Film jest tak cichy, że bałam się, że inni nie usłyszą dialogów od mojego chrupania, a byłam naprawdę głodna :(.
Właśnie jest taki, jaki być powinien. Na takiej "Dunkierce" musiałem używać stoperów do uszu, żeby jakoś przetrwać seans :)
Nie mówię, że nie powinien. Nie narzekam, że był cichy, lubię takie nawet bardzo! :) Po prostu nie spodziewałam się. Mam w zwyczaju omijać zwiastuny, dlatego przyszło mi do głowy, że tak będzie :). Gdybym wiedziała, wzięłabym tylko colę, a kolację zjadła po seansie :).
To nie wina filmu, jako kopii, lecz wina kina, w którym jest seans.
Jak nic film był grany w kinie wydzielonym w jakimś budynku mieszkalno-użytkowym, albo taka budowla była nieopodal, więc jak nic późna pora dnia też była i mamy rozwiązanie problemu!
Kiedyś (20 lat temu) byłem w nieistniejącym już kinie na "Szakalu" z B.Willisem i właśnie te wszystkie warunki, co napisałem powyżej, były spełnione, a film był tak cholernie cichy, że samo wiercenie się na miejscach (szum kurtek, była jesienna pora) uniemożliwiał słuchanie dialogów. Masakra. Pamiętam to jak wczoraj, więcej się to nie zdarzyło w multikleksach ;) wolnostojących mogą ładować w gary ile się im podoba, nawet na seansie nocnym.
Ja sobie upiekłam bułeczkę, z czego wyszła chrupiąca, grubsza skórka. Po pierwszym gryzie myślałam, że współwidzowie mnie zabiją. Na szczęście po ciemnicy nie zlokalizowali źródła hałasu :) Ale faktycznie - cały film jest cichutki, spokojny.
Zdrowym trybem życia jest jedzenie małej ilości posiłków w odstępach 3-3,5 godzinnych od siebie. Należy jeść mało, a często. Jeśli pora posiłku wypada u mnie akurat w trakcie oglądania filmu - nie mam zamiaru się wstrzymywać tylko po to, by zaspokoić nierealne oczekiwania innych klientów kina, pozdrawiam :)
Kultury to już nie potrafisz połączyc z tym zdrowym trybem życia?Nierealne oczekiwania?hehe to chyba te,że próbowano kinowych zjadaczy w domu wychować ale nie poszło.Nie mój chlew,nie moje świnie,na szczeście Cie nie spotkam w kinie.
Pożeracze to jeszcze pół biedy. Najgorsze są pijane nastolatki. Powinni kończyć jak Brenda w "Straszny filmie" (scena w kinie).
kultura jest dla Ciebie czymś "nierealnym"? bo kulturalny człowiek nie żre w kinie i nie zakłóca innym seansu... ale takie rzeczy to się z domu wynosi, jak widać mama Cię nie nauczyła, co i jak. jak raz zjesz o 30 minut później, to nie umrzesz z tego powodu.
Na seansach spożywa przekąski znaczna większość widzów. Zresztą sama polityka kina dopuszcza jedzenie na sali. A nawet to propaguje, pod warunkiem, że zakupisz siorbiącą colę czy mlaskające nachosy u nich w barze.
Raz w życiu trafiło mi się być samej na seansie, poza tym zawsze ktoś chrupie, szeleści, telepie się do kibla co pięć minut. I nie robię z tego wielkiego halo, nie przeszkadza mi to w odbiorze produkcji, to nie medytacja, żeby się coś rozstrajało.
Jedyne co mnie irytuje to debilne komentarze i głośne rozmowy - to już inna para trzewików.
Można jeść popcorn kulturalnie, niektórzy głośniej oddychają. Nie wierzę w to, że nigdy nic nie skonsumowałaś na sali ;)
No nie wierzę :) Z komentarzy tu wynika, że prawie nikt nie je. A jak pójdziesz do kina to nagle pałaszuje 90% sali. Do tego życzę powodzenia jak dorobisz się dziatwy, weźmiesz ją do kina i twardo będziesz odmawiać popcornu. Pozdro
Ręce mnie opadlli. "Nierealne oczekiwania innych klientów"... Nie chcę wiedzieć przed czym jeszcze się nie powstrzymujesz.
Świat się zmienia.
Czytam ten thread swiezo po seansie domowym i czekalem na podobny komentarz... Bez zenady towarzystwo sie wymienia kulinarnymi upodobaniami i stawiaja to ponad komfort ogladania filmu przez WSPOLUZYTKOWNIKOW kina. Faktycznie czasy sie zmieniaja... Ja sam mam rezim sam sobie narzucony, jem co 3 h max, wiec nawcinam sie przed filmem, a jesli juz cos mam, to w zyciu nie szuram niczym w kinie, wstyd by mi bylo i zly bylbym sam na siebie gdyby mi ktos zwrocil uwage; to raz, a dwa-mam szacunek do innych. Swoja droga, coraz mniej warto, bo chrumkanie chipsami, siorbanie z wysokich kubłów czy inne szelesty to juz nie sa wybryki mniejszosci...
Dlatego oglądam filmy w domu,nie to samo ale spokój przynajmniej :) Może w dużych kinach powinni zrobić osobną salę dla nieżrących,tylko się boję że by pustkami swiecila hehe
Jest się czym chwalić. Panna musi żreć w kinie, bo kupiła bilet i jej wszystko wolno. Rodzice zapomnieli wychować. Do poprawki.
Nie chwaliłam się, ostrzegałam inne osoby, by nie popełniły mojego błędu, by takie marudy jak Pan mogły w spokoju obejrzeć film... Niektórzy tutaj naprawdę przeginają, może jeszcze będziecie się czepiać, że ktoś głośno oddycha albo że idzie do toalety i to rozprasza... Kino to miejsce publiczne i dopóki ktoś nie łamie regulaminu ma prawo tam przebywać :).
Na takie filmy trzeba chodzić w poniedziałek rano, kiedy na sali jest jedna osoba, wtedy można obejrzeć w spokoju :P
Faktycznie, powinnam, ale niegrzecznie jest odwoływać wypad do kina z przyjaciółką z tak błahego powodu, jak pusty żołądek, zwłaszcza jeśli kino oferuje przekąski, dzięki którym można zabić głód :).
Bardziej niegrzecznie jest przeszkadzać innym widzom w oglądaniu filmu, jedząc takie przekąski.
Tylko to trochę nielogiczne, nie uważasz? Kino powinno stwarzać widzowi jak najlepsze warunki do oglądania filmu, a sprzedając takie przekąski jeszcze bardziej mu utrudnia. Lepiej wstawić jakieś nowe fotele, żeby hołocie wygodniej się chrupało popcorn i nachosy i przy tym jeszcze zarobić.
kino to powinno pierwsze primo na siebie zarobić.
wykarmić swoich pracowników.
misję to ma tvp. podobno. za 800 mln pln pożyczonych
Co Ty pitolisz? Niech kino zarabia sobie w jakiś ludzki sposób, a nie kosztem ludzi, którzy przychodzą do niego obejrzeć film i płacą za to wcale niemałe pieniądze. A skoro kino nie potrafi wykarmić pracowników, to może powinno zmienić nazwę i zająć się czymś innym. Sama nazwa wskazuje, że w kinie się ogląda filmy. Miejsca, w których się je, to restauracje i bary szybkiej obsługi.
ty chyba nie rozumiesz jak działa rynek co.
kino generuje wiele kosztów.
aby zarobić sprzedaje żarcie.
już zszedłeś na ziemie?
Ty chyba nie rozumiesz, co napisałem poprzednio, co? Wiem, jak to działa, tylko jak to się ma do sytuacji, gdy ktoś idzie do kina, żeby spokojnie obejrzeć film, a obok niego ktoś chrupie śmierdzące nachosy?
I nie jest wcale tak, jak piszesz. Tu nie chodzi o wyżywienie pracowników kina, tylko o to, żeby zarządzający tym kinem mogli zarobić dziesięć razy więcej niż im do życia potrzeba, kapujesz?
Co następne proponujesz ? Możliwość zrobienia sobie pedicure albo lewatywy podczas obiadu w restauracji? Skoro nie potrafi się utrzymać ze sprzedaży swoich potraw, to według twojej teorii byłoby to całkowicie uzasadnione i usprawiedliwione.
drugi cofnięty się znalazł. Restauracje dobrze sobie radzą, albo są zamykane. Kina sprzedają jedzenie, żeby wyjść na swoje bo z biletów to im się nie zwraca za licencje. Elokwentny kolega wyżej nie może dać temu wiary i mocno wierzy w to, że kina nagle wpadły na jeden pomysł, aby sprzedawać przekąski zarabiając równo dziesięć razy więcej niż im do życia potrzeba. Skoro kina to takie fabryki pieniędzy, czemu pracują w nich sami studenci hahaha. Złoty_Deszcz, rzucaj robote i biegnij pracować do kina, pieniędzy dziesięć razy więcej (Wystarczy pomyśleć) (koniec cytatu)
Czytanie ze zrozumieniem to też pewna forma myślenia... A więc jeszcze raz przeanalizuj to, co napisałem i może połapiesz się, o co mi chodziło... Co, myślisz, że na studentach przedzierających ci bilet albo sprzedających popcorn kończy się praca w kinie? A nie, zapomniałem, przecież ty nie myślisz.
A więc odłóż notatki z lekcji marketingu i dorośnij w końcu. Ja pracę w multipleksie już przerabiałem, dlatego mogę na ten temat powiedzieć dużo więcej niż ty, ignorancie.
PS. Cytaty wstawia się w cudzysłów, a nie w nawias, nieuku.
Też dorabiałam kilka lat temu w multi i dziwi mnie, że kłócisz się z typem. Bo akurat on ma rację. Żeby móc widzów zadowalać blockbusterami od ręki każdego dnia tygodnia i gonić z nowościami - kina zarabiają na gadżetach, które nas paraliżują od wejścia i przede wszystkim na żarle. Oczywiście mogliby to sobie odpuścić, ale wtedy ceny biletów byłyby astronomiczne. Co pociągnęłoby za sobą zmniejszoną frekwencję i w końcowym stadium kino by splajtowało. Zawsze można stawiać na małe, lokalne kina. U mnie nie ma możliwości zakupienia przekąsek, za to seanse są tylko w piątki i soboty, grają tylko wyselekcjonowane produkcje mniej więcej miesiąc po premierze - coś za coś ;)
25-30 zł to już jest wysoka cena za bilet. Żeby zwróciły się pieniądze za wyświetlenie jednego filmu, musi być sprzedanych 4-5 biletów. Łatwo policzyć, ile to daje zysku, gdy na film przyjdzie 50, 100 i więcej osób, gdy jest premiera jakiegoś hitu i pomnożyć to przez ilość seansów dziennie i sal. Spokojnie można zapłacić każdemu pracownikowi. Dodatkowy zarobek, to gadżety, o których piszesz i reklamy (które to jeszcze nie są tak szkodliwe dla osoby chcącej obejrzeć w spokoju film). A że prezesi wiedzą, że hołota i tak przyjdzie do kina mimo smrodu i hrupania, to sprzedają żarcie i dzięki temu mają drugie, a nawet trzecie tyle pieniędzy dla siebie. Dorabiając w kinie wiedziałaś, ile zarabiasz Ty i Twoi robiący to samo koledzy, ale pewnie nawet do głowy Ci nie przyszło, ile zarabiają osoby na wyższych szczeblach.
Przyszło, przyszło :) Tak działa "tak jakby kapitalizm".
Nie mam z tym problemu.
Wiesz, w USA sa kina polaczone z restauracja, gdzie swiatlo jest tylko przygaszone, a po sali non stop kreca sie kelnerzy podajac i zbierajac talerze, wiec nie dostrzezesz nawet, ze ktos otwiera torebke chipsow, bo caly film jest zaklocony przez szepty widzow, skladajacych zamowienia. I nikt nie robi z tego problemow, bo to jest kino.
A w Polsce chcieliby cie zamordowac za probe zjedzenia batonika, bo nie daj Boze, zaszelescisz papierkiem. Co za spoleczenstwo. Robicie z igly widly.
Tylko widzisz, takie szeleszczenie papierkami naprawdę mocno przeszkadza. Pół biedy, jeśli ktoś szybko otworzy batonika i przeszkadza przez pół sekundy. Jednak jeśli ktoś przez pół filmu szeleści mi nad uchem torebką od chipsów - wtedy naprawdę można się wkurzyć (sama nie raz zwracała takim osobom uwagę). Jestem za modelem, który funkcjonuje podobno w kinie Nowe Horyzonty - w budynku kina jest restauracja w której można zjeść przed filmem. Na salę nie wnosi się tam jedzenia (nie wiem jak z napojami, ale te moim zdaniem powinno być móc wnosić na salę).
ciekawy podwątek :) Starcie albo pokolen, albo swiatopogladow... Nie wiem jak mozna tak zawziecie bronic prawa do zarcia w kinie i jeszcze przytaczac przyklady amerykanskich kin z lazacymi kelnerami jako przyklad.. do nasladowania ten przyklad? A swoja droga przypadek uzytkownika Maskey jest na tyle beznadziejny, ze szkoda chyba energii na klocenie sie z takim. Taki zarl, zre i bedzie zarl. I szelescil. Chocby na zlosc ''konserwatywnym zacofancom''.
Nikt nikomu nie karze za nic płacic . Nie pasuje komus to nie kupuje . I do kogo te pretensje /
dopiero zauważyłem tą konstrukcje zdania. Ty nie rozumiesz znaczenia słowa "logiczne". albo masz 15 lat, albo nic z ciebie nie będzie, albo masz 15 lat i już nic z ciebie nie będzie. należy cie na wskroś ignorować. gdzie jest ten przycisk..