Jeszcze nie umiem określić, która część podobała mi się bardziej. Po wyjściu z kina obstawiałam pierwszą, ale na drugi dzień, już nie jestem tego taka pewna. Ten film zyskuje po jakimś czasie, bo dopiero gdy emocje opadają zauważa się pewne rzeczy, np. to, że "Kraina lodu 2" zostawia w tyle jedynkę pod niektórymi względami. Ta bajka jest przepiękna wizualnie i dlatego bardzo się cieszę, że zobaczę ją jeszcze raz w 3D. Gdyby nie beznadziejne godziny seansów, to wybrałabym 4DX, bo seans na pewno byłby wspaniałym przeżyciem. Animatorzy przeszli w niektórych scenach samych siebie. Ta część ma w sobie więcej magii i ducha starego Disneya - sceny w puszczy, cała atmosfera, muzyka i fabuła stawiająca naturę jako równorzędnego bohatera przypominała mi trochę "Pocahontas". Kolory wiatru i te sprawy. ;) Poza tym, ta część była ciekawsza, tajemnicza i bardziej zabawna (Olaf dostał więcej scen). Myślę, że moja ocena byłaby naprawdę wysoka, gdyby nie milion niepotrzebnych i spowalniających akcję piosenek, który psuły odbiór. Mnie spodobały się z... dwie (kołysanka i nowa piosenka przewodnia), reszta była po prostu taka sobie. Można było spokojnie wyrzucić nawet z 3 utwory i film by na tym zyskał. Podejrzewam, że nie zrobili tego, bo nie mieli pomysłów na dialogi czy rozwinięcie postaci, co dobrze widać w przypadku wątku Kristoffa i irytującej Anny - niemal każda ich wspólna scena pozostawia wiele do życzenia. Zresztą rozmowy Anny i Elsy wcale nie lepsze. Zabawni bohaterowi drugoplanowi niestety nie uratowali niedociągnięć w fabule, a dla nowych postaci nie było wystarczająco dużo czasu. Jestem bardzo ciekawa, jak sprawy się potoczą w 3 części, bo nie wierzę w to, że jej nie będzie, po tym, jak ten film pobije rekordy kasowe i zgarnie Oscary dla najlepszej animacji i piosenki. Przydałoby się jakieś mniej przewidywalne zakończenie.