Lata 70-te. Na Śląsku odkryto zwłoki kobiety, a kilka dni pózniej ktoś w anonimie pisze, że zabije 30 kobiet na 30-lecie Polski Ludowej. Niedługo potem alarmują o zwkłokach kolejnej ofiary. Bezradny komendand postanawia powołać nową grupę śledczą aby rozwiazać sprawę. Wydaje się, że muszą tylko wytypować sprawcę z grona dwóch tysięcy podejrzanych. Film Pieprzycy dość luzno nawiązuje jednak do dramatu i strachu jaki miał miejsce na Śląsku ponad 50 lat temu, a skupia się raczej na dylematach młodego policjanta, którmu zlecono kierownie nową grupą śledczych. Problemów z jakimi się ono boryka jest sporo – od presji społeczeństwa, poprzez naciski przełożonych (w tym samego pierwszego sekretarza), poprzez poczucie, że rozwiązanie tej sprawy odmieni życie całej jego rodziny. Reżyser umiejętnie trzyma widzów w napięciu jednocześnie pokazując im jak wiele człowiek jest w stanie zrobić dla pieniędzy, luksusu, znajomości i sławy. Jesteśmy świadkami walki, jaką główny bohater toczy nie tylko z samym sobą, ale również ze swoimi przełożonymi. Jakubik, Kulesza czy Haniszeski świetni. Mała popularność tego ostatniego i wielu innych aktorów tylko uwierzytelnia całą historię, w którą jako widzowie wsiąkamy już od pierwszych kilku minut. I chociaż można się czepiać wielu rzeczy (np. nieodpowiedniej muzyki, czy kilku przerysowanych scen) to jednak pytanie: ‘Kto jest mordercą?’ zaczyna ostatecznie nabierać znaczenie większego i głębszego znaczenia.