Dlaczego pocałunek łowcy obudził śnieżkę, skoro William też ją kochał?
Prawdopodobnie ma być druga część to może wtedy dowiemy sie czegoś wiecej i relacji Śniezka-Łowca..Ja jednak myslę że Łowca rzeczywiście dażył ją mocniejszym u czuciem i widać to było na koniec filmu po sposobie w jaki na nią spoglądał .
Nic nie będzie bo Kirsten w filmie nie zagra. Prawdopodobnie jak będzie jakiś film to będzie opowiadał o Łowcy sprzed wydarzeń związanych ze Śnieżką.
tez tak cos czuje... spodziewalam sie innego zakonczenia. jakis pocalunek, czy cos, a tu.. koniec :D:D:D
Z filmu w ogóle niewiele wynika, wszystko jakieś takie urwane, niedociągnięte...Chociaż akurat widać było, że Łowcy na niej zależy...Nie wiem zresztą, czemu ;)
Wydaje mi się, że William bardziej czuł się winny tego, że ją zostawił. Z resztą kiedy się znali byli dziećmi i łączyła bardziej przyjaźń niż miłość.
Śnieżka, była pierwszą kobietą, w której łowca się zakochał po stracie żony, śnieżka to uczucie odwzajemniła i proszę bardzo, buziak zadziałał ;)
Kiedy Łowca się jej zwierzał, śnieżka to słyszała i zrozumiała, że to Łowca jest jej "księciem", nie William. Chodzi mi o scenę, kiedy Śnieżka "nie żyła". Ale to jest tylko moje zdanie ;)
Zdaje sobie z tego sprawę, ale trzeba jakoś to sobie wytłumaczyć ;) Może tu chodzi o "siłę" miłości. Może Łowca po śmierci żony pokochał ją jeszcze bardziej i jego miłość była silniejsza od miłości Williama? ;D
no dobra;p nie wnikam już. morał tej opowieści jest taki że śnieżkę powinna zagrać inna aktora
Nie mam za bardzo nic do tej aktorki, ale według mnie idealnie, jeśli chodzi o wygląd, pasowałaby Marina Aleksandrowa ;)
Ciepło;)
Chodziło prawdopodobnie o pocałunek prawdziwej miłości. William jej praktycznie nie znał, więc więc to nie była prawdziwa miłość. Może w drugiej części jak się akcja trochę rozkręci to coś z tego będzie. Za to Łowca pocałował ją tak jakby pocałował swoją nieodżałowaną żonę, dlatego się obudziła.
pozdro;)
właśnie chodzi o ten moment. powiedział do nieżywej Śnieżce coś w ten deseń: że od momentu utraty żony nie czuł się tak, jak czuł się przy niej (Śnieżce). a wiadomo przecież, że kochał żonę nad życie. a po drugie, to nie wiadomo, czy William tak do końca ją kochał, bowiem tylko o niej myślał
Też mnie to zastanawiało, ale sądzę, że nie warto szukać jakiegokolwiek wytłumaczenia i drugiego dna. To pewnie jedna z wielu bezsensownych sytuacji w tym filmie. Jak choćby rzucanie bukłakiem przez Łowcę (jakby to była jednorazowa butelka, której pozbywa się po jej opróżnieniu), albo jak szarża ciężkiej jazdy na zamek bez najmniejszego ładu i składu... Przykłady można by mnożyć...
gdybyś była wkurzona (tak delikatnie mówiąc) na śmierć swojej miłości, to prawdopodobnie też byś rzucała przedmiotami
OMG następna osoba szukająca dziury w całym i próbująca brać wszystko na logikę. Przy każdym filmie to samo, zawsze się ktoś znajdzie, kto wynajduje różne nielogiczności fabuły. Ludzie to jest bajka. Opamiętajcie się.
Nie chodzi o szukanie dziury w całym, bo znam zasady jakimi rządzi się fantastyka... Ale co innego jakaś drobna nielogiczność, która może umknąć nieuważnemu widzowi, a co innego scena kompletnie pozbawiona logiki, którą oglądając nie myślisz o niczym innym jak tylko o tym, że reżyser się chyba z koniem na łby pozamieniał...
Na szczęście podczas oglądania filmów na ogół nie mam takich rozterek. Potrafię na takie rzeczy przymknąć oko i cieszyć się filmem zamiast zastanawiać się nad takimi rzeczami. Polecam takie podejście każdemu :)
Akurat szarża jazdy to najsłabszy moment w tym filmie. Te ogniste kule jakby czarodziejską siłą omijały ich. W ogóle strasznie to było naciągane i w dodatku kiepsko nakręcone moim zdaniem.
Ja to sobie tłumaczyłem tak. Łowca tuż przed pocałunkiem opróżnił butelkę jakiegoś alkoholu. Gdy Łowca pocałował Snieżkę, poczuła od niego odór gorzały i ożyła. A że William, nie pił przed pocałunkiem, jego całus nie miał żadnych leczniczych wartości. Więc moi drodzy, to nie miłość, ale alkohol postawił śnieżkę na nogi.
Hmmm naprawde macie jeszcze wątpliwości?? Zawsze w każdej baśni jakikolwiek zły urok ( nawet w Shreku jak dla kogoś baśnie za stare;) ) odczarować mógł tylko pocałunek prawdziwej miłości. Więc ....? On kochał, ona kochała i tylko taki pocałunek mógł zdjąć zły urok. Serio szukacie drugiego dna?;)
Aczkolwiek niedosyt zostaje..:( Brakuje choc jednej sceny takiego namietnego pocałunku, uścisku itp.. No ale cóż..jak to moja siostra skwitowała może już wtedy reżyser chciał Śnieżynke tylko dla siebie i zostało takie pelum-molelum bez iskry?
A film cudny, po takiej nagone spodziewałam się gorszego..jednak Chris..eh Chris!
Podpisuję się całkowicie pod Twoja wypowiedzią. Zwróćmy uwagę na tytuł filmu: Śnieżka i Łowca, nie William. William także walczył u jej boku, a nawet wstąpił do armii wroga, wydawałoby się z miłości, ale reżyser tak naprawdę umieścił go jako postać, dla której każdy widz dopisał scenariusz. W tradycyjnej baśni o królewnie śnieżce i siedmiu krasnoludkach to piękny młody książę jest ukochanym, nie myśliwy którego posyła zła królowa. I tutaj cały ambaras, ponieważ film korzysta jedynie z pewnego ogólnego rysu baśni, tworząc nową "jakość". Gdzie w bajkach nam czytanych była magiczna kraina z wróżkami, biały jeleń itd. Z drugiej strony zabrakło chatki krasnoludków, podstępów królowej która nie tylko jabłkiem otruła Śnieżkę?
PS. W końcowej scenie Śnieżka jest dosyć smutna, wzrokiem kogoś szuka, rozpogadza się kiedy z tłumu wyjawia się Łowca :)))) dla mnie wszystko jasne ...