pozostawił po sobie mieszane uczucia. Część z Małym Księciem wygląda fantastycznie. Cudownie. I tak się zapowiada.
Ale część z małą dziewczynką... Hmmm... Wizualnie zdecydowanie mniej interesująca i magiczna, ale nie w tym widzę ewentualny problem. W czym więc? Cóż... Wygląda na to, że teraz widzom zostanie zaserwowana nie tylko piękna, przesycona metaforyką (uniwersalną, prostą, ale ujmującą) historia, ale i jej interpretacja. Czy to naprawdę jest konieczne?
Oceniam TYLKO trailer, ale część z małą dziewczynką trochę trywializuje ten film, który i tak zapowiada się interesująco, przyznaję.
Z drugiej strony można argumentować, że takie dwie historie obok siebie i stopniowe odkrywanie Małego Księcia, uczynią całość ciekawszą. Także dla tych, którzy historię już znają. I może tego trzeba tej opowieści? Odświeżenia i przybliżenia współczesnym dzieciakom?

To wszystko na razie zgadywanki. Po trailerze. Na film się wybiorę i wówczas na pewno pod tym postem dodam kolejny wpis. Zobaczymy. Spodziewam się mimo wszystko czegoś fajnego, bo trailer zdecydowanie to obiecuje.