Witaj zbłąkany Filmwebowiczu!
Widzę, że Twoja desperacja sięgnęła tego samego poziomu co moja. Nie martw się, przeprowadziłam na tym polu szereg badań, dlatego też mogę odpowiedzieć na Twoje pytanie.
Utwór ten kieruje naszą uwagę na absurdy tego świata. Opona symbolizuje nie kończące się zmagania ludzkości z głupotą albo lepiej, z głębią której nie rozumiemy. Obłąkany konsumpcjonizm o czym świadczą trupy w supermarkecie pokazuje, że jesteśmy gorsi niż opona. Ironiczne, doprawdy?
Brawa dla reżysera za mistrzowską grę konwencją, ukazanie utartych schematów w nowej formie, a to wszystko przedstawione za pomocą pięknych ujęć amerykańskiego pustkowia.

Cały czas się zastanawiam czy ty tak poważnie czy się nabijasz (sorry ale nie umiem traktować poważnie kogoś z kotem w mundurze jako awatarem). Z tymi trupami w markecie jako ukazanie komercji trochę przesadziłeś ale reszta w miarę ma sens. Ale mnie nie przygnała mnie tu desperacja tylko pewność że tu trafię na sensowną odpowiedź.

Podzielam. Krytyką konsumpcjonizmu amerykańskiego to jest np. "War Inc.", a nie opona zabijająca, gdzie popadnie i kogo popadnie. Jedyna właściwa interpretacja jest chyba zawarta w samym filmie, wyłożona na tacy - nawet dwukrotnie (początek / koniec). To trochę mało jak na dobry scenariusz. Sama konwencja wytarła się po jakichś 20 minutach. Miałam nadzieję na jakiś lepszy koniec, ale słaby koniec też wpisuje się w przyjętą konwencję (jakież to wygodne).