SPOILER. To nie jest baśń ale raczej adaptacja komiksu. Sam stwór wodny , wypisz wymaluj przypomina Abe Sapiena z "Hellboya". I chyba na nim jest wzorowany. A co do filmu to mamy tu niezłą "papkę", stwora wodnego, głuchoniemą, geja, zoofilię, masturbację, seks, rasizm, sadystę, rosyjskich szpiegów i musical. Uf............Ale to nie koniec, są jeszcze oryginalne sceny, sikanie bez trzymanki , łazienka -"basen", gnijące palce, piknik ze stworem przy basenie. Ciekawi brak kamer w laboratorium a są na rampie gdzie biedni pracownicy nie mogą sobie spokojnie zakurzyć. I sprzątaczki z dyskietkami uprawniającymi do wejścia w najbardziej tajne miejsca. Wszystko to jest tak przemieszane i splecione że już nie odróżniamy kiedy Nas robią w balona.
Czy zadaliście sobie pytanie po co autor dodał te sceny ? - Pożar fabryki czekolady ( początek filmu) , seans filmu biblijnego ( praktycznie bez widzów), sadysta kupuje Cadilaca .
Nie wiecie ? Ja też nie.