Co tu dużo pisać czy zachęcać, ci, którzy są już zmęczeni telewizyjnym guanem, polo disko, parszywiejącym internetem, tragikomiczną polityką itp. wiedzą już, że warto ten obraz obejrzeć, co do reszty, to żywię wątpliwą i wątłą nadzieję, że jednak się skuszą. Film ten to esencja naszego bytu, po niedawno obejrzanym "Manchester by the Sea" myślałem, że długo przyjdzie czekać na coś wybitnego, na szczęście byłem w błędzie.
Może nie petarda, ale prawda, totalna, na maksa, a jednocześnie podana bez zbędnych fajerwerków - o życiu. Bez koloryzacji, bez bum bum... ale do krwi.
Marto, masz rację z tą"petardą" a i ja sam zdawałem sobie sprawę, że trochę to niefortunne sformułowanie, ale z drugiej strony coś mnie kusiło, aby tak to zatytułować.
Pewnie dlatego, aby jak najbardziej zwrócić uwagę na ten film, zresztą mniejsza z tym, oby dotarł do jak najszerszego kręgu odbiorców, choć zdaje mi się, że ten krąg jest coraz mniejszy...niestety.