Rewelacyjne kino historyczne. Wartka akcja, dobre dialogi i świetna muzyka. Film pełen patosu ale o dziwo nie pozbawiony przez to wdzięku. Neesen zagrał znakomicie ale nie tylko on. Ocena to zasłużone 10/10.
NO proszę Cię, właśnie Neeson zagrał fatalnie, uważałem go za dobrego aktora,ale widać się pomyliłem. On zagrał tak samo jak w tych nowych filmach akcji w których teraz gra. A tu przecież film historyczny, gdzie jednak sporą część filmu się gada,a on cały czas jakby był na jakimś spidzie, w niego celują a on nic idzie na wprost haha,bardzo słaby film i jeszcze gorsza gra Neesona.
Collins miał być właśniepomnikowy. Przerązony i prezentujacy niepewność bohater odebrałby filmowi urok. Collins miewał wątpliwości, choćby wtedy, dy nalezało podpisąc traktat albo tłumić rebelie przeciwników kompromisu z Wielką Brytanią. Rozsadek polityczny nie pozostawiał mu jednbak wątpliwości, jak nalezy postąpic. Wyłaczał emocje i działał jak maszyna. Ja takiego bohatera kupuję. Neeson to zresztą tylko jeden element. Piekna muzyka, zdjęcia i dialogi tworzą niesamowity klimat. O znakomicie wykreowanych postaciach drugoplanowych (De Valera czy Ned Broy) nie będę nawet wspominał.
On nie jest tylko elementem, elementem to była rola Juli Roberts,a on tu gra główną rolę,jest prawie w każdej scenie.
Zresztą jak można aż tak zmienić poglądy ? walczy,zabija a jak mu dają stołek i "porozumienie" to leci jak Reksio na szynkę i nie widzi znajomych,tylko władza go już opętała :D
A jaki miał wybór? Podpisać traktat, który w dalszej perspektywie doprowadził do niepodległości (co też sam Collins przewidział) czy doprowadzić do zniszczenia kraju poprzez udział w wojnie na którą Irlandia nie mogła sobie pozwolić?
Neesen JEST niezłym aktorem, ale tutaj zagrał... tak sobie, moim zdaniem przyzwoicie, ale tak jak piszesz - mało w tym finezji. Ogólnie Amerykanie i on nie wypadli najlepiej. Ale role Irlandczyków (Rickman, Rea, Gleeson) są rewelacyjne. Zwłaszcza Alan Rickman jako de Valera - widziałem filmy dokumentalne, zdjęcia w dublińskich pubach, facet naprawdę oddał tę postać fantastycznie.
Oni oddali prawdziwe napięcia wojny terrorystycznej, zgadzam się, na tym tle Collins Neesona jest wyidealizowany, doskonały, wycacany - taki Thorgal, nie masz się do czego przyczepić i dlatego nie lubisz.
Natomiast, co do oceny postaci historycznej, nie zgodziłbym się. IRA nie miała już żadnych możliwości toczenia dalej wojny - jedyne, co miała, to niewiedzę o tym Brytyjczyków (połączoną z krytyką zewnętrzną i wewnętrzną oraz wykrwawieniem na frontach I WŚ). Jedynym rozsądnym wykorzystaniem tej niewiedzy było podpisanie traktatu - alternatywą byłaby walka samobójcza.
W filmie tylko nie podano, że doprowadził do całkowitego wyzwolenia właśnie Eamon de Valera (w filmie potraktowany dość surowo).
Jeszcze ciekawostka historyczna - w pierwszej scenie, po stronie kapitulujących buntowników, widać kobietę w kowbojskim kapeluszu. To Constance Markievich, żona polskiego hrabiego Markiewicza.