Drażni mnie tylko tytuł, który o mało nie przywodzi na myśl "Lemoniadowego Joe", a to kompletnie inny gatunek i czas. Powiedzmy otwarcie - Matthew Mc Conaughey i jego otoczenie nie gra w słabych filmach. Świetnie pokazany świat podziemia Detroit w latach 80-tych i młokosa, który chce żyć, zarabiać, błyszczeć, ale jest w rodzinie i w miejscu, gdzie takie cele zdobywa się najłatwiej przestępczymi działaniami. Nie zgadzam się, że twórcy filmu użalają się nad bohaterem, który został ukarany. Świetny scenariusz, znakomite kreacje, klimatyczne zdjęcia i mamy świat, którego nigdy nie chcielibyśmy doświadczyć.