PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=6737}
7,0 1,6 tys. ocen
7,0 10 1 1593
Kierunek Berlin
powrót do forum filmu Kierunek Berlin

W dwadziescia lat po wojnie Polacy zaczeli dostrzegac ze cos jest nie halo i pokonani w wojnie Niemcy z NRFu zyja lepiej niz nominalni zwyciezc z PRLu. Dodatkowo towarzysze radzieccy zaczeli krecic wielkie epopeje o swojej wojnie i trzeba bylo tez wzmocnic przekonanie ze czolgi radzieckie najlepsze na swiece, po malym rozczarowaniu w piaskach Synaju.
No wiec, ten filmik mial przypomniec wszystkim ze spod ogona sroce nie wypadlismy i jednak w wojnie zwyciezylismy.

Ale, jak na takie przeslanie - nie jest dobrze. Moze w latach 60tych wygladalo to inaczej, moze puszczano to razem z druga czescia (Ostatnie Dni), ale ogladajac ten film samotnie, dzis op latach widac ze jest bardzo zle.

Przez wieksza czesc - polska armia dostaje potezne smary, tracac mnostwo ludzi w jakis koszmarnych walkach.

Najpierw chlopaki forsuja Odre bez zadnego wsparcia artylerii i czolgow. Wynik to ogolna masakra na niemieckim brzegu i pospieszny odwrot. Po co ? No coz - nie zadaje sie takich pytan w sowieckiej armii - w koncu "u nas ludzi mnogo"

Potem glowny atak - sowiecki oficer zglasza na ochotnika te biedne oddzialy na pierwsza linie - w koncu wasale Sowieckiego Sojuza moga ginac. Nastepuje atak - tym razem robi wrazenie jak z cwiczen wojsk Ukladu Warszawskiego. Idzie dobrze, Niemcy uciekaja - juz leje sie piwko w zdobytej gospodzie. Ale Niemcy wracaja - a tu nagle ani czolgow, ani artylerii. Prawdziwa szkola planowania i dowodzenia im Swierczewskiego "Waltera", ktory caly dzien chodzil narabany. No i kolejna maskara i odwrot. Tym razem wreszcie nadchodza czolgi i oddzial jest uratowany.

Pozytywne jest to ze sowiecki oficer w polskim mundurze ginie - moze nastepca bedzie bardziej kompetentny i oszczedzi choc troche swoich ludzi. W koncu do Berlina tylko 38 km.
Przygnebiajace wrazenie trwa przez caly film.

Polska armia to prawdziwe wojsko wasalne. Sowieci jako oficerowi (no coz prawdziwi zgineli w Katyniu), mundury jak jakies worki na ziemniaki, "piastowski" orzel przypominajacy zmokla kure - kapitalna scena kiedy zostal namalowany na slupie granicznym, calkiem niezle a Siemion mowi - "no jeszcze musisz wszystkim powiedziec ze to orzel" - nic dodac, nic ujac.

Co do polityki to jest na drugim planie - "Jestem z AK. To zle ? " pyta jeden z zolnierzy. No coz - my wiemy, jak bardzo zle.
Sowieci wszedzie - probuje sie przedstawic ich jako dobrych wujkow, ale to nie za bardzo wychodzi. Kiedy jeden z nich zginal - polski zolnierz pyta "A moze by tez jemu postawic krzyz ?" - nie podoba sie to zbyt bardzo innemu oficerowi LWP.

Centralny bohater grany przez Siemiona - jakby dalszy ciag jego roli z "Barw walki" - stary partyzant, teraz juz weteran ludowego wojska. Ale tez widac ze chodzi o to zeby naprawde bohaterem byl tlum zolnierzy, wiec Siemion nie budzi zbyt wielkich emocji - ma kilka osobistych akcji, ale na dlugie minuty znika za scenami zbiorowymi.

Widac dostep do zasobow armii - sporo batalistyki, swobodne poruszanie sie po poligonie, saperka. Dla fanow militariow - smieszne beda niemieckie czolgi i pojazdy wyczarowane z zasobow UW + tektura i farba.

Film bardzo slaby po latach. Tylko dla koneserow radziecko-podobnego kina wojennego. 2/10




ocenił(a) film na 8
marta_sk

Skoro mogę mieć swoje własne zdanie, to powiem, że nie bardzo się Pani poznała na tym filmie... :> czytając to, co Pani napisała na temat tego filmu, takie właśnie odniosłem wrażenie. Bo - pierwszy desant na drugim brzegu to było rozpoznanie - owszem sojusznicy wielkiego brata mogą ginąc mnogo, ale proszę się przypatrzeć na zachód - tam też przeprowadzano akcje skazane na całkowite niepowodzenie, wysyłając na śmierć i do niewoli setki komandosów - mam tutaj na myśli tak zwany rajd na Dieppe zorganizowany tylko po to, żeby sztabowcy anglo-amerykańscy mogli przekonać właściwie Stalina, że do 1944 jeszcze inwazja jest niemożliwa. I co? I posłali bodajże kanadyjskich komandosów na śmierć do Francji - i co? też u nich ludzi mnogo! Więc jakby to nie wina systemu, bo chyba pije Pani do komunizmu, ale taktyki wojennej wspólnej dla wszystkich - Brytyjczycy też wiedzieli o ataku na Pearl Harbor, bo rozkodowali szyfry japońskie - 7 grudnia 41r. w Anglii zaproszono ambasadora USA na posiłek - kiedy podano wiadomość o ataku, od razu wzniesiono toast za przystąpieniem USA do wojny w Europie. A wszystko dlatego, że Churchill wstrzymał nadanie informacji o przewidywanym ataku do amerykanów - i co? I opłaciło to się! Zginęło wielu marynarzy amerykańskich, ale USA ostatecznie w końcu wygrały wojnę - bez lend lease Rosja dopiero by posyłała swoich żołnierzy na pewną śmierć.

Myśli Pani, że tak łatwo było na wojnie, a polscy żołnierze i jacykolwiek inni w ogóle w dupę nie dostawali? Żałosne powiem szczerze. Obraz upadku Rzeszy od Stalingradu do Berlina jako równia bardzo pochyła jest błędny - To dalej był potężny przeciwnik, a na lata 1944/1945 w wyniku działań więźniów przymusowych i szaleńczych wręcz zabiegów Alberta Speera przypada szczyt produkcji III Rzeszy! Nad Odrą nie mieli już nic do stracenia. "Koszmarne walki"? Niech Pani nie ogląda w ogóle filmów wojennych w takim razie!

Orłów nie każdy musi umieć malować na Boga.... liczą się słupy graniczne

Bardzo fajne relacje między żołnierzami! odbrązowienie współpracy polsko-rosyjskiej! Faktycznie planowanie było koszmarne i to jest ukazane w tym filmie też, chociaż czołgi mógł faktycznie zepchnąć nurt. I te sceny polsko-rosyjskie. Bardzo ciekawy film poprzez pryzmat ukazywania właśnie tych relacji.

ocenił(a) film na 7
herbstnebel

cyt."Przez wieksza czesc - polska armia dostaje potezne smary, tracac mnostwo ludzi w jakis koszmarnych walkach.

Najpierw chlopaki forsuja Odre bez zadnego wsparcia artylerii i czolgow. Wynik to ogolna masakra na niemieckim brzegu i pospieszny odwrot. Po co ? No coz - nie zadaje sie takich pytan w sowieckiej armii - w koncu "u nas ludzi mnogo"

Moje pytanie. Co się tu nie zgadza i jak według pani powinno być to ukazane ? Ja rozumiem, że po "Szeregowcu Rayanie i Kompanii Braci" wielu Polaków zmieniło swoje poglądy, ale bez przesady. Film ma kilka fajnych mankamentów nad, którymi można by podyskutować, ale z ludźmi, którzy mają jakieś pojęcie na temat kinematografii i tematów, które porusza. Oj kobieto, kobieto. Mniej filozofuj, a więcej pracuj nad sobą.

marta_sk

Po 1 recezetka to Ty nie bedziesz a po 2 o II wojnie masz slabe pojecie a o filmach chyba jeszcze gorsze;)

ocenił(a) film na 5
jagtiger

może rozwiń swoją myśl, bo mam dobre pojęcie o II WŚ i chętnie dowiem się czegoś nowego

marta_sk

"moze puszczano to razem z druga czescia (Ostatnie Dni),"

Wiem z całą pewnością, że "Ostatnie dni" miały premierę - dość nagłośnioną w ówczesnej prasie - kilka miesięcy po "Kierunku Berlin". W normalnym obiegu kinowym pokazywano każdy z tych dwóch filmów osobno.
Owszem, nieco później jakiś włoski (sic!) dystrybutor zmontował dwa filmy razem i puszczał to swoim widzom jako "La battaglia di Berlino". Z kolei w naszym kraju też zmontowano oba "dzieła" w jedno i nadano mu tytuł "Zwycięstwo". Przekopiowano to z taśmy 35 mm na taśmę 70 mm (którą wtedy uważano za przyszłość kina widowiskowego) oraz dodano dźwięk stereofoniczny; bodaj nawet odbyło się kilka projekcji w jednym z kilku istniejących u nas w początku lat 70. kin wyposażonych w odpowiednie projektory. No ale przebojem toto się nie stało.

PS Ja w owym czasie byłem paroletnim bajtlem, któremu w zasadzie podobało się każde strzelanie i wybuchanie na ekranie. Jednak nawet ja wtedy poczułem się zawiedziony; wszak w tygodniku "Żołnierz Polski" zobaczyłem barwne zdjęcia z filmu - a tu tymczasem w kinie: czerń i biel.