Bardzo dobry dokument. Nie dowiedziałam się zbyt wiele nowych rzeczy o Marlonie ale dobrze mi się oglądało. Podeszłam do tego bardzo emocjonalnie. Pod koniec chciało mi się płakać. Już wcześniej wiedziałam, że miał ciężkie życie, ale ten dokument głęboko mnie poruszył. Eh, co to był za cudowny aktor. Szkoda, że nie potrafił ułożyć sobie życia.
Ciężkie życie to miały osoby, których losy zawodowe i osobiste skrzyżowały się z "ojcem chrzestnym". Jego stosunek do ludzi, a w szczególności do kobiet, był roszczeniowy. Nad tym chyba nie zapłakałabyś. Owszem, był wielkim aktorem... w kilku filmach.
W kilku filmach ? Desiree, Viva Zapata, Tramwaj Zwany Pożądaniem, Juliusz Cezar, Na Nabrzeżach, Młode Lwy, Bunt Na Bounty, Queimada, Ojciec Chrzestny, Czas Apokalipsy, we wszystkich w tych filmach tworzył wybitne kreacje, znalazło by się ich jeszcze więcej. Mi szkoda Marlona jako człowieka, dzieciństwo go spieprzyło, więc nie wiem o co piejesz, koleś był mocno wrażliwy, był neurotykiem, więc nie ma się co dziwić, że był jaki był. Dla mnie to aktorski Bóg, Mało jest aktorów, którzy potrafią tworzyć tak wyraziste postaci jak on.
Powtarzając za Marlonem:
"I did the best I could, kid."
Mam takie same odczucia jak Ty :) Film mnie poruszył...Bardzo emocjonalnie odbierałam to, co mówił, szczególnie o swoim dzieciństwie...
Mam szczerze mówiąc, dość ludzi,którzy prawią: jakim to onbył złym człowiekiem.Na podstawie np.jednej książki,która przedstawia go w wyjątkowo złym świetle. Ja czerpałam wiedzę o nim z różnych żródeł i wyrobiłam sobie o nim opinie,której żadne negatywne komentarze nie zmienią ;)
No właśnie też spotkałam się z takimi komentarzami i zaczęłam sobie myśleć: Hmm może rzeczywiście taki był...
Ale właśnie ten dokument zmienił moje nastawienie...Nawet jeśli ktoś jest złoczyńcą, to nie zawsze wynika to z jego świadomych, złych intencji...Ten dokument pokazuje, że był wrażliwym chłopcem, który - tak jak każde dziecko - potrzebuje miłości ojca i matki i który niestety jej nie dostał, a to zawsze ma swoje konsekwencje w dorosłości. I tym bardziej jest mi smutno i czuje żal, wiedząc, że był dobrym, niewinnym dzieckiem i doświadczył tych nieszczęść nie zasługując na to! Ocena tego, co robił i jaki był bez uwzględnienia jego przeszłości i tego, co mogło go motywować jest NIESPRAWIEDLIWA.
Książka, o której piszesz to "Marlon Brando. Piękna bestia"? Nie czytałam jej, ale zamierzam. Czytałam natomiast recenzje i opis i już wiem, czego się spodziewać...Trzeba będzie ją czytać z krytycznym okiem co do tego, co napisał jej autor...
Również jej nie czytałam i raczej nie zamierzam.Tylko bym się niepotrzebnie, zirytowała.
Za to polecam jego autobiografie "Piosenki,których nauczyła mnie matka",która będzie dobrym uzupełnieniem po obejrzanym dokumencie.
Wgl nie słyszałam o tej książce...Na pewno ją przeczytam! :)
Właśnie przeczytałam opis książki "Piękna Bestia"
To,że rzekomo "siał strach" spowodowało u mnie parsknięcie śmiechem.I jak tu traktować tą ksiazkę na poważnie? XD
Heh, no dobre ;p Albo "przyczyniał się do samobójstw" - nic o tym nie słyszałam. Chyba że ten ktoś miał na myśli samobójstwo jego córki - no ale to nie on się do tego przyczynił...
Jego córka twierdziła, że ją molestował, przeczytałam dużo na ten temat i nadal nie potrafię stwierdzić, czy tak było czy nie, nigdy nic nie wiadomo. Mam nadzieję, że nie... W każdym razie Marlon podobno obwiniał się o jej śmierć.
Dzięki za info. Faktem jest, że o wielu sprawach nigdy nie dowiemy się prawdy... Niestety
No niestety... tu jest filmik, w którym Cheyenne o tym mówi - tak od 6 minuty: https://www.youtube.com/watch?v=tkdxMSermIk
Dzięki za filmik :) Szkoda, że niewyraźny jest dźwięk...Ale coś tam starałam się zrozumieć. Nie bardzo mi się chce wierzyć w to, co ona mówi...Tym bardziej, że była chora psychicznie, niestabilna emocjonalnie. Natomiast Marlon w swoich wypowiedziach jest bardziej wiarygodny, wierzę, że w głębi serca kochał swoje dzieci, ale nie zawsze może potrafił to przełożyć na działanie, by chociażby pomóc im, nakierować, dać wzór (sam w końcu go nie dostał). Tak więc wydaje mi się, że nie posunął się do takiego czynu, chociaż to oczywiście też tylko przypuszczenie...
Nie ma sprawy :) mnie się wydawał całkiem wyraźny xd tu znalazłam między innymi taki komentarz:
Who knows! sometimes, mental illness is triggered by early life trauma like abuse..Sadly, in most cases Nobody believes the victims because people automatically think they are crazy and uncredible ....I've read Tarita (Cheyenne' mother) book and she spoke about how Marlon emotionally manipulated his daughter, provoked her jealousy and played mind games with her like he always did with any woman in his life but the thing is she was his daughter!! anyway i hope Cheyenne has found peace now and in a better place..
Sama bym chciała przeczytać książkę Tarity, ale podobno jest tylko po francusku ;/
Na początku też pomyślałam, że przecież była chora psychicznie i mogła powiedzieć wszystko, ale z czasem nabrałam wątpliwości.
Też w sumie mam wątpliwości, ale nie zawracam sobie tym głowy. Zwykle większość przypadków z molestowaniem jest niejasna ("Zmyśla czy mówi prawdę?").
Mnie ogólnie zafascynowała historia Cheyenne. Szkoda tak pięknej, młodej dziewczyny :(
No to jest fakt, że dzieciństwo miał straszne i to się odbiło na jego relacjach ze swoimi dziećmi ;/
Dodam jeszcze jedno.Marlon był człowiekiem o popieprzonym życiorysie,nieszczęśliwym z licznymi wadami,ale na pewno nie złym. Mierzi mnie,gdy ktoś określa go tym epitetem.