Cos strasznego, jak dla mnie 1/10
Wytrwalem tylko 1godz dalej po prostu nie moglem.
a mnie zachwycił, i zrobił to nie pierwszy raz. Ludzie przejmują się, że panna młoda sika na trawnik, jakby sami nigdy nie oddali się fizjologicznym czynnościom. Kino Larsa to kino dla ludzi wyrozumiałych, sama nie rozumiem nie co tego fenomenu, że jego filmy lądują w multipleksach, a nie w kameralnych niszowych kinach. Być może za tym idzie kasa.
Mnie akurat nie przeszkadza to, że panna młoda leje na na trawniku jak suka. Gdyby to tylko miało sens. Ale jaki ma Twoim zdaniem? WOW! Będzie koniec świata, co mi tam odleje się gdzie stoję (mogła to zrobić na sali), dam tyłka temu matołowi, pewnie mi będzie lepiej, lepiej to zniosę. Jak widzę, że pseudoelita sika po nogach bo Lars znowu robi ich w balona. Najgorsze, że ta naciągana wrażliwość już tyle razy była upokarzana różnymi "podpuchami" (jak obraz malowany przez małpę), a ludzie dalej odgrywają tę komedię. "Film przeszył mnie na wskroś i dotknął mej duszy" - OMG, już gorzej nie będzie, mam nadzieję? Nie, nie z kinem, z Wami?
P.S. A jak już wspomniałaś odlewanie się panny młodej i odniosłaś to do czynności fizjologicznych w ogóle, to rozumiem, że kontekst miejsca i "stroju" jest Ci obcy? Ręce opadają.
cóż, czy to ślub czy nie ślub, czy w sukni, czy bez, jak chce się lać, to sie leje kolego, na trawnik, w toalecie, po nogach, jak komu odpowiada. Nie rozmawiamy z reszta o mnie, tylko filmie.
i z chęcia podyskutowałabym z Tobą na temat np zdjęć, które mają dla mnie nutę artyzmu, jak ja widzę bohaterów, szkoda czasu na lanie wody
Posłuchaj skarbie, ja nie szukam tutaj okazji do "jeżdżenia" po kimś. Po prostu rozmowa. Ty masz takie zdanie, ja inne. Choć ciekaw jestem czy naprawdę lejesz po nogach, czy tylko postawa do potrzeb dyskusji? ;)
Zdjęcia artystyczne? Które? Te od grafików komputerowych, czy te "z ręki"? Bo jak dla mnie ani jedne ani drugie powalające nie były. Gra aktorska? Czyja? Kiedy? Tzn. nie żebym popadał znowu w histerię, nie było jakoś źle, ale zachwycająco??? Wskaż mi może konkretnie sceny, które Cię ZACHWYCIŁY, to się doniosę, bo nie mam nawet pomysłu o jaki moment chodzi.
cóż, skarbie nie twój, nie mój. ZAchwyt tak jak gusta to rzecz indywidualna. Film jest moim zdaniem kobiecy, dwie bohaterki, dwie inne bohaterki, siostry, jest więź między nimi, jedna od drugiej jest uzależniona. Justine to postać z typowymi skłonnościami depresyjnymi, nie leczy się, nie czuję się szczęśliwa. Po części można za to winić rodziców, którzy dają popis na przyjęciu weselnym. A jej siostra, Claire-mąż, zamożny, syn i wieczna odpowiedzialność za siostrę. Też jest nieszczęśliwa. I teraz ja- widzę w ich zachowaniach siebie, widzę iracjonalne dla środowiska zachowania, które nieraz i nas kobiety dotykają, niby świat jesy ułożony, niby jesteśmy kochane, a czasem czujemy nie wiadomo dlaczego wielkie cierpienie, i tak to jest ta depresja. Kurcze, myślę, że mnie możesz nie zrozumieć, bo jesteś z innego obozu. Widz widzi w bohaterze czasem cząstkę siebie, czasem myśli "ja też bym tak postąpił".
Po tym co napisałaś, jak napiszę, co myślę o zachowaniu bohaterki, to automatycznie będę obrażał Ciebie, a nie o to chodzi, żeby się obrażać. Jest w tym racja, że mogę tego nie zrozumieć (odnajdywania się w tej bohaterce) ale, że należymy do innych obozów? ;) Nawet nie wiem, że w ogóle do jakiegoś należę. ;)
Ogólnie film był przeciągnięty do granic, z niewielką rekompensatą. Gra aktorska niezła, ale daleko do zachwytów. Fabuła w końcu spójna, ale też nie nienaganna. Dołożyłem jeden punkcik, kiedy zdałem sobie sprawę, że na moją ocenę wpływają emocje. Ogólnie nie polecam, bo ten film jest jak kiepski występ satyryka, z kilkoma dobrymi kawałami w ostatnich minutach występu.
obozem męskim, taki to inny obóz. nie obrażasz mnie, przecież nie jestem nią, spoko. taka wizja końca świata bez mediów, bez zbędnych postaci, w ciszy, spokoju i rozpaczy poprostu mi się podobała,taka droga bez wyjścia i pogodzenie się z tym
No i? Chcesz porównywać film SF do dramatu? Król Lew też mi się podobał. A to, że drugi mój ulubiony film to Babel, to już nie doczytałeś?
Jak ja lubię takie wtręty. Takie nasze, kompletnie bez sensu, ale byle coś wrzucić.
Cóż tu nie miejsce na jego omawianie,moim zdaniem przepiękny film pod każdym względem, włącznie z jego konstrukcją, ale... Jeżeli to była zemsta za Melancholię i jeżeli lepiej się poczułaś, to się cieszę, że Ci pomogłem. :)
No dobrze, nie dno, przesadziłam specjalnie, ale bardzo słaby, avatarowy właśnie. Więc wszystko się zgadza :) Cieszę się, że się cieszysz :)))
Avatar to jest niebo a ziemia. Proszę Cię zostańmy już, jeżeli koniecznie trzeba, to przy porównaniu do Babel'a, a nie do bajki?
Ja napisałem wcześniej co było, MOIM ZDANIEM, słabą stroną Melancholii (też nie uważam go za dno), ale ciekawy jestem co było, TWOIM ZDANIEM, w Babelu choćby porównywalnie nielogiczne i wyssane kompletnie z palca jak tu?
Nie wiem co dla ciebie było wyssane z palca w Melancholii, bardzo dobre studium depresji na ktora Trier sam cierpi (Madame bovary to ja! ;). Po genialnych Amores Babel wypadl bardzo blado, kalka za kalka. Tak to widze, ale moge sie mylic ;)
Aha, no i jeszcze ogolna notka, bo widze ze temat jakos sie pojawia, akurat sikanie wypadlo dosc lobuzersko i uroczo, nie wiem czy pamietacie jeszcze jak Mumiowie do kawy sikali i jak to sie ma do tytulu piosenki :)
Ach, studium depresji... Cała reszta, to takie tam? ;) No dobrze. Z resztą, gdyby wszyscy wybierali to samo to świat byłby nudny. Pozdrawiam. I polecam na przyszłość siebie cenić, ale nie koniecznie dowartościowywać się szydzeniem z innych. To działa odwrotnie.
Wiesz, wlasciwie to bardziej moj komentarz byl w Inarritu wymierzony niz w ciebie, szkoda ze nie moge nim w zaden sposob osobiscie potrzasnac. Twoj gust i opinia na temat Melancholii mi nie przeszkadza. Jesli sie poczules urazony to wybacz.
Odnosiłam się do "Zdjęcia artystyczne? Które? Te od grafików komputerowych, czy te "z ręki"? ". W Avatarze, nawet jeśli ktoś lubi taki typ hm artyzmu (no dobra techniki po prostu no), to nie było nic poza tym. W Melancholii do był tylko dodatek do treści.
"Król lew też mi się podobał" - nie wiem, rozśmieszyło mnie to zdanie, nie wiem skąd. Ale nic, przepraszam, jeśli wtręt był faktycznie taki nasz, ale czasami nie można nic dodać nic ująć.
Jeżeli zdjęcia w Melancholi są dla Ciebie artystyczne to gratuluję, jeżeli w Avatarze "zdjęcia" są kiepskie, też Ci gratuluję. Jeżeli dla Ciebie porównywanie filmów z zupełnie innych gatunków ma jakikolwiek sens to sorry, ale nie potrafię. Żeby Ci jeszcze poprawić humor dodam, że fajna była też Epoka Lodowcowa i szereg podobnych filmików. Gdybym miał oglądać wyłącznie filmy gatunkowo zbliżone do dzieł Larsa to bym się bał o swoje zdrowie psychiczne. Ale trzymam za Ciebie kciuki.
Ciezki,dlugi zeby nie powiedziec na swoj sposob nudny film... Wytrwalem i w sumie nie wiem co obejrzalem. Dla mnie film nijaki,sorry. Ale oczekuje drastyczniejszego kina,ten film to takie flaki z olejem,a przeciaganie scen i motywow filmow ktore by mogly trwac polowe krocej,dodatkowo mnie wynudzilo.
Czyli gatunek nie dla Ciebie, jeśli oczekujesz "drastycznego" kina, to Von Trier nie jest dla Ciebie, nie odbierz tego źle ale chyba go nie zrozumiałeś. I takie Twoje prawo, filmy tego reżysera nie są dla każdego, nie są one lekkie, fakt trzeba się na nich mocno skupić, czasami obejrzeć kilka razy aby je do końca zrozumieć. Pozdrawiam
Moim zdaniem to wy "znawcy" takich filmow doszukujecie sie na sile jakichs metafor,glebszego sensu,drugiego dna,a byc moze tak naprawde ten film taki nie jest,a jesli sie myle to prosze oswieccie mnie. :P Mnie ten film niczym szczegolnym nie urzekl.
Wiesz ja się za "znawcę" nie uważam, po prostu film przypadł mi do gustu bo lubię zobaczyć od czasu do czasu coś innego. Ten film ukazuje jak krucha i niesamowita jest ludzka psychika. To nie jest film katastroficzny prawiący o końcu świata dosłownie. Nie bez powodu planeta, która miała zniszczyć ziemię nosiła taką a nie inną nazwę . Główna bohaterka cierpiała na ostrą depresję, była ogarnięta smutkiem, który powoli ją wyniszczał, tak samo jak planeta Melancholia zniszczyła Ziemię, która (wg. bohaterki) jest złem. Wielu krytykuje scenę, w której panna młoda oddaje mocz na trawnik na polu golfowym. Ja tak widzę ten film, ktoś pewnie patrzy na niego zupełnie inaczej, każdy ma prawo zinterpretować go jak chce. Sokoro ten film Cię nie urzekł, w porządku, ja to rozumiem i nie będę Cię na siłę uświadamiać, że powinieneś dopatrywać w nim głębszego sensu.
Ja wytrwałam do końca , choć nie było łatwo przez pierwszą połowę; druga połowa filmu była bardziej "dynamiczna". W porównaniu z innymi filmami tego reżysera, "Melancholia" to według mnie film bardzo średni (5/10).
To nie jest film dla głupich ludzi ;-) Nie każdy jest w stanie go pojąć, zrozumieć, głębiej wniknąć w tematykę, odczytać symbole, odnaleźć metafory, następnie przenieść to wszystko na nasze życie. Ciężki, piękny, zmuszający do refleksji.
Uwaga, będą spojlery w mojej wiadomości.
Przez cały seans nachodziła mnie refleksja, co ja właściwie oglądam? Jaki to ma sens?
A najbardziej mnie bawi główna bohaterka, która przez pierwszą część za wszelką cenę chce uciec z tego koszmarnego filmu, ale jej się nie udaje, niestety... Też widać tutaj mądrość mężczyzn, albowiem mąż Claire nie czekał na tę frajerską planetę, która coś ma problemy z trafieniem w Ziemię, tylko od razu da sobie spokój z tym filmem i palnie w łeb. (to samobójstwo to był najbardziej bezsensowny wątek, jaki widziałem).
No, ale plus oczywiście za cycki Kirsten Dunst, nie mam pojęcia, czego to była metafora i jaka była symbologia tej sceny (zrozumcie to odniesienie, miłośnicy kina), tym nie mniej było to bardzo udane ujęcie. Też bym sobie tak poleżał.
A i na poważnie. Powie ktoś mądry, po co była pierwsza część filmu?
Może nie jestem za specjalnie mądra, ale pierwsza część była chyba po to aby pokazać chore relacje panny młodej z otoczeniem, zasygnalizować, że coś z jej psychiką jest nie tak i co może być przyczyną jej zaburzeń.
Jeśli chodzi o samobójstwo, to była raczej ucieczka i tchórzostwo ze strony bohatera.
Nie mam powodu by byc do Ciebie w taki sposob nastawiony. Po prostu rozbawilo mnie to jak napisalas ze nie jestes madra.
Eeee i co mi po tej wiedzy, człowiek i tak głupi umiera. Zresztą nie mnie takie rzeczy oceniać, nie będę obiektywna.