Pierwszy - chyba przez bardzo optymistyczne recenzje nastawiłam się na coś naprawdę z górnej półki, coś co mną wstrząśnie. Było blisko, ruszyło mi pewne struny ale czuję że za duże oczekiwania=lekkie rozczarowanie. Drugi problem to (co może być dziwne) Mads Mikkelsen. Wielbię gościa jako aktora, no dobra, nie tylko ;) ale po zakończeniu filmu miałam nieodparte wrażenie że to on był tutaj gwiazdą i to on dostał najwięcej czasu ekranowego. I tak, jego postać zagrana świetnie, nie ma się do czego przyczepić ale zostało mi poczucie że oglądałam jego historię plus trzy inne, poboczne, potraktowane trochę po macoszemu. Zabrakło mi spójności i chyba przez to losy całej czwórki nie ruszyły mnie tak bardzo jak bym tego oczekiwała.