce przez to powiedzieć.
bo to przecież nie tylko historia wypalenia się związku, wypalenia się ludzi go tworzących...
niestety mam wraże wrażenie, że te,mat panią reżyser mocno przerósł i przygniótł a przynajmniej się wymknął.
więc dostajemy dzieło trochę ułomne, niejednolite, bardzo często rozłamujące się i co najgorsze puste i suche....
szkoda bo wydaje mi się że był potencjał i możliwości...