Czekałam na Meryl Streep cały film, wierzyłam, że jeszcze się pojawi i nie zawiodłam się. "My Love, My Life" wygrało wszystko, warto było czekać na taką perełkę - płakałam jak bóbr.
Swoja drogą pierwsza cześć była dużo "lżejsza", ta bardzo nostalgiczna - leci Dancing Queen, wszyscy tańczą a ja płacze JAK ONI TO ZROBILI NIE WIEM :)