"tak pięknie żarło a zdechło"
początek i tak mniej więcej do ponad połowy to genialnie klimatyczne dzieło, takie studium obłędu, szaleństwa, samotności a potem to już z górki niestety nie na pazurki a na złamanie karku, tak jakby zabrakło prądu albo twórcy zdali sobie sprawę że nic więcej z tego już wycisnąć się nie da....
szkoda a nawet wielka, oczywiście uznanie dla Phoenix'a