Nie zgodzę się z opinią, że Skłodowska została "spłycona" w tym filmie, bo to nie jest film o jej dokonaniach - o tym, ze była wybitnym umysłem, została nagrodzona dwukrotnie Noblem wie każdy, w szczególności Polak. To jest film o kobiecie, która przy okazji jest naukowcem - pokazuje przede wszystkim żałobę po Pierre i jej walkę z samą sobą i światem, o to, że jest wybitnym naukowcem także bez Pierre'a. To film o uczuciach pokazujący, że świat wybitnego naukowca nie różni się aż tak od życia zwykłego, szarego człowieka - każdy ma swoje zmartwienia, rozterki i dylematy, każdy czuje - to właśnie moim zdaniem chcieli pokazać twórcy filmu. Że Skłodowska nie była robotem, całkowicie oddanym nauce - miała rodzinę, teścia i córki o które musiała się troszczyć. Pokazuje, że każdy ma chwile słabości (picie wódki w samotności zagryzane ogórkami kiszonymi!). Ja przed filmem postrzegałam ją jako zimną i zdystansowaną osobę, trochę zaskoczył mnie jej obraz w filmie - pozytywnie. Gra Gruszki to światowa klasa, mimo, że za nią nigdy nie przepadałam w tym filmie powaliła mnie na kolana. Jej Skłodowska to majstersztyk. Partnerujący jej aktorzy w rolach Pierre'a i Paula też świetni. Epoka pokazana fantastycznie - zarówno rekwizyty, dom, rowery, dodatkowo gra cieni i światła, "promieniowanie".