film jest genialny!
Uczłowieczenie opony. Idealny przykład szarego człowieka, który działa schematycznie, przewidywalnie, życie się toczy a on robi w kółko to samo i w kółko i w kółko... Opona akurat morduje, bo czemu nie? ktoś se akurat pracuje w tesco, łazi do biura, do sądu, bez różnicy. Albo nic nie robi i w kółko nie robi nic. Ale końcowa scena.... PROSZĘ PAŃSTWA!!! Taram....! Jednak nie bez powodu toczyła się historia opony, nie, nie... Miała cel, miała... holiłud!!!! :)
Tak jak każdy szary i kolorowy człowiek ma jakis cel, lub go nie ma, a zdobywa go, gdy się o niego potknie!
Holiłud... :)
Kto pierwszy rzuca kamień??? :DDDD [bez powodu?!]
Ciekawa i dobra moim zdaniem interpretacja. Jeśli ktoś będzie z tobą polemizował to zapewne poda argument że film jest stworzony bez powodu i nie trzeba się niczego doszukiwać
Plus wątek romantyczny (nieustanna pogoń za "króliczkiem" czyli kobietą) i element oponowej hekatomby na śmietnisku :D
Wiecie, jak tak czytam opinie o filmie, to dzielą się na dwa główne nurty (oczywiście mówię teraz tylko o konstruktywnych opiniach a nie typu: O rany co za *****, tylko dla *****, gniot o niczym, 1/10, po 5 minutach wyłączyłem):
- film nudny, zgodnie z założeniem bez powodu, absurdalny, opowiadający nie dość że historię niedorzecznie dziwną, to jeszcze w sposób trudny do zrozumienia na kilku poziomach, jednym słowem męczący
- film rewelacyjny, wyśmiewający pewne zjawiska w obecnym kinie i społeczeństwie, teoretycznie bez powodu ale jednak wszystko miało jakiś sens, tytułowy bohater sympatyczny na swój sposób i ogólnie głębia interpretacyjna.
Ja się plasuję gdzieś pośrodku. Film mnie zaintrygował z prostej przyczyny swojej inności. Nie bawiłem się przy nim świetnie ale też nie nudziłem. Zastanawia mnie jedna rzecz - o reżyserze nie czytałem, jego dorobku jeszcze nie przeglądałem ale czy on to kręci na serio, skoro w jednej z pierwszych scen bohater wygłasza taki monolog? Z takim założeniem hołdu dla rzeczy bez powodu równie dobrze mogła by nadejść Godzilla, albo stado ewoków skandujących "Lubię placki!" i też nie można by niczego zarzucić twórcy. Może film był tworzony na zasadzie, że ekipa tarzała się ze śmiechu po podłodze podczas gdy każdy co chwilę podrzucał dalszy ciąg -"...Ej.. Haha.. I słuchajcie! I potem... Opona idzie wziąć prysznic! :D :D" a wszystko było starannie zagrane z kamiennymi minami, jak najpoważniej. To tak samo jak z tymi obrazami typu czarny trójkąt na zielonym tle, które wyrażają Bóg wie co, a może artysta po prostu namalował cokolwiek licząc że ludzie zaczną interpretować i doszukiwać się tam czegoś więcej. Bo taka już jest ludzka natura, chcemy rozumieć.
Mnie się film podobał, a do żadnej z tych grup bym się nie zaliczył. Ani trochę mnie nie nudził, ale nie doszukiwałem się na siłę jakichś nadinterpretacji czy głębi. Jakieś wyśmiewanie publiczności et cetera... sranie w banie. Po Wrong i Złych glinach doszedłem do wniosku, że ten reżyser po prostu lubi tworzyć takie oderwane od rzeczywistości, pokręcone filmy. I tyle; nie ma co się doszukiwać czegoś więcej.
Film mnie urzekł kuriozalnym, absurdalnym motywem przewodnim. Całość intryguje i bawi, jeśli jest się odpowiednio skrzywionym psychicznie.
Właśnie co możesz powiedzieć mi przed seansem wrong cops? Widziałem na razie jedynie krótkometrażówke tego
Że, moim zdaniem, daje dużo mniejsze pole do popisu widzom lubiącym doszukiwać się jakichś nadinterpretacji. Tak czy siak, fani Dupieux raczej się nie zawiodą.
intryguje i bawi, dokładnie :) śmiało sie podpisuje pod tymi dwoma określeniami!
Ciekawe jaka będzie jego dalsza twórczość, pozostanie przy swoim nurcie czy pójdzie za głosem holiłudu :)
No co ty? to on nie pokazał że odcina się od hollywoodu wysyłając tam swoją armię w ostatniej scenie opony?