kiepsko wróży. Sugeruje przesunięcie daty premiery albo jakąś dziwną strategię marketingową obliczoną na sprzedanie dzieła, które niekoniecznie okaże się dziełem. Miejmy też nadzieję, że nie będzie zbyt wielu scen miłosnych, bo może wyjść na to, że Neo tym razem potrzebuje niebieskiej pigułki. Bardzo chciałbym, żeby to była bomba taka jak pierwszy Matrix, ale doświadczenie uczy, że trzeba ostrożnie podchodzić do tego typu rewelacji.