Rok 1962, Śląsk, trwa zima stulecia. W załadowni węgla przy pobliskiej kopalni poznajemy Zbyszka w krytycznym momencie jego życia. Zawód miłosny prowadzi go do próby samobójczej. Wtedy to, za sprawą telewizyjnego lektora, w jego rzeczywistość z obsesyjną siłą wkracza idea zaklętego w węglu życia.
Prehistoryczna ryba robi pierwszy krok na suchym lądzie, przytulone tyranozaury czekają na śmierć po uderzeniu meteorytu, w Polsce jest rok 1963 i właśnie w najlepsze trwa Zima stulecia, a kominy radośnie wypluwają z siebie kłęby czarnego dymu. Tu spotykamy młodego robotnika załadowni węgla, który do nieprzytomności kocha piękną operatorkę dźwigu. Miłosny żar nie pozwoli mu zamarznąć, gdy będzie walczył z przeszywającym mrozem i pchany pożądaniem brodził w zaspach śniegu. Nasi bohaterowie, jeszcze zupełnie nieświadomi ocieplenia klimatu i nadmiernej emisji dwutlenku węgla, odegrają swoje role w ludzkiej komedii miłości i śmierci.
Jest 1963 rok. Tak srogiej zimy nie było w Polsce od wieków. Zbyszek, przytłoczony zimnem i pracą w kopalni, chce popełnić samobójstwo. Przy życiu utrzymuje go głos lektora z telewizji i miłość do Aliny - operatorki kopalnianego dźwigu. Czy energia bijąca z grudki węgla da im siłę, by przetrwać?