Bardzo fajna druga część! Świetne piosenki, zaśpiewane i zaaranżowane znacznie lepiej niż w części pierwszej. Z większym czadem. Retrospekcja - mistrzowska, naśladowanie starych przez młodych - profeska. Jedynie obecność Cher trochę na siłę, ale umówmy się - to kino pop. Sumując, jako film wakacyjny jest to numer jeden ever. A jak ktoś szuka głębi, to niech obejrzy Wielki Błękit.
Niewiele, za to wielki finał w kościółku zaśpiewała tak, że ukradła wszystkim glorię. :)
Młoda Donna naprawdę daje radę, fajnie naśladuje Meryl. Nie lękaj się, jest dobrze!
Nie da się ukryć. Wprost nie jest to wyjaśnione, ale finałowa piosenka nie zostawia złudzeń. Za to na płycie CD jest dodatkowa piosenka z Meryl, to tak na osłodę. :)
No to chyba oglądaliśmy inne filmy. Śmierć Donny została ogłoszona już w pierwszych minutach filmu, a potem kilkukrotnie do tego tematu wracano.
Dla mnie stwierdzenie 'She's gone' jest równie czytelne co niezobowiązujące, bo w dzisjejszej kinematografii nie takich wskrzeszano/wyciągano z kapelusza. 'She died' chyba nie padło nigdzie. Ja 100-procentowej pewności nabrałem dopiero po finałowej piosence, a do tej pory łudziłem się jakimś twistem.
Nie pamiętam już który, albo Sky albo Sam powiedział do Sophie, że jej matka nie żyje od roku. To chyba rozwiewa wszelkie wątpliwości