PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=729800}

Minecraft: Film

A Minecraft Movie
2025
6,1 13 tys. ocen
6,1 10 1 12577
4,9 14 krytyków
Minecraft: Film
powrót do forum filmu Minecraft: Film

Pierwszy zwiastun, pierwsza myśl: "Chryste Panie, jakie to jest okropne!" Inni postąpili podobnie, na co wskazywały ówczesne komentarze.

Drugi zwiastun, druga myśl: "Ten film uratować może tylko marketing robiący dobrą minę do złej gry." Inni postąpili podobnie, na co wskazywały ówczesne komentarze (i niezliczone składanki Jacka Blacka mówiącego "Czikin dżaki" w tonacji c-dur, e-dur i g-dur).

Chwila przed filmem, chwila prze(d)myśleń: Podział młodych dorosłych ubranych w garniaki na rodziców z bąbelkami wewnątrz zapełnionej sali wyniósł 50:50. Ja, ziomki, i dojadany kebab, uznaliśmy: "Okej, będzie z tego festyn żenady. Trzeba spiąć poślada i jakoś przeboleć te wydane 7 dych. Brainrot to parszywa rzecz."

Film się rozpoczyna: Jack Black przedstawia się widowni jako STEFAN i mówi o tym, jak to za dzieciaka ciągnęło go do kopalni. Całość brzmi i wygląda jak jakiś skecz z nowożytnego Saturday Night Live... i tym właśnie stała się reszta filmu.

Pełnometrażowy Minecraft to skok na kasę bez ładu i składu. No łał. Wielkie mi zaskoczenie. Tego typu projekt miał na celu utwierdzić "świeżość" adaptowanej własności intelektualnej, niż oddać jej jakiś szczery hołd pokroju LEGO Przygody. I świadomi tego stanu rzeczy byli sami widzowie, zwłaszcza Ci w garniakach - bo gdy tylko na ekranie przewijać się zaczęły znajome sceny typu "Jack Black opisuje przedmiot z gry" lub intonuje wszystko jak jakiś skończony kretyn, niektórzy zaczęli nieśmiało intonować wszystkie słowa razem z nim. A gdy Stefek uciekł z Duncanem Ihado z tej farmy Kliperów (Skibidi Tojliet czy Kłipeeł), wszyscy dali takie gromkie brawa jakbym właśnie znalazł się w Cannes.

Potem było już z górki. Ludzie totalnie świrowali co kilka scen, a gdy Stefen wypowiedział jakże inspirujące "First we mine, then we craft", wszyscy dostali absolutnego pier--lca. Czy ja właśnie oglądam Majnkraft Film, czy może jakiś przeklęty spin-off The Room, gdzie rzeczy dziejące się na ekranie również nie mają większych konsekwencji, a każda postać komunikuje się ze sobą jak z kosmitą?

Solidny materiał na pierwszy brainrot blockbuster - film tak zły, że widownia zmusiła się do jazdy na oparach ironii, by mieć dobry czas.