PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=531}

Kontakt

Contact
7,4 77 tys. ocen
7,4 10 1 76935
6,7 16 krytyków
Kontakt
powrót do forum filmu Kontakt

Moim zdaniem film nie jest zły, zwłaszcza pod względem wizualnym, Film jest tez dobrze ubrany w płaszcz nauki, Można prawie uwierzyć ze takie rzeczy mógłby się zdarzyć. Niestety film ma też wiele mankamentów - jest to atak an religie (na dowolną film bazuje an ogólnikowej wierze w Boga) , ludzie religijni są ukazani jako ci źli cyniczni fanatyczni, To zdecydowany minus filmu Bez sensu było wysadzenie pierwszej wyrzutni (bo i po co??) no i absurdem jest że do bazy NASA mógł się b ez problemu dostać ktoś z zewnątrz.. Absurdem był tez ten niby związek miłosny który zupełnie się nie kleił, A Palmer Joss był zupełnie nie wiarygodny od pierwszej swej kwestii która wypowiedział, Nic dziwnego że na ten związek uczuciowy można patrzyć tylko z politowaniem. Kolejny aspekt to podróż Ellie - po pierwsze to czemu nie wysłano najpierw statku bez załogowego (przy okazji przestawano by na ile są w stanie wytrzymać "kosmiczne" warunki urządzenia rejestrujące) ?? Tylko od razu ryzykowano życiem ludzkim?? Już nie mówiąc ze raczej pojedynczo astronautów się nie wysyła, a tam było dość miejsca zęby wysłać 2-3 ludzi.

No i najważniejsze pytanie czy Ellie była w kosmosie?? Moim zdaniem nie bo
1.Będąc w tym "kosmosie" słyszała i widziała to co chciała słyszeć i widzieć, niczego zaskakującego nie doświadczyła
2.Postać Haddena (nie do końca wytłumaczona, np .skąd znał szyfr do danych??) i tu kolejny absurd on twierdził że uciekł w kosmos przed rakiem, tym czasem przebywanie w kosmosie właśnie sprzyja rozwojowi raka (duże promieniowanie choćby).
3.Postawa samej Ellie która pod koniec filmu na pytanie dziecka czy w kosmosie żyją ludzie odpowiedziała ze "nie wie"/

Jedynym "za" jest niewytłumaczalny 18-godizny szum co zarejestrowano, I swoja droga skąd Ellie przed sadem będą wiedziała ze była w kosmosie 18 godzin?? Przecież tuż po zakończeniu eksperymentu pytała jaki mają dzień, wiec wyraźnie nie orientowała się w czasie.

Reasumując film miał jakieś przesłanie tylko nie wiadoma odo końca jakie... I co ciekawe pomimo pokazywania religii w złym świetle to w końcówce to wiara wygrywa a sztywna nauka przegrywa. Bo nie wszystko a się wytłumaczyć i pewnie rzeczy trzeba przyjąć "na wiarę". 6/10 to max c można dać temu filmowi,

skoczek_narciarski

zapomniałem dodać że ciekawi mnie rola Bila Clintona (prezydenta USA) skąd oni wzięli tak podobnego aktora?? A może to sam Bil Clinton zagrał?? W obsadzie jego rol inie ma wcale umieszczonej.

skoczek_narciarski

Jeśli się w to uważnie wsłuchasz, to Bill Clinton ani razu nic nie wspomina o podróżach kosmicznych. Mówi tylko ogólnie o postępie naukowym. Moim zdaniem, po prostu wrzucono jakieś jego przemówienie, które faktycznie miało miejsce. Generalnie to już danwo nie widziałem bardzo żałosnego filmu, ale rzeczywiście, mimo skrajnie antyreligijnego charakteru tego filmu, w samej końcówce wiara zwycięża...

Adrianos7

bardziej żałosnego*

Adrianos7

Teraz sobie poczytałem na pewnej stronie, po prostu w komponowano rożne (prawdziwe) wypowiedzi Billa Clintona w film, a wiec to był on sam.. Ciekawa sprawa.

Sam film jak na gatunek S-f jest bardzo realistyczny, i jest lepszym filmie tego gatunku, razi jednak, antyreligijny wydźwięk a cały konflikt nauka-wiara jest dość płaski pozbawiony głębi. Mozę byłoby to lepsze gdyby nie nie fatalna rola Matthew McConaughey który jest najsłabszym ogniwem tego filmu, Teolog-doradca mógł być pokazany w lepszy sposób, bardziej przystępny a przede wszystkim jak ktoś kto rzeczywiście wierzy w to co mówi a nie jako ktoś kto powie wszytko tylko po to żeby zrobić karierę i żeby było o nim głośno... Poza pożądaniem pięknej pani naukowiec nic innego go nie interesowało.

ocenił(a) film na 7
skoczek_narciarski

Bardzo dobrze powiedziane, wyłuskałeś wszystko, co było konieczne.
Jak dla mnie, to chyba była w tym kosmosie mimo wszystko, pewnie przez załamanie czasu, dlatego trwało to na ziemi sekundę, a tam 18h no i teleportowała się w kosmos (Może się mylę, bo niestety nie widziałem całego filmu). Ale film jednoznacznie mówi, że jednak była, bo skąd by się wzięło to 18h? Mimo tego twoje argumenty brzmią logicznie, to te 18h ciężko przebić. Może się nie spodziewali, że ktoś będzie tak uważnie obserwował i zrobili film dla wieśka po robocie, z grubą otoczką nauki? ;D

W filmie podobała mi się szczególnie jedna rozmowa, Elli z pastorem, a brzmiała mniej więcej tak:
P: Czy wierzysz w Boga?
E: Jestem naukowcem, więc wierze w dowody empiryczne
P: A czy kochałaś swojego ojca?
E: tak, bardzo
P: to to udowodnij ...
Dla takich zdań zapamiętuje się film. Było ich jeszcze kilka, dlatego podobał mi się, że przekazuje trochę mądrości, pokazuje inne spojrzenie, dlatego daje mu wyższą ocenę niż ty.

luk11c4

Wiesz musiałby poczytać książkę z tego co wiem to tam po podroży w kosmos(?) dr. Ellie spieszył się jej zegarek o 18 godzin (swoja droga to nie do stwierdzenie takie duże "spieszenie" się zegarka) a w kapsule znaleziono ziarenka piasku... To było bardziej sugestywne, ale nie da się zaprzeczyć ze argument 18 godzin jest mocny. Jeśli Ellie była w kosmosie to się nie tyle teleportowała co przeszła po prostu przez tunel czasoprzestrzenny, co jednak ma posmak teleportacji.

skoczek_narciarski

Z drugiej strony nie wiem czy w książce było coś o 18 godzinach szumów czy o tym czasie świadczył tylko zegarek Jeśli to drugie to po prostu zegarek mógł się zepsuć na wskutek wysokoenergetycznych oddziaływań w kapsule... Ale to tylko moje gdybanie

ocenił(a) film na 8
luk11c4

Można to udowodnić, kwestia tego, że Ellie była astrofizykiem ze specjalizacją nasłuchu radiowego, zaś udowodnić miłość (i całą inną gammę uczuć i emocji) można przy pomocy neurobiologii ;)

ocenił(a) film na 7
Oriflamme

To rozumiem, że ty nie kochasz, tylko wszystko bierzesz na wiedzę? Czy naukowiec, który wie, że miłość itp to tak naprawdę reakcje chemiczne nie będzie nikogo kochał, bo wie, że to chemia?

ocenił(a) film na 8
luk11c4

Będzie kochał. Nie wiem gdzie tu jest implikacja wiedza - uczucia. Po prostu miłość da się zbadać, a przynajmniej jej intensywność i prawdziwość. Zatem przykład miłość = bóg jest z dupy wzięty, ponieważ o ile miłość udowodnić się da, o tyle bóg w dalszym ciągu pozostaje tylko ludzkim urojeniem.

ocenił(a) film na 7
Oriflamme

No to nie rozumiem tych wszystkich co mówią, że miłość to TYLKO chemia. Pewnie wiedzą tyle, ile zjedzą:) Ach te demotywatory i gimbusiarska "szlachta". Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
luk11c4

Nie wiem, na demotywatory nie wchodzę, bo nie lubię pseudointelektualnych syfów sfrustrowanych nastolatków. Miłość to nie tylko chemia, ponieważ miłość to również impulsy elektryczne, czyli elektrochemia, a to już spora różnica.
Wiedza o tym czym miłość jest wcale nie ogranicza zdolności kochania.

Oriflamme

Urojeniem pozostajesz ty, ze swoim bzdetami, Od kiedy miłość się da zbadać?? I jeśli tak to czemu testu na miłość nie kupię w aptece?? Albo czemu testów na miłość nie robi się na potrzeby rozpraw rozwodowych??, ile by to uprościło spraw...

Pleciesz bzdury a do tego jestem totalnym ignorantem w pewnych kwestiach...

ocenił(a) film na 8
skoczek_narciarski

Ale strasznie dobry argument! Przecież gdyby skan mózgu istniał, to byłby dostępny w aptece! Można kupić w aptece tomograf? Nie, więc skan nie istnieje, blablabla...
I czemu nie robi się testu na miłość? Z tego samego powodu, dla którego nikt tępaku nie robi podczas spraw rozwodowych badania na wykrywaczu kłamstw. Gdyby KAŻDA rozprawa sądowa odbywała się przy pomocy wykrywacza kłamstw, oraz specjalisty ds. mikroekspresji, to też by było o niebo lepiej. Kwestia jednak tego, że pewne zabiegi nie są tego warte i kosztują więcej, niż wartość danej sprawy.

ocenił(a) film na 8
skoczek_narciarski

"Niestety film ma też wiele mankamentów - jest to atak an religie, ludzie religijni są ukazani jako ci źli cyniczni fanatyczni, To zdecydowany minus filmu"
Wiadomo, najlepszym dowodem na dobro, utylitaryzm i zdrowe podejście do wiary jest chociażby wlatywanie samolotami w budynki, lub palenie ludzi żywcem na stosie, podkładanie bomb w metrze, inkwizycja, święte wojny, prześladowania, fatwy, krucjaty, itp....

"Kolejny aspekt to podróż Ellie - po pierwsze to czemu nie wysłano najpierw statku bez załogowego (przy okazji przestawano by na ile są w stanie wytrzymać "kosmiczne" warunki urządzenia rejestrujące) ?? Tylko od razu ryzykowano życiem ludzkim??"
W instrukcji było wszystko idealnie pokazane jak i co ma być. Do oryginalnego urządzenia dodano krzesło dla wygody i co? Oderwało się, szczerze mówiąc stwarzając ewentualne zagrożenie dla życia Ellie. Jeżeli zatem by wysłać tam jakiś obiekt zwiadowczy i wyleciałby totalnie rozwalony, to czy zdecydowano by się, by wsadzić w urządzenie człowieka? Wątpię.

"Już nie mówiąc ze raczej pojedynczo astronautów się nie wysyła, a tam było dość miejsca zęby wysłać 2-3 ludzi."
Widocznie zatem nie znasz takiego słowa jak sens. Jaki sens jest wkładanie dwóch ludzi, które z założenia ma być jednoosobowe?

"1.Będąc w tym "kosmosie" słyszała i widziała to co chciała słyszeć i widzieć, niczego zaskakującego nie doświadczyła"
A co miała doświadczyć? Wielkich miast? Wojny gwiezdnej?

"2.Postać Haddena (nie do końca wytłumaczona, np .skąd znał szyfr do danych??) i tu kolejny absurd on twierdził że uciekł w kosmos przed rakiem, tym czasem przebywanie w kosmosie właśnie sprzyja rozwojowi raka (duże promieniowanie choćby)."
Stan nieważkości zmniejsza namnażanie się komórek nowotworowych, poza tym chyba nie słyszałeś o czymś takim jak radioterapia, czyli leczenie za pomocą, tak, zgadłeś! Promieniowania.

"3.Postawa samej Ellie która pod koniec filmu na pytanie dziecka czy w kosmosie żyją ludzie odpowiedziała ze "nie wie"/"
Nikt jej nie powiedział ile dokładnie była w kosmosie, tudzież ile trwa całe nagranie pokładowe. Widać na filmie, że rozmawiają o tym tylko dwie osoby, utrzymując to w ścisłej tajemnicy. Skoro zatem Ellie nie dostała ze strony NASA oficjalnego potwierdzenia jej wersji, to nie byłaby prawdziwym naukowcem, gdyby twierdziła coś wbrew faktom.

"Jedynym "za" jest niewytłumaczalny 18-godizny szum co zarejestrowano,"
No to jest wystarczający dowód.

"I swoja droga skąd Ellie przed sadem będą wiedziała ze była w kosmosie 18 godzin?? Przecież tuż po zakończeniu eksperymentu pytała jaki mają dzień, wiec wyraźnie nie orientowała się w czasie."
Nie powiedziała, że tyle była, lecz że miała poczucie minięcia mniej-więcej takiej długości czasu.

"I co ciekawe pomimo pokazywania religii w złym świetle to w końcówce to wiara wygrywa a sztywna nauka przegrywa."
To chyba oglądaliśmy dwa różne filmy, ponieważ w Kontakcie nigdzie nie widać tryumfu wiary nad nauką. Zresztą, nigdy w historii takiego zwycięstwa nie było i nigdy w przyszłości nie będzie.

"Bo nie wszystko a się wytłumaczyć i pewnie rzeczy trzeba przyjąć "na wiarę"."
Niby które rzeczy trzeba brać na wiarę? I niby czego takiego nie da się faktycznie wyjaśnić?

Oriflamme

"Wiadomo, najlepszym dowodem na dobro, utylitaryzm i zdrowe podejście do wiary jest chociażby wlatywanie samolotami w budynki, lub palenie ludzi żywcem na stosie, podkładanie bomb w metrze, inkwizycja, święte wojny, prześladowania, fatwy, krucjaty, itp...."

- widać ze masz elementarne braki w wiedzy do tego mieszasz ze sobą różne nie związane ze sobą rzeczy Szkoda tu coś tłumaczyć

"W instrukcji było wszystko idealnie pokazane jak i co ma być. Do oryginalnego urządzenia dodano krzesło dla wygody i co? Oderwało się, szczerze mówiąc stwarzając ewentualne zagrożenie dla życia Ellie. Jeżeli zatem by wysłać tam jakiś obiekt zwiadowczy i wyleciałby totalnie rozwalony, to czy zdecydowano by się, by wsadzić w urządzenie człowieka? Wątpię."

- w instrukcji nie było nic na temat załogi, Plan dotyczył statku i maszynerii do wysłania statku w kosmos.

"Widocznie zatem nie znasz takiego słowa jak sens. Jaki sens jest wkładanie dwóch ludzi, które z założenia ma być jednoosobowe?"

- jak wyżej + bezsens marnowanej powierzchni

"A co miała doświadczyć? Wielkich miast? Wojny gwiezdnej?"

- nie, miała widzieć ufoludki i nieznane planety/gwiazdy (a i wojna gwiezdna by nie zawadziła) a nie ducha ojca i plażę z dzieciństwa,

"Stan nieważkości zmniejsza namnażanie się komórek nowotworowych, poza tym chyba nie słyszałeś o czymś takim jak radioterapia, czyli leczenie za pomocą, tak, zgadłeś! Promieniowania."

-pewne (NIEWIELKIE) dawki promieniowania (ale nie kosmicznego) leczą, Dawki promieniowania kosmicznego są na tyle wysokie że mogą tylko przyspieszyć raka

"Nie powiedziała, że tyle była, lecz że miała poczucie minięcia mniej-więcej takiej długości czasu."

- 18 to nie jest cyfra która podamy przy szacowaniu , raczej powiedziałaby ok .15, lub ok 20 godzin

"To chyba oglądaliśmy dwa różne filmy, ponieważ w Kontakcie nigdzie nie widać tryumfu wiary nad nauką. Zresztą, nigdy w historii takiego zwycięstwa nie było i nigdy w przyszłości nie będzie."

-Nie było żadnego naukowego dowodu podroży kosmicznej Ellie, ludzie musieli przyjąć jej słowa "na wiarę" Zatem Wiara zwyciężyła,

"Niby które rzeczy trzeba brać na wiarę? I niby czego takiego nie da się faktycznie wyjaśnić?"

- w kontekście filmu "na wiarę" trzeba przyjąć pobyt w kosmosie Ellie i związane z tym doznania (to co widziała i słyszała), w szerszym kontekście jest wiele rzeczy z którymi sobie nauka nie radzi (nie potrafi wytłumaczyć), np. cuda uzdrowień, objawienia, opętania i tak dalej.

ocenił(a) film na 8
skoczek_narciarski

"- widać ze masz elementarne braki w wiedzy do tego mieszasz ze sobą różne nie związane ze sobą rzeczy Szkoda tu coś tłumaczyć"
Nie jest to żaden kontrargument na moje zarzuty, więc się wykręcasz po prostu. Punkt dla mnie.

"- w instrukcji nie było nic na temat załogi, Plan dotyczył statku i maszynerii do wysłania statku w kosmos."
Było powiedziane, że jest to kapsuła jednoosobowa.

"- jak wyżej + bezsens marnowanej powierzchni"
Czyli jeżeli dostaje się urządzenie, które nawet nie wiadomo gdzie zostanie wysłane, jak, jak w ogóle działa i wykracza o lata świetlne nasz poziom technologii itp, to najlepszym pomysłem jest go... modyfikowanie! Bardzo inteligentne...

"- nie, miała widzieć ufoludki i nieznane planety/gwiazdy (a i wojna gwiezdna by nie zawadziła) a nie ducha ojca i plażę z dzieciństwa, "
Widziała inne planety, dotarła jednak na tylko jedną z nich. Dodatkowo widziała co widziała, ponieważ - było to wyjaśnione - by zobaczyła coś sobie znanego, by nie czuła się zagubiona i przerażona. Choć fakt, mogło by to być bardziej oficjalnie zrobione.

"-pewne (NIEWIELKIE) dawki promieniowania (ale nie kosmicznego) leczą, Dawki promieniowania kosmicznego są na tyle wysokie że mogą tylko przyspieszyć raka "
Powiedz to ludziom na ISS, którzy mieszkają tam rok i dłużej i jakoś na nowotwory żadne nie narzekają.
Jedyne prawdziwie zagrażające życiu promieniowanie, to wysokoenergetyczne promieniowanie jonizujące wyrzucane podczas eksplozji na Słońcu.

"- 18 to nie jest cyfra która podamy przy szacowaniu , raczej powiedziałaby ok .15, lub ok 20 godzin "
Nie wiem czy zauważyłeś, ale nasza doba nie ma 25 godzin, a 24. 6 godzin to kwarta naszej doby, 12 godzin to połowa, zaś po ok 18 odczuwa się znaczące zmęczenie, oraz częściowe odwodnienie. Wstając rano o 8 jestem w stanie cały dzień nie spoglądać zegarek i po upływie parunastu godzin potrafię określić godzinę z ewentualną godziną pomyłki +/-.

"-Nie było żadnego naukowego dowodu podroży kosmicznej"
No tak, 18-godzinne nagranie to żaden dowód. Przecież tylko:
1. jej organizm był zmęczony jak po odbyciu mniej-więcej 18 godzinnej podróży
2. nagranie pokładowe zarejestrowało 18 godzin nagrania
3. odebrano wiadomość z Wegi, inteligentną wiadomość od inteligentnej rasy.

" ludzie musieli przyjąć jej słowa "na wiarę" Zatem Wiara zwyciężyła,"
Nigdzie wiara nie zwyciężyła, ponieważ nikt nie przyjął jej słów na wiarę. Nie wiem czy Ty tutaj popłynąłeś ze swoją fantazją, ale w filmie jest orzeczenie, iż Ellie nigdzie nie była. Więc jest to tryumf sceptycyzmu i naukowego pojmowania świata, nad kiczowatą wiarą.

"
- w kontekście filmu "na wiarę" trzeba przyjąć pobyt w kosmosie Ellie i związane z tym doznania (to co widziała i słyszała),"
Nie trzeba. Wystarczy przejrzeć 18 godzin nagrania, oraz hej, przecież urządzenie się nie rozpadło. Można wysłać tam kolejnego człowieka i sprawdzić czy faktycznie coś takiego miało miejsce.

"cuda uzdrowień,"
Które niby cuda? Nie spotkałem się jeszcze z ani jednym cudem, którego nie mogłaby wyjaśnić nauka.

"objawienia,"
Nauka jasno mówi, że są to halucynacje, no ale taka odpowiedź przecież nie pasuje. Przecież lepiej przyznać, że Słońce zaczęło krążyć sobie po niebie jak bączek po podłodze, niż przyznać, że ludzie doznali masowej halucynacji, tym bardziej że owego zjawiska nie widziano nigdzie indziej na świecie itp. Mówię tu akurat o tym najbardziej spektakularnym "cudzie", lecz można całą masę cudownych objawień tu wymienić i obalić.

"opętania"
Choroba psychiczna.

"i tak dalej."
Czyt. i inne tego typu bzdury.

"-Fakty znała tylko ona, skoro więc ktoś pyta o życie w kosmosie a ona coś widziała a to coś mówiło że życie w kosmosie jest to jako naukowiec powinna raczej odpowiedzieć na pytanie o życie w kosmosie coś w stylu "Wierze ze jest". "
Jest różnica między "widziała", a "zdawało jej się, że widziała". Była tam sama, nikt nie może potwierdzić jej wersji, nikt nie powiedział jej o nagraniu, nagrania jej zaprezentowane pokazywały ułamek sekundy jak przeleciała przez urządzenie i spadła, dodatkowo na rozprawie zgnieciono ją jak karalucha, powołując się na empiryzm naukowy i logikę, oraz słynną brzytwę Ockhama. Uczciwość naukowa zatem kazała jej przyznać iż nie wie, ponieważ "nie wiem" jest najlepszą odpowiedzią i jest to ulubiona odpowiedź nauki. Jest skromna i prawdziwa.

Oriflamme

"Nie jest to żaden kontrargument na moje zarzuty, więc się wykręcasz po prostu. Punkt dla mnie"

Teraz ty się wykręciłeś punkt dla mnie.

"Widziała inne planety, dotarła jednak na tylko jedną z nich. Dodatkowo widziała co widziała, ponieważ - było to wyjaśnione - by zobaczyła coś sobie znanego, by nie czuła się zagubiona i przerażona. Choć fakt, mogło by to być bardziej oficjalnie zrobione"

- nie zobaczyła niczego czego by wcześniej nie widziała, i to jest największy mankament tej "kosmicznej podroży"..

"Powiedz to ludziom na ISS, którzy mieszkają tam rok i dłużej i jakoś na nowotwory żadne nie narzekają.
Jedyne prawdziwie zagrażające życiu promieniowanie, to wysokoenergetyczne promieniowanie jonizujące wyrzucane podczas eksplozji na Słońcu."

- rok nie, co najwyżej pół roku a na ogół jeszcze mniej, właśnie w obawie przed szkodliwym promenowaniem W każdym razie ucieczka przed rakiem w kosmos to żadna ucieczka,

"Nigdzie wiara nie zwyciężyła, ponieważ nikt nie przyjął jej słów na wiarę. Nie wiem czy Ty tutaj popłynąłeś ze swoją fantazją, ale w filmie jest orzeczenie, iż Ellie nigdzie nie była. Więc jest to tryumf sceptycyzmu i naukowego pojmowania świata, nad kiczowatą wiarą."

- wstępne orzeczenie było takie, mieli dale padać jak to było powiedziane w filmie. tu chodzi jednak o samą Ellie, czegoś doświadczyła ale nie może tego naukowo udowodnić, nie ma dowodu, Jej samej zostaje tylko wiara ze to co przeżyła było prawdziwe, że nie może tego naukowa wyjaśnić, A każdy inna osoba tez może tylko wierzyć że tak było jak ona mówi...

"Które niby cuda? Nie spotkałem się jeszcze z ani jednym cudem, którego nie mogłaby wyjaśnić nauka"

- Ciekawe bo jam znam setki uzdrowień, lekko licząc, Czyżby normalne było że takie choroby jak np. nowotwory czy parkinson (żeby zostać tylko pryz tych "ciekawszych" chorobach bo można wymieniać długo różne inne) samoistnie sobie znikają?? Znam się na tyle na medynie ze wiem nie są to choroby które same znikają bez leczenia.

"Nauka jasno mówi, że są to halucynacje, no ale taka odpowiedź przecież nie pasuje. Przecież lepiej przyznać, że Słońce zaczęło krążyć sobie po niebie jak bączek po podłodze, niż przyznać, że ludzie doznali masowej halucynacji, tym bardziej że owego zjawiska nie widziano nigdzie indziej na świecie itp. Mówię tu akurat o tym najbardziej spektakularnym "cudzie", lecz można całą masę cudownych objawień tu wymienić i obalić."

- Jaka nauka?? O ile wiem z pośród tych objawień uznanych przez kościół nauka nie obaliła żadnego, mimo iż były badanie całkiem dokładnie (w tym zakresie w jakim dało się badać)

A masowa halucynacja to bzdura nic takiego nie istnieje, (masowa halucynacyjna u kilku tysięcy osób naraz! dobry żart) poza tym zdjecia dokumentujące tamto zdarzenie to tez halucynacje??

"opętania"
"Choroba psychiczna"

- Może czasem, ale na ogół nie, Zwłaszcza przy obecnym stanie wiedzy medycznej, Kiedyś było łatwiej o pomyłkę w rozpoznaniu.

"Jest różnica między "widziała", a "zdawało jej się, że widziała". Była tam sama, nikt nie może potwierdzić jej wersji, nikt nie powiedział jej o nagraniu, nagrania jej zaprezentowane pokazywały ułamek sekundy jak przeleciała przez urządzenie i spadła, dodatkowo na rozprawie zgnieciono ją jak karalucha, powołując się na empiryzm naukowy i logikę, oraz słynną brzytwę Ockhama. Uczciwość naukowa zatem kazała jej przyznać iż nie wie, ponieważ "nie wiem" jest najlepszą odpowiedzią i jest to ulubiona odpowiedź nauki. Jest skromna i prawdziwa."

- Nie "zdawało się" tylko widziała i słyszała dokładnie wszytko co miało miejsce, A rozprawa no cóż, Jak na tak uczoną i bezkompromisowe i nieustępliwe podejście do pracy i ludzi na początku filmu to powinna była inaczej się zachować, to taki słaba strona filmu, Powinna była w oczywisty sposób się bronić, I nie przedkładać "uczuciowości naukową" ponad własny rozsądek i fakty bo przecież czegoś doświadczyła. Po za tym na końcu filmu Ellie zdaje sobie sprawę ze nauka nie zna odpowiedzi na wszystkie problemy, że pewne rzeczy po prostu są i tyle, I trzeba w nie wierzyć, wierzyć a nie szukać naukowych wytłumaczeń których się nie znajdzie. Gdyby nauka miała tryumfować na końcu filmu to Ellie nie wahałby się, albo by z całą mocną broniła swojej wersji albo z cala mocą uznałaby ze doznała halucynacji i sprawy nie ma, nauka wygrała. Tak jednak nie jest, waha się, nie jest pewna co na ten temat sądzić,

ocenił(a) film na 8
skoczek_narciarski

"Teraz ty się wykręciłeś punkt dla mnie. "
Od niczego się nie wykręciłem. Nie napisałeś zupełnie nic co warto by było skomentować, nie dałeś żadnego kontrargumentu, więc co niby miałem napisać?

"- nie zobaczyła niczego czego by wcześniej nie widziała, i to jest największy mankament tej "kosmicznej podroży".. "
Wiadomo, galaktykę widział każdy z nas, lub też podróż przez jakieś tajemne wormhole...

"- rok nie, co najwyżej pół roku a na ogół jeszcze mniej, właśnie w obawie przed szkodliwym promenowaniem W każdym razie ucieczka przed rakiem w kosmos to żadna ucieczka"
Powiedz to lekarzom i specjalistą ds. walki z nowotworami. Widocznie oni się mylą, a Ty masz rację ;)

"tu chodzi jednak o samą Ellie, czegoś doświadczyła ale nie może tego naukowo udowodnić, nie ma dowodu, Jej samej zostaje tylko wiara ze to co przeżyła było prawdziwe, że nie może tego naukowa wyjaśnić "
Jak już jednak sam wcześniej zaznaczyłeś - Ellie na końcu filmu nie mówi "wierzę że jest", tylko mówi "nie wiem". Znaczy, że żadna wiara nie wygrała.

"Znam się na tyle na medynie ze wiem nie są to choroby które same znikają bez leczenia."
To znasz się bardzo słabo gościu nie tylko na medycynie (przypadki samoczynnej remisji choroby), jak i też szczególnie na mojej specjalizacji, czyli genetyce. Nowotwór to nic innego, jak błąd w powielaniu się DNA. Codziennie w naszym ciele dochodzi do powstania ok. 4 MILIONÓW komórek nowotworowych, jednakże nasze ciało sobie radzi z tym. Pierwszą linią obrony jest system naprawy DNA, który uszkodzone DNA po prostu naprawia. Następna linia obrony to apoptoza, czyli genetyczny system autodestrukcji komórki - jeśli DNA jest zbyt uszkodzone by je naprawić, komórka popełnia zaprogramowane samobójstwo. Ostatnia linia obrony to przeróżne białka zwalczające nowotwór, który się rozrasta. W wyniku radio-/chemioterapii coś może się odblokować i poszczególne elementy naszego systemu antynowotworowgo się uruchomią ponownie. Czasem dochodzi do tego spontanicznie, lecz proces w jakim ciało potrafi przywrócić funkcjonalność jednej z linii obrony jest jeszcze niepoznany.
Wybacz zatem, ale tu nie ma żadnych wielkich cudów, to zwykła biologia.

"- Jaka nauka??"
Nauka jest tylko jedna.

"O ile wiem z pośród tych objawień uznanych przez kościół nauka nie obaliła żadnego, mimo iż były badanie całkiem dokładnie"
Choćby kwestia tego, że sporo ludzi nie widziało tego, co inni, że w dalej położonych miejscach od miejsca objawienia nikt niczego nie widział, no i ostatecznie - miażdżąca część objawień - tak z "przypadku" - miała miejsce w ciepłych okresach, w niezwykle słoneczne dni. Czemu objawień nie ma np. w niezwykle zachmurzony, burzliwy dzień? No cóż, choćby dlatego, że możliwość złapania wtedy udaru słonecznego, lub wystąpienia spontanicznych halucynacji wynikłych z odwodnienia, jest niezwykle niska.
Ostatecznie też - nikt też nie udowodnił tego, że to co widzi schizofrenik jest projekcją jego mózgu, dodatkowo niektórzy schizofrenicy widzą to samo, co inni. Znaczy to, że zamiast ich leczyć, powinniśmy słuchać ich słów, pozwolić być guru dla ludzi. No bo przecież widzą więcej!

"A masowa halucynacja to bzdura nic takiego nie istnieje"
Napisz o tym rozprawę, będziesz mieć Nobla w ręce za podważenie psychologiczno-psychiatrycznych twierdzeń.

"(masowa halucynacyjna u kilku tysięcy osób naraz! dobry żart)"
Wiadomo, kilkugodzinne wpatrywanie się w Słońce najczęściej sprzyja trzeźwemu umysłowi i racjonalnej ocenie sytuacji.

"poza tym zdjecia dokumentujące tamto zdarzenie to tez halucynacje?? "
Jakie niby zdjęcia? Pomijając już fakt, że większa/mniejsza tarcza słoneczna, lub inne rzeczy, to zwykły efekt optyczny, który występuje w niezwykle słoneczne, bezchmurne dni. No ale, pomijając wyjaśnienia, wpierw chętnie bym zobaczył zdjęcia i najlepiej, by były nagrania.

"- Może czasem, ale na ogół nie, Zwłaszcza przy obecnym stanie wiedzy medycznej, Kiedyś było łatwiej o pomyłkę w rozpoznaniu."
Nadal medycyna idealna nie jest, lecz póki co wszystkie objawy "opętania" są wyjaśniane przez naukę. Oczywiście mówię tu o przypadkach faktycznie udokumentowanych, bo mówienie o pluciu gwoździami, nie mając dowodów, no to cóż... W moim mieście na wydziale chirurgii na ścianach są gablotki z przedmiotami, które wyjęto ludziom z brzucha podczas operacji i są to np. różańce, pieniądze, żyletki, gwoździe, klocki, czy też inne mało strawne elementy. Mistrzem był gość, z którego wyjęto żyletkę.

"Powinna była w oczywisty sposób się bronić, I nie przedkładać "uczuciowości naukową" ponad własny rozsądek i fakty bo przecież czegoś doświadczyła."
Doświadczenie nie jest faktem człowieku -.-' Doświadczenie jest skrajnie indywidualne, oraz jest zależne od mózgu danej osoby, który z wielu powodów może ulec awarii. Stres, odwodnienie, różne czynniki psychofizyczne które towarzyszą takim zdarzeniom itp. Dla naukowca uczciwość naukowa jest najważniejsza. Cytując Carla Sagana (twórcę tejże opowieści): "Nauka jest czymś więcej niż tylko ogółem naszej wiedzy. Jest sposobem myślenia i postrzegania rzeczywistości". Nauka to nie religia, gdzie jeden idiota powie "widziałem!" i wszyscy mu wierzą. W nauce liczą się twarde, empiryczne dane, a nie prywatne opinie. Dopóki Ellie takich by nie pokazała, póty stała na przegranej pozycji i sama jako naukowiec nie mogła przyznać sobie racji. Personalnie oczywiście, zapewne była przekonana o swoim przeżyciu, lecz jako naukowiec nie może głosić jego prawdziwości, ponieważ nikt i nic go nie potwierdza.

"Po za tym na końcu filmu Ellie zdaje sobie sprawę ze nauka nie zna odpowiedzi na wszystkie problemy, że pewne rzeczy po prostu są i tyle, I trzeba w nie wierzyć, wierzyć a nie szukać naukowych wytłumaczeń których się nie znajdzie."
Gdzie niby ona do takiego wniosku dochodzi? Serio, chyba miałeś zakończenie przerobione przez jakieś kółko biblijne, bo nic takiego w filmie się nie pojawia.

"Gdyby nauka miała tryumfować na końcu filmu to Ellie nie wahałby się, albo by z całą mocną broniła swojej wersji albo z cala mocą uznałaby ze doznała halucynacji i sprawy nie ma, nauka wygrała."
No to widać nijak nie znasz się na tym jak nauka działa i na czym bazuje, oraz jakie są wytyczne nauki i naukowca. Może kiedyś zostaniesz jednym z nas, to się dowiesz.

Oriflamme

"Od niczego się nie wykręciłem. Nie napisałeś zupełnie nic co warto by było skomentować, nie dałeś żadnego kontrargumentu, więc co niby miałem napisać?"

-Mógłbym napisać to samo, prostu i tak niczego nie rozumiesz wiec nie ma sensu rozwijać tematu, w sumie miałem już nie pisać ale parę twoich głupot muszę sprostować, Nie możesz pozostać w fałszywym przeświadczeniu

"Wiadomo, galaktykę widział każdy z nas, lub też podróż przez jakieś tajemne wormhole"

- widzi tylko jakieś tunele (jedyne faktycznie ciekawe zjawisko którego doświadcza ale niestety zupełnie marginalne) , a po za tym tylko dobrze jej znaną plaże i ducha ojca. Galaktyki nigdzie nie było, Zresztą galaktykę każdy z nas może pooglądać

"Powiedz to lekarzom i specjalistą ds. walki z nowotworami. Widocznie oni się mylą, a Ty masz rację ;)"

-to chyba ty się urwałeś nomen, omen z kosmosu, Gdyby środowisko kosmiczne było tak przyjazne jak twierdzisz to człowiek już dawno stałby na Marsie. Generalnie jednak sam pomysł ze ucieczka w kosmos może spowolnić raka jest pozbawiona logiki i sensu, Co zresztą potwierdza sam film bo Haden umiera dość szybko w tym kosmosie:) Może nawet szybciej niż gdyby został na Ziemii.

"Jak już jednak sam wcześniej zaznaczyłeś - Ellie na końcu filmu nie mówi "wierzę że jest", tylko mówi "nie wiem". Znaczy, że żadna wiara nie wygrała."

-Oj, wygrała wygrała, tylko sama Ellie nie chciała tego przyznać, w końcu dowodów na własne słowa nie miała, A gdyby nie miała żadnych wątpliwości to albo by całkiem odrzuciła prawdziwość tego czego doświadczyła albo by całkowice tego broniła,

"To znasz się bardzo słabo gościu nie tylko na medycynie (przypadki samoczynnej remisji choroby), jak i też szczególnie na mojej specjalizacji, czyli genetyce. Nowotwór to nic innego, jak błąd w powielaniu się DNA. Codziennie w naszym ciele dochodzi do powstania ok. 4 MILIONÓW komórek nowotworowych, jednakże nasze ciało sobie radzi z tym. Pierwszą linią obrony jest system naprawy DNA, który uszkodzone DNA po prostu naprawia. Następna linia obrony to apoptoza, czyli genetyczny system autodestrukcji komórki - jeśli DNA jest zbyt uszkodzone by je naprawić, komórka popełnia zaprogramowane samobójstwo. Ostatnia linia obrony to przeróżne białka zwalczające nowotwór, który się rozrasta. W wyniku radio-/chemioterapii coś może się odblokować i poszczególne elementy naszego systemu antynowotworowgo się uruchomią ponownie. Czasem dochodzi do tego spontanicznie, lecz proces w jakim ciało potrafi przywrócić funkcjonalność jednej z linii obrony jest jeszcze niepoznany.
Wybacz zatem, ale tu nie ma żadnych wielkich cudów, to zwykła biologia."

"To znasz się bardzo słabo gościu nie tylko na medycynie (przypadki samoczynnej remisji choroby), jak i też szczególnie na mojej specjalizacji, czyli genetyce. Nowotwór to nic innego, jak błąd w powielaniu się DNA. Codziennie w naszym ciele dochodzi do powstania ok. 4 MILIONÓW komórek nowotworowych, jednakże nasze ciało sobie radzi z tym. Pierwszą linią obrony jest system naprawy DNA, który uszkodzone DNA po prostu naprawia. Następna linia obrony to apoptoza, czyli genetyczny system autodestrukcji komórki - jeśli DNA jest zbyt uszkodzone by je naprawić, komórka popełnia zaprogramowane samobójstwo. Ostatnia linia obrony to przeróżne białka zwalczające nowotwór, który się rozrasta. W wyniku radio-/chemioterapii coś może się odblokować i poszczególne elementy naszego systemu antynowotworowgo się uruchomią ponownie. Czasem dochodzi do tego spontanicznie, lecz proces w jakim ciało potrafi przywrócić funkcjonalność jednej z linii obrony jest jeszcze niepoznany.
Wybacz zatem, ale tu nie ma żadnych wielkich cudów, to zwykła biologia."

-Oj dziecko, musisz się jeszcze dużo nauczyć a nie kopiować teksty z Wikipedii, Dobrze znam mechanizm powstawania raka ale nowotwory same sobie nie znikają, zwłaszcza te zakwalifikowane już do leczenia operacyjnego które na skutek cudu uleczyły się. zresztą zręczni pominąłeś chorobę parkinsona tego typu choroba tym bardziej samoistnie sobie nie znika, komórki nerwowe się nie zregenerują.

"Nauka jest tylko jedna."

- Nauka jest jedna ale niektórzy fałszują ją tak jak ty.

"Choćby kwestia tego, że sporo ludzi nie widziało tego, co inni, że w dalej położonych miejscach od miejsca objawienia nikt niczego nie widział, no i ostatecznie - miażdżąca część objawień - tak z "przypadku" - miała miejsce w ciepłych okresach, w niezwykle słoneczne dni. Czemu objawień nie ma np. w niezwykle zachmurzony, burzliwy dzień? No cóż, choćby dlatego, że możliwość złapania wtedy udaru słonecznego, lub wystąpienia spontanicznych halucynacji wynikłych z odwodnienia, jest niezwykle niska.
Ostatecznie też - nikt też nie udowodnił tego, że to co widzi schizofrenik jest projekcją jego mózgu, dodatkowo niektórzy schizofrenicy widzą to samo, co inni. Znaczy to, że zamiast ich leczyć, powinniśmy słuchać ich słów, pozwolić być guru dla ludzi. No bo przecież widzą więce"

- ciekawe wspomniany cud słońca miał miejsce w październiku do tego w deszczu o żadnym udarze mowy być nie może, dot ego udar u kilku tysięcy ludzi jednocześnie to dopiero byłby cud:)
Po za tym np. objawienia w Lourdes - pierwsze objawienie miało miejsce w lutym, trudno mówić, nawet w klimacie śródziemnomorskim o strasznym upale o tej porze roku, w La Salette objawienie miało miejsce we Wrześniu, Katarzyna Labouré maiła objawienie w listopadzie, W Fatimie pierwsze objawienie miało miejsce w maju (i do tego raczej w cieniu drzewa) wbrew twoim bzdurom trudno znaleźć objawienie majce miejsce w najgorętszej części roku
Az ta schizofrenia się nie ośmieszaj, Tyle w tym temacie.

"Jakie niby zdjęcia? Pomijając już fakt, że większa/mniejsza tarcza słoneczna, lub inne rzeczy, to zwykły efekt optyczny, który występuje w niezwykle słoneczne, bezchmurne dni. No ale, pomijając wyjaśnienia, wpierw chętnie bym zobaczył zdjęcia i najlepiej, by były nagrania."

- wystarczy wspiąć w google zdjęcia ci same wyskoczą, co do filmu tego nie wiem, nie sprawdzałem youtube, może by coś się znalazło. Po za za tym to był RUCH słońca a nie mniejsza tarcza czy inne bzdety które wymyślasz ,

"W nauce liczą się twarde, empiryczne dane, a nie prywatne opinie. Dopóki Ellie takich by nie pokazała, póty stała na przegranej pozycji i sama jako naukowiec nie mogła przyznać sobie racji. Personalnie oczywiście, zapewne była przekonana o swoim przeżyciu, lecz jako naukowiec nie może głosić jego prawdziwości, ponieważ nikt i nic go nie potwierdza."

- Czasem nauka musi uznać ze pewne rzeczy są nie wytłumaczalne, choćby tak fundamentalne sprawy jak powstanie życia czy wszechświata,

"No to widać nijak nie znasz się na tym jak nauka działa i na czym bazuje, oraz jakie są wytyczne nauki i naukowca. Może kiedyś zostaniesz jednym z nas, to się dowiesz."

- Może po prostu kiedyś dziecko dorośniesz,

ocenił(a) film na 10
skoczek_narciarski

Skończ już wstydu sobie oszczędź bo to co wypisujesz to tak wielkie bzdury, braki w wiedzy i logice ze czytanie tego wręcz boli. A odpisywać na taki bełkot to żadna przyjemność.
>Może po prostu kiedyś dziecko dorośniesz,
A po takich tekstach zwłaszcza.

Floyt

Oj, dziecko.. bo się przejmę.. zjeżdżaj lepiej lewaku-ateisto z tego forum.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Floyt

Jesteś zwykłym prostakiem i chamem, więcej dyskusja z tobą nie ma sensu. Wracaj do przedszkola.

ocenił(a) film na 10
skoczek_narciarski

Popatrz najpierw na siebie prostaku.

Oriflamme

"Nikt jej nie powiedział ile dokładnie była w kosmosie, tudzież ile trwa całe nagranie pokładowe. Widać na filmie, że rozmawiają o tym tylko dwie osoby, utrzymując to w ścisłej tajemnicy. Skoro zatem Ellie nie dostała ze strony NASA oficjalnego potwierdzenia jej wersji, to nie byłaby prawdziwym naukowcem, gdyby twierdziła coś wbrew faktom"

-Fakty znała tylko ona, skoro więc ktoś pyta o życie w kosmosie a ona coś widziała a to coś mówiło że życie w kosmosie jest to jako naukowiec powinna raczej odpowiedzieć na pytanie o życie w kosmosie coś w stylu "Wierze ze jest".