PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=631328}
6,3 656
ocen
6,3 10 1 656
Kotoko
powrót do forum filmu Kotoko

I tak też go oceniłem. Reżyser atakuje nas obrazami, które mają wywołać u widza silne emocje. Cięciem się Kotoko. Scenami, w których drżymy o życie bezbronnego dziecka. W których słyszymy jej kiepski śpiew, który w założeniu ma być poruszający. Tylko, że cała ta historia pełna jest absurdów. Nie wierzę, że mogłaby się zdarzyć w tak uporządkowanym kraju jak Japonia. Pomijając już większość szczegółów - czy kobieta, która jest widocznie chora psychicznie mogłaby tak długo opiekować się swoim dzieckiem? Czy nie odesłano by jej szybciej do szpitala psychiatrycznego? Czy takiej osobie przywrócono by prawa rodzicielskie? Wątpię.

Poza tym mamy do czynienia z wieloma tak absurdalnymi, że aż śmiesznymi, scenami, jak choćby ta, w której Kotoko wychodzi zapalić papierosa przed psychiatryk, a opiekun pozwala jej całkiem zmoknąć. I jej papieros, który dopalił się jedynie do połowy, też cały zmoknął. Z przykrością to piszę, bo widziałem wcześniej dwa filmy, które Shinya Tsukamoto tworzył lub współtworzył, i były one bardzo interesujące. Ten jedynie mnie zmęczył i zirytował. Nie przekazał przy tym żadnej mądrości, nie skłonił do przemyśleń, był, stawiając sprawę jasno, głupi. Nie polecam.

Dr_Gonzo35

"Tylko, że cała ta historia pełna jest absurdów. Nie wierzę, że mogłaby się zdarzyć w tak uporządkowanym kraju jak Japonia."

Ojj, najwyraźniej mało wiesz. Właśnie na takie rzeczy w krajach azjatyckich jest "przyzwolenie". Japonia nie odbiega od tego. Kraj w którym niewiele się robi z chorobami psychicznymi jak choćby hikikomori (to przecież też zaburzenie i nikt nikogo nie odsyła do szpitala psychiatrycznego, niektórzy latami tak wegetują w 4 ścianach), ma jeden z najwyższych wskaźników samobójstw, czy śmierci z przepracowania, gdzie depresja często uznawana jest za "fanaberię" i kończy się - patrz wyżej -> samobójstwem, nie ma świadomości społeczeństwa dot. jednostek, bo liczy się grupa, taka sytuacja jak przedstawiona na filmie wcale by mnie nie zdziwiła. Wg mnie to całkiem realne, a nie absurdalne. Tym bardziej, że była w nim mowa, że bohaterka często zmieniała miejsce zamieszkania, tak więc żaden z sąsiadów nie miał możliwości dłuższej obserwacji i reakcji (z resztą i tak reagowali, gdy np. wołała o pomoc, no i w końcu odebrali jej dziecko).

ocenił(a) film na 3
Majka7_Fire

To chyba ty nie wiesz o czym piszesz. To, że nikt nie odsyła do psychiatryka osób, które zamykają się w czterech ścianach i wegetują, nie robiąc nikomu krzywdy (w krajach europejskich też nikt tego nie robi, chyba, że ktoś z rodziny się o to postara), albo popadają w depresję, nie szukając pomocy, co może prowadzić do samobójstwa, to nie oznacza, że tak samo wygląda to w sytuacjach, które opisałem powyżej - ogólnie rzecz biorąc, w osobliwym przypadku przedstawionym w tym filmie. Reżyser też musiał zdawać sobie z tego sprawę, ale widocznie zależało mu nie na realizmie, a na przedstawieniu właśnie takiej, a nie innej historii, wywołaniu w widzu określonych emocji. Naprawdę nie chce mi się dyskutować o społeczeństwie japońskim, które (nie da się temu zaprzeczyć) samo w sobie może wydawać się na wielu płaszczyznach absurdalne i niezrozumiałe dla ludzi z innego kręgu kulturowego. To jest temat-rzeka. Poza tym film oglądałem w listopadzie i nie pamiętam dobrze filmu, nie jestem już w stanie się odnieść do wielu rzeczy. W każdym razie to co przedstawiono w tym filmie jest bardzo mało realistyczne. W "Tetsuo - człowiek z żelaza" i "Ichi zabójca" ten brak realizmu nie przeszkadzał, bo te filmy w założeniu miały być oderwane od rzeczywistości. W przypadku "Kotoko" wygląda to już trochę inaczej.

Dr_Gonzo35

Mając depresję i szukając pomocy, lecząc się i psychiatrycznie i farmakologicznie może dojść do samobójstwa. Wystarczy nieodpowiednia terapia, źle dobrane leki i człowiek przy odrobinie przypływu sił fizycznych ze sobą kończy. Zwłaszcza, gdy otoczenie jest ignorantami, a tak własnie jest w tym temacie w wielu krajach Azji. Ale nie o tym temat...

"chyba, że ktoś z rodziny się o to postara" - to jest klucz. Ktoś z rodziny, albo w ogóle "ktoś". W osobliwym przypadku głównej bohaterki też nikt nie postarał się jej pomóc - zabrać do szpitala psychiatrycznego. I jak sam wspomniałeś, by tak się stało, ktoś musiał się tym zająć. A kto miał to zgłosić? Jej adorator, który wyraźnie też miał coś z deklem i był (do czasu) ślepo w niej zakochany? Obojętna rodzina która była daleko? Czy sąsiedzi, których zmieniała kilka razy do roku? I pod jakim pozorem? "A bo ta pani jest samotną matką i dziecko u niej płacze, poza tym nie widujemy jej na placu zabaw, lubi sobie też od czasu do czasu pośpiewać, proszę wezwać odpowiednie służby"? Proszę Cię... Ja się zgadzam, że ona powinna wylądować w psychiatryku dużo wcześniej, ale nie było nikogo, kto by tym się zajął i takich lub podobnych sytuacji jest w realnym życiu multum, bo ludzie z reguły są obojętni. Czy to poukładany i nowoczesny kraj, czy zaściankowa prowincja. Absurd? Może i tak, ale to wciąż rzeczywistość. Choć tak jak napisałeś, w filmie było to pokazane w specyficzny sposób, by widz widział to wręcz z perspektywy głównej bohaterki i tym samym lepiej odczuwał.
Co do zabrania dziecka od razu, to przecież ona go nie krzywdziła. Z boku najpewniej wyglądała na matkę, która z trudem radzi sobie z samotnym macierzyństwem. Dziecku fizycznie nie działa się żadna krzywda, kochała go, dbała o niego, to dla niego starała się zatrzymywać urojenia śpiewem. Chodziła do pracy. Przecież większość tych strasznych akcji jak np. ta na dachu, czy z duszeniem, to były jej halucynacje, a bobas spokojnie spał w domu. A żadne służby nie siedzą nikomu w umyśle i nie znają wizji, myśli. Badań psychiatrycznych i pozwoleń na dziecko też nie ma, więc kto mógł wiedzieć, że swoją chorobą stwarza zagrożenie? Bliscy zamykali oczy, a obcy nie zgłębiali tematu bo i z jakiej racji i to jest błędne koło. I tak w jej przypadku dobrze, że w ogóle jednak ktoś coś zauważył i finalnie zabrali jej dziecko i zamknęli w odpowiednim miejscu.

Nie chcę Cię tu przekonywać, każdy ma swoje zdanie i miałam na celu pokazanie tylko innej perspektywy niż tą którą Ty poruszyłeś w temacie. Rozumiem, że po czasie nie pamiętasz wszystkiego. Niech to będzie po prostu wyrażenie swojej opinii o filmie i kwestii jego realizmu, może ktoś po seansie, przeglądając forum, spojrzy na film z innej strony.

ocenił(a) film na 3
Majka7_Fire

Wiem czym jest depresja. Niestety nie jestem w stanie przypomnieć sobie już tego filmu na tyle dobrze, żeby odnieść się do tego co napisałaś. Myślę, że mój pierwszy post, z listopada, najlepiej oddaje to, jakie miałem odczucia po seansie. Mam wrażenie, że zupełnie inaczej podchodzimy do historii tu opowiedzianej i do życia ogólnie (choć może to tylko powierzchowne odczucie). W każdym razie, tak jak napisałaś - każdy ma prawo do własnego zdania, i tak jak to już często bywa w przypadku dyskusji dwóch dorosłych, ukształtowanych ludzi, najpewniej nikt nikogo tu nie przekona.

PS. Sorry za powtórzenia i niechlujne zdania itp. - "pyfko"+seans i tak to czasem wychodzi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones