Najbardziej szokująca. Nauczyciele omawiają sprawy uczniów, system oceny zachowania. Ale okazuje się to mniej ważne od ekspresu do kawy. Jakoś tak na mnie podziałała ta scena. I ta, w której nauczyciele piją szampana w pokoju nauczycielskim ;)
Ogólnie dobry film, nie nudzi. I pięknie mówią, wyraźnie :)
Zgadzam się z Tobą,również sceny te mnie wyraźnie dotknęły,na początku można było dostrzec lekkie zażenowanie nauczyciela François'a,ale jakoś potem utożsamił się z resztą.Występują poważne problemy w szkole jednak problem expresu to prymat!A scena z szampanem to nieporozumienie ;]film uczy troszkę dystansu do nauczycieli... Ogólnie szara proza życia w szkole,teraz będąc znacznie starsza poniekąd rozumiem zarówno nauczyciela,jak i wychowanków,ale nie zmienia to faktu,że cały ten system oceniania,jak i to czego się uczy jest fikcyjną utopią,prosto mówiąc jest (przepraszam za wyrażenie) z dupy.Odnoszę wrażenie,że gdyby była możliwość (na co w szkole nie ma czasu)pracy z każdym uczniem z osoba,tak,jak zrobił to François na początku z fotografią chłopca,złamał w nim poczucie nihilizmu i bez beznadziei własnego "ja",zrozumienie problemów i rozmowa na poziomie,to myślę,że zaistniał by sukces...tak,ale to też jest swoistego rodzaju utopia...
Dodam, że Souleymane został "odstrzelony" a nie usunięty ze szkoły za Bóg wie co. Bo szkoła pokazana tutaj to również INSTYTUCJA (bezduszna). Gdy François wychylił się z tej bezduszności i nazwał zachowanie uczennic za zebraniu oceniającym klasę po imieniu, czyli pindami, to miał kłopoty. Nie jest bezduszna dla nauczycieli. To jedno w niej dobre.
mnie zdziwił zapas kieliszków... ale temat kawy? czy odrobiny szampana?! Bez przesady. To są ważne rzeczy, może nie da się tego zrozumieć podczas 2godzinego seansu, ale w szarym życiu nauczyciela to jest ważne. Kawa jest ważna, jak i to, żeby umieć się zdystansować do sytuacji uczniów, która wcale się nie poprawia jak amerykańskich humoropolepszaczach