Może ktoś z twórców musiał to mieć w CV i dlatego? To wygląda jak celowa parodia komedii romantycznych. Ten schemat, bez krzty orygnalności, ten wujek opowiadający Mańce o życiu wśród jabłoni i uli. Brakowało tam stogu siana i kosy na sztorc... Ten biedny pies wykonujący gimnastykę pod dyktando niewidocznej za kamerą pani treser... Bardzo lubię Agnieszkę Więdłochę i to się nazywa: mieszane uczucia.