Jestem wielką fanką kina akcji i
,,rodem z komiksów wyciągniętego,, naszego głównego bohatera tytułowego
Johna Wicka jak i grającego jego postać niezastąpionego Keanu Reeves’a. Po obejrzeniu pierwszej części byłam pozytywnie zaskoczona, ponieważ licząc na ciągłą ,,nawalankę,, dostałam też świetną fabułę opierającą się na światowej gildii płatnych zabójców ich zasad i intryg. Uzasadnioną chęć zemsty tytułowego bohatera. Którego kontynuację historii dostajemy w drugiej części, swoją drogą również bardzo dobrej. Jednak w trzeciej części dostajemy więcej, więcej i jeszcze raz więcej właśnie tej wyżej wymienionej ,,nawalanki,, niestety czasem mniej znaczy więcej... przez ciągłość i monotonność akcji widz może się zmęczyć. Po czterdziestu minutach filmu można odnieść wrażenie że minęły co najmniej dwie godziny, ponieważ akcja która zdążyła się wydarzyć to spokojnie materiał na conajmiej trzy filmy. Przez co tracimy rozwinięcie fabuły, bohaterów jak i dialogów. Zdecydowanie nie zaszkodziłoby gdyby nasz główny bohater miał w filmie więcej niż dwie kwestię. Kolejną rzeczą która osłabia trzecią cześć Johna Wicka jest jego niezniszczalność i kulo-odporność która jest rozwinięta do aż takiego stopnia że skłania widza do myślenia czy przypadkiem tytułowy bohater nie dostał wcześniej jakiejś magicznej super mocy która sprawia że po upadku z dwudziestego piętra na beton nic mu nie dolega. Mimo to jestem ciekawa co pokaże nam w następnej części mający już swoje lata Keanu, który jest z pewnością najlepszym aspektem tego filmu.